Mogłem zniszczyć Lewandowskiemu karierę. Ojrzyński o Euro!
To był nasz „Bobek”. Wszyscy tak na niego mówili. Malutki, mikry, taka kruszyna. Sam chłopaka dziś nie poznaje. W ciągu dwóch miesięcy, jeszcze jako junior, urósł chyba ze dwanaście centymetrów. Ale to dalej był „Bobek”. Dziś już zapracował sobie na nazwisko. A brzmi ono Lewandowski.
I pomyśleć, że mogłem złamać chłopakowi karierę. Aż wstyd się teraz do tego przyznawać. Zwłaszcza przed Euro.
Nie powiem, wyróżniał się. Ale żeby to był materiał na gwiazdę światowej piłki? Tego chyba nikt nie mógł przewidzieć. Żeby się o niego bił Bayern i Manchester. I żeby był wybrany najlepszym piłkarzem Bundesligi?
Aż wierzyć się nie chce, jak ten chłopak się rozwinął.
Obserwowałem go kilka dobrych lat, trenowałem przez rok. Po raz pierwszy usłyszałem o nim, gdy był w Varsovii. Od kogo? Zabijcie, ale nie pamiętam. Chciałem go obejrzeć, zobaczyć na własne oczy. Trenował go tam mój kolega, Marek Siwecki. Poszedłem, zobaczyłem, no i faktycznie - maszynka do strzelania.
Ale to była „tylko” Varsovia.
Później przeszedł do Delty. I tam go miałem na oku. Pod kątem transferu? Też. Następnie trafił do Legii. Albo inaczej - do rezerw Legii. Ja byłem w Łomży asystentem Jurka Engela juniora. Chcieliśmy go ściągnąć, razem zresztą z Adrianem Paluchowskim (swoją drogą jak różnie potoczyły się ich losy...). Do transferu nie doszło. Tam miał szkołę, tam miał zdawać maturę, no i to była Legia.
Ale i tak się spotkaliśmy. W Pruszkowie. W Legii go nie chcieli, więc w 2006 roku trafił do Znicza. Mnie też tam zatrudnili, tyle że od drugiej rundy.
Skromny, sumienny, wyciszony chłopak, od początku wie czego chce. I nigdy nie odpuszcza - takie zrobił na mnie wrażenie.
Przez całą jesień strzelił wtedy „tylko” trzy bramki. U mnie już w trzecim meczu ustrzelił hat-tricka. W sumie w 12 meczach - 12 goli. I 18 lat na karku! Niech mi teraz ktoś znajdzie takiego zawodnika, nawet w niższej lidze. Przez rok chyba raz dałem mu odpocząć, już po awansie. A tak - pierwszy skład, non stop.
Jak mnie zwolnili ze Znicza, trafiłem do Wisły Płock. Chciałem go ściągnąć do nas. Nie udało się, Znicz chciał za dużo pieniędzy. Bogu teraz dziękuje, że tak to się ułożyło. Może bym tym transferem chłopakowi zniszczył karierę? I by popadł w ligową szarzyznę jak już niejeden młody i zdolny. Naprawdę się cieszę, że tamten transfer nie doszedł do skutku.
Robert poczekał pół roku, poszedł do Lecha, a co było dalej... To wszyscy wiemy.
I po co ja o tym Lewandowskim tyle? No bo to człowiek, na którego w piątek zwrócone będą oczy wszystkich. Nie, meczu sam nam nie wygra. Ale o ile inni mogą liczyć na dwóch, trzech, czy czterech klasowych zawodników, tak my mamy jednego. Tego „Bobka”, tzn. „Lewego” właśnie. To nasza siła.
Z Andorą nie zachwycił, był zmęczony - jak cała kadra. To było widać. Dobrze, że trener się ugiął, posłuchał zawodników, trenują teraz raz dziennie. To pomoże.
A Grecja to wcale nie ogórki. Oni przecież przez ostatnie dwa lata przegrali tylko raz! Z nami będą się pewnie bronić, ustawią się z tyłu i nastawią na kontry.
Musimy uważać, choć ja jestem optymistą.
Jaki będzie wynik - 2:0 dla Polski. Tak typuje. A kto strzeli bramki? Sami możecie zgadywać.
Leszek Ojrzyński
Trener Korony Kielce.
fot. Grzegorz Wajda, Oskar Patek
Wyślij zdjęcie, pokaż jak będziesz kibicował na Euro i wygraj cenne nagrody!
Wasze komentarze
Robert