Czy ten puchar jest nam potrzebny?
Finał Pucharu Polski w Kielcach.
Od kilku tygodni toczyły się spory i batalie o miejsce rozgrywania finału Pucharu Polski. Początkowo areną miał być Stadion Narodowy. Wszyscy wiemy, jakie dyskusje toczyły się wokół nowopowstałej areny Mistrzostw Europy 2012. Na stadionie w Warszawie miał się już przecież odbyć finał Superpucharu Polski. No właśnie. Miał się odbyć! Ale się nie odbył. Skończyło się na wielkiej klapie. Śmiała się cała Polska. Śmiał się cały świat. Jednak kilka tygodni później bez problemów zorganizowano tam towarzyski mecz z Portugalią. Dało się?
Włodarze PZPN kolejny raz pokazali, że jak się czegoś chce, to nie ma rzeczy niemożliwych. Z organizacją finału Pucharu Polski, pucharu nad którym patronat obejmuje sam Prezydent Rzeczpospolitej, nie poszło już tak gładko, jak z meczem z Portugalczykami. Być może to magia Cristiano Ronaldo oślepiła członków PZPN, a może sam Michel Platini delikatnie zasugerował, że mecz ten zwyczajnie odbyć się musi. Nie po to wybudowaliśmy stadion za prawie 2 mld zł, żeby nie móc rozegrać takiego spotkania. No, ale w obawie przed powtórką z rozrywki, włodarze PZPN-u postanowili dmuchać na zimne i zdecydowali, że na Narodowym o Puchar Polski grać się nie będzie!
A przecież puchar kraju to powinno być Święto Narodowe, tak jest w Hiszpanii, Francji, czy wielu innych państwach. Tam wszystko może wyglądać normalnie. Termin jest znany przynajmniej od początku sezonu. Miejsce ustalone dużo wcześniej, a w niektórych przypadkach stałe, jak np. we Francji - Stade de France. Przyjeżdża Prezydent. Wręcza puchar. A u nas? Na dwadzieścia kilka dni przed spotkaniem nie wiadomo było, które miasto podejmie się organizacji spotkania. Stolica odpadła. Gdańsk nie wyraził zgody. Głośno zaczęto wymieniać Kielce.
Ale czy to dobry pomysł? Wszyscy, którzy choć trochę interesują się futbolem wiedzą, że kibice z Kielc, delikatnie mówiąc nie przepadają za tymi z Warszawy, Gdyni, a już na pewno nie z Krakowa. A układ par półfinałowych powoduje, że w meczu w Kielcach, 24 kwietnia mogą zmierzyć się ekipy warszawskiej Legii i krakowskiej Wisły. No ale skoro miasto zgodziło się podjąć takie ryzyko, to znaczy że jest przygotowane na wszelkie okoliczności. Gdyby taki pojedynek odbywał się w Warszawie, to prawdopodobnie zwycięzcom puchar wręczałaby głowa państwa. Śmiem wątpić, że Prezydent Komorowski pojawi się w Kielcach. Obym się mylił.
Ciekawą sprawą jest fakt, że posiadamy stadiony na 40, 50, czy 60 tysięcy miejsc, a finał odbędzie się na zaledwie 15-tysięcznym obiekcie w Kielcach. Obiekcie, który nota bene uchodził swego czasu za najpiękniejszy stadion w Polsce. W końcu to Kielce zapoczątkowały erę nowych, w pełni profesjonalnych obiektów sportowych w Polsce.
Mam jednak nadzieję, że stolica województwa świętokrzyskiego poradzi sobie z organizacją tego spotkania. Liczę także, że pojedynek drużyn, które awansują do finału przyciągnie na stadion przy ul. Ściegiennego komplet kibiców, a przed telewizorami zasiądzie spora grupa sympatyków futbolu, by cieszyć się pięknem futbolu.
P.S. Wybiegając myślami w przyszłość, to uważam, że już powinniśmy zacząć zastanawiać się nad organizacją przyszłorocznego finału, tak, abyśmy nie obudzili się z ręką w.... No, ale PZPN przecież wie co robi.
Autor: Łukasz Kopczyński - Radio FRI
fot. Maciej Urban
Wasze komentarze
Pozytwne w tym wszystkim jest jednak to, ze moze wreszcie po finale bedziemy mieli zolto czerwone krzeselka.
Pozdrawiam normalnych kibicow.
Dla pocieszenia powiem że od sierpnia 2012 r wszystkie finały PP i Superpuchary bedą rozgrywane na Narodowym ewentualnie od 2013 naprzemiennie ze Stadionem Śląskim. :)
PS
Następnym razem zorintujcie sie w temacie zamiast pisac takie farmazony.