To nie jest święta wojna, to nakręcanie historii
- Musimy zagrać z dużym sercem, wielkimi emocjami, ale wewnętrznie musimy pozostać zimni - mówi trener Vive Targów Kielce, Bogdan Wenta. Już w środę hit polskiej ligi szczypiorniaka - Vive zagra z Wisłą Płock! Hala Legionów, godzina 20.
W spotkaniu z Bosna Sarejewo z pewnością nikt nie mógł narzekać na brak emocji.
Bogdan Wenta: – W każdym meczu potrzebne są emocje. Wszyscy myśleli, że rywalizacja z Bośniakami powinna nam się gładko ułożyć, ale tak nie było. My natomiast zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że jest to waleczny zespół. Nie zapominajmy o tym, że ten kraj dopiero od niedawna jest niepodległy. Nie chcę tutaj powiedzieć jakiegoś patosu, ale przez tę wojnę chłopcy nabrali charakteru i serca do walki. Wbrew oczekiwaniom kibiców, ekipa przyjezdna postawiła nam bardzo trudne warunki – szczególnie przez te 45 minut, gdzie zawody to lepiej im się układały niż nam. U nas było widać dużą presję wyniku, przez co nie wykorzystaliśmy wielu dogodnych sytuacji. Ale zwyciężyliśmy z czego jesteśmy zadowoleni. Był to dla nas krok do przodu. Pokazaliśmy, że nawet jeżeli nie gramy ładnie, to i tak jesteśmy w stanie osiągnąć korzystny wynik.
Pańska drużyna zaczyna słynąć z tego, że lepiej kończy spotkania niż je rozpoczyna.
– (uśmiech) Wolałbym na równie dobrym poziomie rozegrać cały mecz i zakończyć go pozytywnym wynikiem. Jest to zresztą życzenie każdego szkoleniowca. Analizowałem rywalizację z Bośniakami – mieliśmy mnóstwo sytuacji, gdy nasz atak funkcjonował dobrze. Niestety, mieliśmy też czyściutkie akcje, których nie udało nam się wykorzystać – mam tu na myśli karne, rzuty z sześciu metrów czy kontrataki. Mieliśmy trochę błędów indywidualnych, jednak jako zespół prawidłowo wykonaliśmy zadanie.
Jednak nie tylko z przodu popełnialiście błędy.
– W początkowej fazie meczu było zbyt mało współpracy między zawodnikami. Ogólnie pozytywnie należy ocenić naszych bramkarzy. Marcus rozpoczął trochę niefortunnie, bo wpuścił kilka bramek, które nie powinny wpaść. Później Marek Kubiszewski, dzięki swoim interwencjom nie pozwolił rywalom odskoczyć na więcej niż dwie bramki. No i w ciągu ostatnich 10 minut Cleverly odbił kilka bardzo istotnych piłek, co bardzo wpłynęło na wynik końcowy. Ogólnie jestem zadowolony z postawy bramkarzy. Statystycznie nasi golkiperzy wypadli o dziesięć procent lepiej niż ci z drużyny gości.
Który z pana podopiecznych spisał się na medal w sobotnim meczu? A może ktoś zawiódł?
– W swojej pracy staram się patrzeć na grę całego zespołu. Henrik Knudsen tego dnia nie pokazał się z najlepszej strony, ale w końcówce zaliczył kilka asyst. Oczywiście co do niektórych szczypiornistów moje oczekiwania są dużo większe – mam na myśli przykładowo Tomka Rosińskiego, wcześniej wspomnianego Knudsena oraz kilku innych graczy. Paweł Podsiadło mimo ledwo wyleczonej kontuzji zagrał dobre zawody, był widoczny, szukał rzutu, choć czasami zbyt często. No i Rastko Stojković – jego gra z meczu na mecz wygląda coraz lepiej. Razem z Mariuszem Jurasikiem rozumieją się już naprawdę dobrze. Ich gra sprawia, że pozostali zawodnicy mają o wiele więcej miejsca.
Już w najbliższą środę pański zespół stoczy bardzo ważny bój ligowy. Czy zespół Vive Targów jest odpowiednio przygotowany do meczu z Wisłą Płock?
– Nie robiliśmy niczego specjalnego. Zdajemy sobie sprawę z tego, że jest tu dużo "nakręcanej historii" – media piszą o jakiejś świętej wojnie i tak dalej... Jeżeli podejdziemy do tego spotkania bardzo poważnie, to mamy dużą szansę na zwycięstwo. Musimy wykorzystać atut własnego boiska, czyli wspaniałej publiczności. Słyszałem, że wszystkie bilety zostały wykupione, z czego bardzo się cieszymy. Będziemy szczęśliwi, jeżeli kibice stworzą tak wspaniałą atmosferę jak w poprzednich meczach.
W sobotę graliście z Bosną, teraz natomiast przyjdzie pora na Wisłę oraz dwa mecze z Chambery. Czy kielecka ekipa jest przygotowana na rozegranie trudnych spotkań w tak krótkim czasie?
– W okresie przygotowawczym rozegraliśmy bardzo dużo sparingów. Dla takich zawodników jak „Józek”, czy Stojković rytm trzydniowy nie jest niczym nowym. Jednak niektórzy rzeczywiście musieli złapać rytm oraz zyskać doświadczenie, by przystosować się do tak trudnych warunków. Myślę, że coraz lepiej to wszystko wygląda. Pozytywny wynik jest budujący, negatywny natomiast zmusza do korekt. Na razie wszystko dobrze się układa. Najważniejsze, że po pierwszym gwizdku będziemy mieć za sobą wspaniałą publiczność – musimy to wykorzystać. W środę należy postawić bardzo trudne warunki dla zespołu gości, który sam się wysoko ceni i dużo mówi na swój temat.
Niektórzy twierdzą, że pod względem personalnym, to zespół z Płocka jest z pozoru mocniejszą drużyną. Ale boisko szybko zweryfikowało prawdziwą siłę obu zespołów. Co jest kluczem do sukcesu?
– Każdy ma swoją filozofię budowania zespołu. Dla mnie nie było zaskoczeniem, że nasi rywale dokonali wielu wzmocnień. Trzeba zaufać ludziom z którymi się współpracuje. Jeżeli dokonujemy wzmocnień, to musimy wybierać takich graczy, którzy pasują do nas charakterem i z czasem wzmocnią cały kolektyw. Każdy z zawodników ma rok na to, by pokazać się z dobrej strony, podnieść swoje umiejętności oraz przesunąć granice możliwości. Gracz musi czuć, że wszyscy są z nim na dobre i na złe.
Przed każdym spotkaniem pytamy o to samo - czy pojawiły się nowe kontuzje?
– Jest OK. Jesteśmy na dobrej drodze, bo nawet ci bardzo kontuzjowani zawodnicy, jak Kazimierz Kotliński, Damian Moszczyński i Mateusz Zaremba, powoli wchodzą w normalny tryb treningowy. A pozostali, którzy mieli lekkie urazy, są już praktycznie zdrowi. Mam tu na myśli przede wszystkim Pawła Podsiadło, co było widać w sobotnim meczu.
Krótko - będzie zwycięstwo?
– Gramy u siebie i myślę, że apetyty wszystkich są ogromne. Każdy z nas z pewnością będzie mądrzejszy po meczu. Oczywiście wyjdziemy na parkiet po to, by wygrać to spotkanie – nie mamy żadnych złudzeń co do tego. Musimy zagrać z dużym sercem, wielkimi emocjami, ale wewnętrznie musimy pozostać zimni. Jak na polskie warunki gramy z zespołem bardzo doświadczonym, choć z dużymi problemami. Obecnie zespół Wisły nękany jest przecież przez kontuzję i tak naprawdę nie wiemy, w jakim składzie rozpoczną mecz.
Rozmawiał Maciej Urban.
fot. Paula Duda
Bogdan Wenta oczekuje lepszej gry od Henrika Knudsena
Wasze komentarze