Prezydent Lubawski bloguje: Wina Smudy
Jeszcze w dzień meczu celebryci i zwykli przechodnie prześcigali się w typowaniu wyniku. Od 1:0 do 5:1 - oczywiście dla naszych. Problemem było tylko to, kto będzie na pierwszym miejscu - Rosjanie czy my. Wyszło na to, że i Rosjanie, i my pokazaliśmy na co nas stać poza boiskiem. I to bez wskazywania winnego.
Na boisku zaś królowali ci, którzy skazani byli w powszechnych sądach (nie myślę tutaj o instytucji) na powrót po eliminacjach do siebie. Dla nas jedyna pociecha, że nie musimy nigdzie wracać. Jak dzisiaj usłyszałem, to po prostu sprawdziło się nasze od lat artykułowane życzenie: "bierzmy przykład z Irlandii". No, ale ponarzekać jak prawdziwy Polak muszę.
Moim skromnym zdaniem najwięcej winy jest po stronie trenera. W żadnym z tych trzech meczów nie zabłysnęliśmy taktyką. Albo jej nie mieliśmy, albo nie była skutecznie realizowana. Tak czy inaczej, to ewidentna wina trenera. Nie to, żebym miał jakiekolwiek uprzedzenie do Pana Smudy. Wręcz odwrotnie, darzę go sympatią, ale to nie zmienia faktu, że to on jednoosobowo położył te mistrzostwa. I za sprawę drugorzędną uważam problem zmian zawodników w trakcie meczów.
Mecz z Rosją był jak pospolite ruszenie. I tylko dlatego był remis, choć można było osiągnąć więcej, gdyż nie był to ten sam zespół, co w meczu z Czechami. Spotkania z Grecją i Czechami wyglądały podobnie. Przy większym szczęściu mogliśmy po 45 minutach wygrywać i 3:0. Ale przy takim samym szczęściu przeciwników byłoby na koniec 3:5.
W tych drugich połowach byliśmy najgorszą drużyną ze wszystkich grających na tych mistrzostwach. Przegrywać nie jest wstydem. Za dwa lata Mistrzostwa Świata, a za cztery ponownie Euro. Jeżeli chcemy sprawić wielką radość naszym kibicom, bo na to zdecydowanie zasłużyli, to już dzisiaj powinniśmy postawić - i to wcale nie retoryczne - pytanie: co z tą polską piłką nożną dalej robić?
Wojciech Lubawski
Od 2002 roku pełni funkcję Prezydenta Kielc.
fot. Maciej Urban
Wasze komentarze