Czy tym razem Pskit dał jakiś prezent Ojrzyńskiemu?
Pamiętacie takiego arbitra, Pierluigi Colline? Bez wątpienia tak. A Pawła Pskita? Hm... Retoryczne pytanie. Jeden miał swoje reguły gry, a drugi chce się na nich wzorować. I do lektury książki włoskiego sędziego odsyła innych. Tej publikacji – przyznaję - jeszcze nie czytałem, ale coś podskórnie czuję, że Collinie nie o takie sędziowanie chodziło.
Paweł Pskit, rozjemca (hm... powiedzmy) wczorajszego spotkania Korony Kielce z Zagłębiem Lubin, w tym sezonie sędziował jeszcze jeden mecz złocisto-krwistych. W 8. Kolejce Korona na Konwiktorskiej w Warszawie zmierzyła się z Polonią. Wynik 0:0, a arbiter pokazał dziewięć żółtych kartek – cztery gospodarzom, pięć kielczanom.
Już wtedy było gorąco na boisku, chwilami grzmiało też przy linii bocznej. Skończyło się żartem – czy udanym, to pozostawiam Waszej ocenie. Pskit po meczu ofiarował trenerowi Leszkowi Ojrzyńskiemu prezent – wspomnianą wyżej książkę Pierluigi Colliny „Moje reguły gry”. Z dedykacją, autografem i pozdrowieniami.
Nie mamy pewności, czy kielecki szkoleniowiec z propozycji skorzystał i książkę przeczytał. Ale jeśli tak, to chyba nie takich reguł gry się w Kielcach wczoraj spodziewał... Jak zresztą my wszyscy.
Jak to wyglądało? Przypomnijmy. Polecam oglądać od 9.05.
Można spierać się, czy faul Vlastimira Jovanovicia na Łukaszu Hanzelu miał miejsce. Może faktycznie karny należał się Zagłębiu już wcześniej, za szarpnięcie Darvydasa Sernasa przez Pavola Stano. Sporna sytuacja, ale jeżeli wątpliwości mają nawet niektórzy kieleccy kibice, to tę sytuację zostawiamy.
Faktem jednak jest, że sędzia Pskit zupełnie nie radził sobie z emocjami na boisku. Zamiast je uspokajać, tylko je pobudzał. Niektóre zachowania były zresztą całkiem prowokacyjne – tu nie potrzeba wiele, wystarczy samo spojrzenie. Aptekarska dokładność zabija tempo futbolu. Może to była jego taktyka na agresywnie grającą Koronę. Niestety, chyba nie o taki efekt chodziło arbitrowi, bo wciąż wierzymy, że przyjeżdżając do Kielc intencje miał jak najbardziej prawidłowe.
Wieść niesie zresztą – choć to informacja nieoficjalna – że Pskit po wczorajszym meczu w rozmowie z Kamilem Kuzera i Tomasze Lisowskim przeprosił za błędy popełnione w pierwszej połowie i poprosił o przekazanie tych słów całej drużynie. Przyznanie się do pomyłek to duża sztuka i jeśli taki fakt rzeczywiście miał miejsce, to Pskit znajduje w naszych oczach uznanie. Co nie oznacza oczywiście, że jego pracę możemy ocenić dobrze. To za sędziowanie jest oceniany, za to otrzymuje duże wynagrodzenie, a nie za pomeczowe komentarze.
Nie wiemy, czy tym razem Paweł Pskit podarował jakiś nowy prezent trenerowi Ojrzyńskiemu. A w sumie mógłby. Trzymając się tematyki książkowej i sportowej, polecilibyśmy choćby najnowszą autobiografię Andrzeja Iwana „Spalony”. Reprezentant Polski pisze w niej o swoim odwyku alkoholowym, a nam się zdaje, że Pskitowi należałby się inny odwyk – sportowy. Po takim meczu, jak ten wczorajszy, przydałaby mu się dłuższa przerwa od sędziowania.
I na koniec jeszcze mała anegdota. Scenka zarejestrowana przez oficjalną telewizję klubową Zagłębia.
W tunelu, w przerwie meczu, rozmawiają młodzicy Korony, chłopcy od podawania piłek.
- Chłopaki! Przekupmy sędziego!
- Dobra! Ale... Kurde, mam tylko 5 złotych...
Jak widzicie, nawet młodzież kombinowała, jak tu najlepiej pomóc żółto-czerwonym.
Wasze komentarze
Nie ma już sensu roztrząsać całej sytuacji. Wszyscy wiemy jaki poziom sędziowania prezentuje Pskita.
Mam nadzieję że naszym kopaczom nawet układy piłkarskie nie przeszkodzą w graniu o Puchary.
http://england.worldcupblog.org/england-flashback/england-flashback-terry-butcher-drenched-in-blood.html
http://m.trojmiasto.pl/news/Mazurkiewicz-Jeden-pan-widzial-inaczej-niz-7-tysiecy-n56986.html
Obejrzyjcie jego profil na nk. Dziecko, żona, znajomi... jak on moze po tych wałkach patrzeć tym ludziom w twarz? Jak mozna wstać rano i spojrzeć w lustro? Najlepiej wyszedł na zdjęciu w ZOO. Tam w zasadzie powinien zostać.
Zagłebie nadal lubie choc dziwie sie ze cie siesza z tego zwycięstwa. Pisząc o tym, ze też dostawali kartki troche sie osmieszaja bo Korona dostała kartki na początku meczu, a Zagłebie na koniec, gdy bylo juz pozamiatane. Druga bramka zdobyta prawidlowo - no pewnie, ze tak! Pozniejsze czerwone tez prawidlowe. Tylko zobaczcie co ustawilo mecz. Reszta juz była tylko tego następstwem. Grajac w oslabieniu trzeba bylo sie odkryc, nerwy puszczaly po takim koncercie drukarza. Dla broniacych pskita - pamietajcie jutro ten człowiek moze przekrecic wasz klub.