Nie interesowała ich praca arbitra
Darvydas Sernas i Maciej Małkowski załatwili Koronę. Jeden wykorzystał rzut karny, drugi podwyższył wynik spotkania w końcówce. – Wiemy, że praca sędziego wywołała na trybunach krytykę, ale czy to oznacza, że mamy chodzić ze zwieszonymi głowami po zwycięstwie? – pytał Małkowski.
Odstawiając na bok wszelkie niesnaski związane z pracą sędziego, należy docenić osiągnięcie podopiecznych trenera Pavla Hapala. Z najgorszej drużyny ligi, stali się... najlepszą ekipą, która w tym roku zdobyła najwięcej punktów. Co miało na to wpływ? - Na pewno żmudna praca. Zima była ciężka, ale daliśmy radę. Dużą rolę odgrywa u nas Adam Banaś, to był świetny transfer, bez niego byłoby nam dużo ciężej – stwierdził strzelec drugiego gola, Maciej Małkowski.
Oczywiście zawodnicy Zagłębia nie mogli uciec od jednego pytania: czy Paweł Pskit postąpił słusznie dyktując rzut karny dla „Miedziowych”? - Poziom sędziowania to nie jest moja sprawa, jednakże całe zajście mi również wyglądało na rzut karny. Ktoś powie, że to niesłuszna „jedenastka”, ale... My mamy trzy punkty i się z tego cieszymy. No bo przecież chyba nie możemy chodzić po takim meczu ze zwieszoną głową, bo pewne rzeczy budzą kontrowersje? – pytał retorycznie Małkowski.
Podobnego zdania był również Darvydas Sernas. On z kolei twierdził, ze przecież nie bez kozery arbiter wskazał na „wapno”. - Uważam, ze jeśli sędzia zagwizdał rzut karny, to miał ku temu powody – krótko skwitował Litwin.
Inna sprawa, że rozjemca piątkowego meczu chyba pragnął, aby w protokole meczowym zabrakło mu miejsca na wpisywanie kartek. - Chyba nigdy w karierze nie grałem w spotkaniu z taką ilością upomnień, ale my też dostaliśmy czerwoną kartkę, więc nie do końca tylko kielczanie byli karani przez arbitra – mówił Maciej Małkowski. Sernas dodał tylko: - Tyle kartek, ze aż głowa boli...
Snajper ten zresztą po meczu mógł cieszyć się podwójnie. Nie dość, ze jego drużyna zainkasowała trzy punkty i stała się bezapelacyjnie najlepszą ekipą wiosny, to dodatkowo napastnik ściągnięty przed sezonem z Widzewa wpisał się na listę strzelców. Na gola w meczu ligowym czekał on aż 4 miesiące i 1 dzień: - Fajnie, że przełamałem swą strzelecką niemoc i myślę, ze już nie będę mieć takiej złej passy w swojej karierze.
Kolejny mecz Korona rozegra w poniedziałek, 23 kwietnia na wyjeździe. Rywalem kielczan będzie ŁKS Łódź.
fot. Grzegorz Tatar
Wasze komentarze
śmiechu warte...