Latający hot dog!
Wpis odnośnie meczu Polska - Grecja z lekkim poślizgiem, ale cierpliwie czekałem na to, co o owym meczu będą mieli do powiedzenia wszyscy stewardzi - nie chciałem oceniać kibiców, jak i naszej roboty tylko ze swojego miejsca pracy.
Polacy zaskoczyli! Nie tylko tym, że stojąc przy wejściu na obiekt, nie spotkałem żadnego człowieka pod wpływem (a, czasami się jakiś zapach "żołądkowej" unosił w powietrzu, ale skrajnych przypadków nie było), nie odnotowano praktycznie żadnych "agresorów", żadnych niemiłych kibiców. Wszystko, rzekłbym, jak należy. I o dziwo, z czym spotkałem się pierwszy raz, a już dwukrotnie przed EURO miałem okazję pracować na Stadionie Narodowym podczas meczów (innych imprez było więcej, acz ich charakter wybitnie odbiegał od sportowego), Polacy sterczeli pod bramami dobre trzy godziny przed otwarciem bram. Tak jest, przed otwarciem samych bram, nie przed meczem. Naprawdę, spóźnialskich, którzy wbiegali na trybuny na parę minut przed spotkaniem, było niewielu. Lepiej siedzieć na stadionie z półprocentowym piwem niż z flaszką na Rondzie Waszyngtona? Kto by pomyślał!
Świetnie zachowali się również Grecy - uśmiechnięci, szczęśliwi, nie sprawiali żadnych problemów. Niemalże wynudziłem się na bramach, bo każdy był chętny do współpracy. Ba, nawet liczne "dziękuję" wydobywały się z ich ust. A kibicowali ponoć bardziej emocjonalnie niż Polacy. Wiadomo - południowcy. Z tego, co opowiedział mi kolega-steward, który pracował na ich sektorze, ich kibicowanie było tak żywiołowe, że po zdobyciu bramki przez Grecję, owy steward zarobił hot dogiem. Przypadkowo. Po prostu w ekstazie hot dog samoczynnie wypadł z ręki!
Atmosfera? Świetna! Nie zdziwiłbym się, gdyby hymn był słyszalny nie tyle, co na Rondzie Waszyngtona, ale i przy samej Warszawie Wschodniej. Niesamowite. Coś, czego się nie da opisać. Szkoda, iż z polskich sektorów niosło się dużo gwizdów - to było niepotrzebne.
Po zakończeniu meczu było widać wśród Polaków olbrzymi niedosyt. Wszyscy wychodząc szli w milczeniu lub prowadząc ciche dyskusje, niewiele kto zdołał wydobyć ze swojego gardła "nic się nie stało". Naprawdę, takie grupki były przerażająco nieliczne.
Jak będzie z Rosją? To, co działo się we Wrocławiu nie może napawać optymizmem a sam pomysł rosyjskiego marszu spod PKP Powiśle na Stadion Narodowy jest moim zdaniem zły. Czy będzie gorąco pod bramami? Byłbym zdziwiony, gdyby tak się nie stało.
Ha! Na koniec dodam, że podobno pod moją bramą pojawiły się panie z ukraińskiego ruchu FEMEN, acz niewiele zobaczyłem. Stojące na samym czele służby porządkowe niezwykle szybko zdołały okryć owe niewiasty. A szkoda!
Daniel Burak
Kielczanin, student Akademii Obrony Narodowej. W czerwcu będzie pełnił rolę stewarda na Stadionie Narodowym podczas Euro 2012.
Wasze komentarze