Może dobrze, że przegraliśmy właśnie teraz
– Skończyła się nasza dobra passa. Wiedzieliśmy, że gramy na trudnym terenie – przegrała tu Legia, a i inne zespoły mają w Zabrzu ogromne problemy. Górnik zagrał przeciwko nam tak, jak my to zwykle robimy, czyli agresywnie, wysoko i blisko siebie. Musimy o tym meczu jak najszybciej zapomnieć – mówi Tadas Kijanskas, zawodnik Korony Kielce.
Brzydka pogoda, stadion w generalnym remoncie, nieustające problemy techniczne, pierwsza porażka Korony w 2012 roku – ciężko w wyprawie na Śląsk znaleźć jakiś pozytywny akcent. „Złocisto-krwiści” tym razem prawie w niczym nie przypominali zespołu, który jeszcze kilka dni temu rozłożył na łopatki Polonię Warszawa... Owszem, kielczanie walczyli, ale to zbyt mało na konsekwentną w swoich poczynaniach drużynę Adama Nawałki. – Widocznie śląskie powietrze nam nie służy. Już w poprzednim roku dostaliśmy tu od Ruchu Chorzów porządne lanie – kwituje Leszek Ojrzyński.
W Zabrzu zamiast porządnego lania, kielczanie otrzymali kubeł zimnej wody. – Gospodarze wygrali zasłużenie. Po prostu byli lepszym zespołem – dodaje trener „żółto-czerwonych”. – Z naszej strony nie wyglądało to aż tak źle. O wyniku zadecydowały dwa błędy. Może i dobrze, że ten kubeł zimnej wody przytrafił się nam akurat teraz. Pozostało nam sześć meczów do końca ligi, jesteśmy w górnej części tabeli, a przed nami ważne spotkanie z Lechem Poznań. Musimy się skupić i zrobić wszystko, by za tydzień zagrać dobrze – twierdzi Kijanskas.
– Bardzo szybko straciliśmy te gole. Potem szukaliśmy bramki kontaktowej, ale bezskutecznie. Brakowało nam szczęścia – przyznaje Daniel Gołębiewski. Pierwsze trafienie miejscowych jest konsekwencją niedokładnego podania Pavola Stano do Zbigniewa Małkowskiego. Bramkarz Korony spóźnił się z interwencją, co skończyło się faulem na Arkadiuszu Miliku. Gola z rzutu karnego zdobył sam poszkodowany. – Ten mecz zupełnie nam nie wyszedł i był jednym z gorszych w naszym wykonaniu. Powód naszej słabej dyspozycji? Nie mam pojęcia. Co do straconych bramek, to nie było zagranie do Zbyszka. W pierwszej odsłonie spotkania wiało i piłka poleciała tak przypadkiem. Przy golu na 0:2 zaryzykowałem i próbowałem złapać rywala na „spalonego”. Nie udało się – zaznacza Stano.
– Trzeba przyznać, że warunki pogodowe nie były najlepsze. Mocno wiało, co trochę pomogło Górnikowi zdobyć bramki. Już przed pierwszym gwizdkiem czuliśmy, że będzie to starcie do pierwszego błędu i gola. Mieliśmy wiarę i próbowaliśmy zdobyć „kontakt”, ale zabrzanie dobrze się bronili, wykorzystali wszystko, co mieli i byli od nas lepsi – mówi Kijanskas.
Korona kolejny mecz rozegra w następny poniedziałek. Kielczanie na własnym boisku zmierzą się z Lechem Poznań. Spotkanie rozpocznie się o godzinie 18:30.
Fot. Oskar Patek/Grzegorz Tatar/Paula Duda
Wasze komentarze
Co najgorsze to Górnik nic nie pokazał,a dwa klopsy Stano ustawiły mecz
Moim zdaniem już wystarczy tych szans dla Gołębiewskiego !