Fart rozpoczyna bitwę o europejskie puchary. A Tytan to nie ZAKSA
Choć podopiecznym Sebastiana Świderskiego nie udało się utrzymać w grze o medalową strefę PlusLigi, to wciąż mają szansę na uzyskanie piątej pozycji w rozgrywkach. Przeszkodą w osiągnięciu tego celu może być Tytan AZS - świeżo upieczony zwycięzca turnieju Challenge Cup. Czy „Farciarzom” uda się zatrzymać rozpędzonych częstochowian?
Wytrzymałość, determinacja i siła charakteru – takimi cechami po wygranej nad Politechniką można określać zespół Tytanu. Częstochowa sięgnęła po europejski puchar jako pierwsza polska drużyna od 1978 roku, zapisując się tym samym na kartach siatkarskiej historii. Co jednak ważniejsze dla przyszłych przeciwników „Akademików”, zawodnicy AZS-u zdołali podnieść się w przegrywanym 0:6 „złotym secie” i przechylili szalę wygranej w całym meczu na swoją stronę.
Podopieczni Marka Kardosa bez wątpienia zechcą podtrzymać świetną passę, a receptę na zwycięstwo w międzynarodowych zawodach przenieść na ligowe parkiety. Spotkanie z Tytanem z pewnością nie będzie dla kielczan łatwą przeprawą. Fart, oprócz utalentowanych przeciwników, po drugiej stronie siatki ujrzy graczy z mentalnością zwycięzców, przekonanych w stu procentach o ogromie własnych możliwości.
Choć kielczanie występów w europejskich rozgrywkach nie mają jeszcze na swoim koncie, to warto zauważyć, że rywalizacje z kielecką drużyną stoją na coraz wyższym poziomie. W meczu z ZAKSĄ w grze „Farciarzy” ewidentnie „zaskoczyło” i, jak twierdzą sami gracze, nie mają zamiaru zwalniać tempa. - Po wyeliminowaniu błędów własnych, możemy nawiązać walkę z każdym rywalem – podkreśla Miłosz Zniszczoł. W podobnym tonie o poprzednim meczu wypowiada się drugi z kieleckich środkowych – Adam Kamiński: – Trener ustalił nam naprawdę dobry plan. Nie udało się go zrealizować w drugim i trzecim secie. W tie-breaku o zwycięstwie decydował serwis. Zaksa lepiej zagrywała, a później zostaliśmy przez nią „wyblokowani”.
Uwagę kibiców podczas meczu z Kędzierzynem, przykuła niekonwencjonalna gra Pierre’a Pujola. Obserwatorzy poczynań Francuza mogli przecierać oczy ze zdumienia, gdyż tak skutecznego rozgrywającego nie mieli okazji podziwiać od bardzo dawna. - Pierre zagrał bardzo dobrze i mam nadzieję, ze tak zostanie – życzy sobie Michał Żurek, libero kieleckiej drużyny.
Zasługę „odblokowania” Pujola przypisuje się nowemu szkoleniowcowi Farta Kielce. Dobry kontakt między trenerem a zawodnikiem oddziałuje przecież na efektywność ich wspólnej pracy na treningach. Korzystny wpływ zatrudnienia Sebastiana Świderskiego na grę Francuza podkreśla Miłosz Zniszczoł. – Pierre szczególnie odczuł zmianę trenera i widać, że momentami szalał na boisku. To jest właśnie cały on – chwali rozgrywającego kielecki środkowy.
Co więcej, kielczanie wiedzą, jak zatrzymuje się częstochowskie natarcie. Robili to w końcu już niejednokrotnie w fazie zasadniczej. „Farciarze” muszą jednak uważać na najskuteczniejszego gracza finału Challenge Cup – atakującego „Akademików”, Michała Kamińskiego, który zastępując kontuzjowanego Bartosza Janeczka, stał się jednym z filarów ekipy Tytana.
Spotkanie między Fartem a Tytanem rozpocznie się w środę o godz. 19. My oczywiście zapraszamy na relację na żywo Scyzorykiem wyryte!, a także szereg pomeczowych materiałów.
fot. Krzysztof Żołądek, swietokrzyskie.org.pl