Górnik nie odpuści Koronie. Zabrzanie też chcą być agresywni
Kto na początku sezonu spodziewałby się, że Korona Kielce pojedzie do Zabrza walczyć o podium w ligowej tabeli? Mimo szczególnego dnia, w niedzielę z pewnością nie do śmiechu będzie piłkarzom Górnika. Czy „żółto-czerwoni”, którzy kilka dni temu roznieśli w pył Polonię Warszawa, pewnie wygrają też na Górnym Śląsku?
Górnik, który do środy pozostawał drużyną w tym roku niepokonaną, w końcu musiał wrócić na tarczy. Podopieczni trenera Adama Nawałki udali się na zaległy mecz 20. kolejki do Poznania. Tam, mimo iż przez pełne 90 minut nie odstawali zanadto poziomem od Lecha, szansy nie wykorzystali i polegli 0:1. Dziesiąty w tabeli klub z Zabrza z pewnością będzie chciał powetować sobie to, co stracił przed trzema dniami. Kto może im w tym pomóc? Na pewno nie wypożyczony z Korony napastnik Michał Zieliński. Piłkarz ten bowiem w umowie ma zapis, że nie może zagrać przeciwko "żółto-czerwonym". W podobnych okolicznościach przed tygodniem starcie z "Czarnymi Koszulami" z trybun obejrzał Daniel Gołębiewski.
Siła rażenia czternastokrotnego mistrza Polski nie opiera się jednak tylko na „Zielu”. Jest jeszcze, a może i przede wszystkim, Prejuce Nakoulma. Najskuteczniejszy snajper Górnika przyznaje, iż ostatnio nie jest w szczytowej formie, ale zaznacza również, że oczekuje poprawy: - Fakt, nie czuję się najlepiej, ale liczę na lepszą dyspozycję. Dla mnie najważniejsze jest to, żeby cały zespół grał dobrze i wygrał w niedzielę. Zabrzanie bardzo cenią najbliższego rywala. - Oglądaliśmy dużo spotkań Korony, to drużyna grająca bardzo agresywnie i dynamicznie. Ale my też gramy agresywnie i na pewno nie odpuścimy Koronie. Zagramy o zwycięstwo – przekonuje Paweł Olkowski.
A co słychać w drużynie niepokonanych? Do kadry meczowej powraca kontuzjowany ostatnio Vlastimir Jovanović. Niepewny był wyjazd do Zabrza Aleksandara Vukovicia, Pavola Stano i Tomasz Lisowskiego, ale wszystko wskazuje na to, że jednak znajdą się w meczowej osiemnastce. Niestety, mimo fantastycznej gry w meczu z warszawską Polonią, z Górnikiem na boisku nie ujrzymy Pawła Golańskiego. To efekt zawieszenia za żółte kartki. Jego miejsce na boku obrony powinien zająć bohater z Wrocławia, Piotr Malarczyk. Nie można jednak całkowicie wykluczyć scenariusza, że trener Ojrzyński zdecyduje się na bardziej ofensywny wariant - z Kamilem Kuzerą na prawej stronie defensywy i z Jackiem Kiełbem na skrzydle. Ciekawie w poniedziałkowym starciu zaprezentował się także Mateusz Łuczak, więc kto wie, czy w Zabrzu od pierwszych minut nie będziemy oglądać wychowanka Lechii Gdańsk. Trener „złocisto-krwistych” już nieraz lubił zaskakiwać i nie sposób odkryć karty z jednodniowym wyprzedzeniem.
O ile eks-Koroniarz Zieliński na murawie się nie pojawi, o tyle istnieje szansa, że ujrzymy na niej Daniela Gołębiewskiego. Napastnik ten jeszcze w zeszłej rundzie reprezentował barwy zabrzan, więc zespół Nawałki zna doskonale. - Receptą na mecz z Górnikiem będzie nasza dobra dyspozycja – mówi jednak niezbyt odkrywczo. Swojej szansy od pierwszych minut w niedzielnym widowisku upatruje Grzegorz Lech, który w poniedziałek zaliczył kapitalną zmianę i walnie przyczynił się do rozgromienia Polonii. On do niedzielnego starcia podchodzi z dużą pokorą. - W szatni wiemy swoje, że do każdego pojedynku musimy podejść indywidualnie i jeżeli nie zostawimy maksimum zdrowia, to nie zdobędziemy punktów – podkreśla pomocnik.
W ostatnim meczu pomiędzy Koroną a Górnikiem górą byli kielczanie, którzy w październiku pewnie zwyciężyli gości ze Śląska 2:0. Bramki strzelali wówczas grający jeszcze w Koronie Michał Zieliński i Jacek Kiełb. Jak tamten mecz wspomina grający wtedy w Górniku Gołębiewski? - Zostaliśmy wówczas bardzo szybko wypunktowani, co skończyło się ostatecznie porażką 0:2. Wtedy kluczem do zwycięstwa była dobra dyspozycja Korony i mam nadzieję, że podobnie będzie w niedzielę – mówi.
Mecz Górnika z Koroną posędziuje Marcin Borski. Pierwszy gwizdek arbitra zaplanowano na 14:30, a my już teraz zapraszamy na naszą relację na żywo Scyzorykiem wyryte! z tego spotkania.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze