To my, to my, ste-war-dzi!
Szkolenia odbyte, kamizelki przygotowane i akredytacje wydane - wszystko, co dotyczy stewardingu podczas Euro 2012 wydaje się być zapiętym na ostatni guzik. Przyznaję, że zarówno ja, jak i pozostali stewardzi, co wnioskuję po niesamowitej aktywności na naszym wewnętrznym forum, przestawiliśmy się już na tryb pracy podczas Euro. Zniecierpliwienie sięga zenitu a moje nogi już wybierają się na Stadion Narodowy.
Tematu ewentualnego strajku włoskiego stewardów nie będę dotykał, nie chcę wprowadzać niepotrzebnego chaosu, choć liczne portale zainteresowały się tą kwestią. Pozostawię to bez komentarza. Ja na stadionie się pojawię i zrobię swoje. Wszystko dla dobra kibiców.
Kim tak w ogóle są ci faceci i kobiety w żółtych kamizelkach (na zdj. wyjątkowo pokazaliśmy "zielonych" wolontariuszy - przyp. red.)? Cóż, na pewno nie są ochroniarzami, nie ma co się bać, że podleci taki jeden z drugim i ewentualnego delikwenta będzie uspokajał. Nie nasza broszka. Polscy kibice nie są przyzwyczajeni do stewardów, nie czują dla nich takiego szacunku, jak to ma miejsce w Wielkiej Brytanii. W państwie, gdzie stewarding zdaje się być rozwinięty najlepiej. Tam steward to ktoś, w Polsce niestety - z tego, co czytam w komentarzach pod licznymi artykułami - to nadal "pajac w kamizelce", który będzie się czepiał o wszystko, który będzie przeszkadzał, który jest zbędny.
Prawda jest taka, że stewarda nikt nie doceni, dopóki ten nie będzie potrzebny. Wiadomo, zazwyczaj jest on potrzebny do sprawdzenia biletów, odnalezienia miejsc, udzielenia rady czy innych podstawowych czynności. Niedowiarkowie zdziwiliby się, ile osób przychodzi do nas po pomoc, a podejrzewam, że zagraniczni kibice podczas Euro - mający więcej styczności ze stewardingiem w swoich krajach - będą korzystać z naszych usług znacznie częściej. Nie trzeba się bać, denerwować, wszystko co robimy, robimy dla kibica. Naprawdę. W jednym z meczów ligowych Legii podczas ubiegłego sezonu steward udzielił pierwszej pomocy i uratował życie człowiekowi. Steward, nie medycy, bo medycy są w wyznaczonych puntkach (oprócz patroli lotnych), a steward... jest wszędzie, chociaż jeden. Chyba jednak czasami są przydatni, prawda?
Muszę przyznać się do tego, że nie mogę doczekać się pojawienia się przed bramą stadioniu na te 3-4 godziny przed otwarciem bram, odebrania sprzętu, sprawdzenia pozycji i w końcu przejścia w tryb gotowości. Już w myślach wypatruję tłumu kibiców i - choć powinienem być bezapelacyjnie neutralny - uronienia łezki podczas "Mazurka Dąbrowskiego", wydobywającego się z gardłem kilkudziesięciu tysięcy kibiców.
Na zakończenie pierwszego wpisu pozwolę sobie wyrazić nadzieję, że będą to dobre mistrzostwa, udane mistrzostwa i co najważniejsze z punktu widzenia stewarda - bezpieczne.
Za parę dni startujemy - miłej zabawy!
Daniel Burak
Kielczanin, student Akademii Obrony Narodowej. W czerwcu będzie pełnił rolę stewarda na Stadionie Narodowym podczas Euro 2012.
Wasze komentarze