Znakomity finisz mistrzów Polski! Kolejne zwycięstwo w Lidze Mistrzów!
Niesamowite emocje w Hali Legionów! I zwycięstwo, drugie zwycięstwo Vive Targów w tegorocznej fazie grupowej rozgrywek Ligi Mistrzów! Kielczanie po ogromnej walce wygrali z Bosną Sarajewo 34:30 (15:15).
Zawodnicy Vive oraz Bogdan Wenta przed meczem powtarzali, że jeżeli można obawiać się czegoś ze strony Bosni, to z pewnością bardzo agresywnej defensywy. I rzeczywiście - ta budziła podziw już podczas rozgrzewki, gdy goście ćwiczyli między sobą różne warianty obrony własnej bramki.
Nic dziwnego, że kielczanie przez pierwsze minuty nie potrafili sobie z tą obroną poradzić. "Żółto-niebiescy" chwilami byli wprost bezradni. A Bośniacy to wykorzystywali. Poprzez szybkie kontry przedostawali się pod bramkę gospodarzy i zdobywali gole. Defensywa Vive nie grała źle - wręcz przeciwnie, spisywała się całkiem nieźle. Jednak goście mieli dużo szczęścia - w wielu sytuacjach brakowało dosłownie centymetrów, by Marcus Cleverly odbił piłkę.
Bośniacy trafiali, a gracze Wenty zaczęli popełniać szkolne błędy w ataku. W efekcie goście wyszli na trzybramkowe prowadzenie. Wtedy jednak między słupkami kieleckiej bramki stanął Marek Kubiszewski. 25-letni bramkarz obronił kilka bardzo ważnych rzutów.
Ale prawdziwą gwiazdą pierwszej połowy był golkiper przyjezdnych, Sandro Uvodić. Kielczanie długo nie mogli znaleźć recepty na tego zawodnika. Ale najważniejsze, że w końcu znaleźli. I zaczęli odrabiać straty.
Dobrze w ataku spisywał się Paweł Podsiadło, ale to Tomasz Rosiński celnym rzutem doprowadził do wyrównania 11:11. I zaczęła się wzajemna wymiana ciosów - gol za gol. Rastko Stojković i Witalij Nat skutecznie doprowadzali jednak do wyrównania. A Mariusz Jurasik wyprowadził w końcu kielecki zespół na prowadzenie - 14:13. Oczywiście nie na długo - szybka riposta Bośniaków i wyrównanie. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się remisem 15:15
Warto w tym miejscu odnotować, że sędziowie popełniali momentami mocno niezrozumiałe decyzje. Arbitrzy ukarali m.in. Rosińskiego dwiema minutami kary za uderzenie piłki nogą, choć zawodnik Vive nawet jej nie widział - "Rosa" został trafiony przez gracza Bosni, gdy wracał na własną połowę. Nie dziwić powinna zatem postawa kibiców, którzy wcale nie ukrywali, że nie podoba im się praca duńskiej pary sędziowskiej.
Druga połowa to podobny obrazek. Mecz był bardzo wyrównany, raz trafiali gospodarze, raz goście. Ale ciut lepsi byli chwilami Bośniacy, którzy w końcu doprowadzili do dwubramkowego prowadzenia 21:23. Kielczanie jednak nie poddawali się - walczyli dalej. Nie z takich opresji wychodzili przecież gracze Wenty - przypomnijmy choćby szalony pościg za Rhein-Neckar w niemieckim Karlsruhe. Efekt? Już po chwili na tablicy wyników widniał remis 24:24. Duża w tym zasługa Stojkovicia, który już tradycyjnie był najskuteczniejszym graczem kieleckiej drużyny.
Momentami emocje sięgały zenitu, kibice nie wytrzymywali i wstawali ze swoich miejsc, by jeszcze mocniej dopingować zespół Vive Targów. "Jesteśmy z Wami" - niosło się po wypełnionej do granic możliwości Hali Legionów. Wsparcie nie obeszło się bez echa - kielczanie nie odpuszczali. Dużo lepiej niż w pierwszej odsłonie spotkania spisywał się Cleverly, który bronił nawet bardzo trudne rzuty. Kielczanom brakowało tylko trochę spokoju i zimnej krwi w ataku.
Gospodarze za łatwo oddawali piłkę rywalom, co skutkowało szybkimi kontrami przyjezdnych. Niestety, skutecznymi - Bośniacy znów wyszli na dwubramkowe prowadzenie 26:28. Na szczęście tylko na kilkadziesiąt sekund - kontaktowego gola zdobył Stojković, a do wyrównania doprowadził lider zespołu, Mariusz Jurasik.
Kolejne dwie bramki - Stojković i Jachlewski - i było już 30:29 dla Vive. W tym momencie trener gości, Irfan Smajlagić wziął czas, by pobudzić swoich zawodników do walki. Ale na nic to, bo od tamtej chwili prawdziwie agresywną defensywą popisywali się szczypiorniści Wenty. Kielczanie świetnie bronili dostępu do bramki Cleverly'ego i przeprowadzali szybkie kontry. To dzięki temu gospodarze na dwie minuty przed końcem spotkania wyszli na trzybramkowe prowadzenie.
Niestety, wtedy czerwoną kartkę zobaczył Piotr Grabarczyk i przez chwilę zrobiło się nerwowo. Ale gdy Podsiadło oddał celny rzut na 34:30 już chyba nikt nie wątpił w to, kto wygra ten mecz. I właśnie takim wynikiem zakończył się ten pojedynek. Drugie zwycięstwo Vive Targów w Lidze Mistrzów!
Kolejne emocje już w środę, gdy Vive Targi zmierzy się w hicie polskiej ligi z Wisłą Płock (Hala Legionów, godz. 20).
Vive Targi Kielce - Bosna Sarajewo 34:30 (15:15)
Vive: Cleverly, Kubiszewski - Grabarczyk, Krieger, Podsiadło 6, Kuchczyński, Jurasik 6, Jachlewski 2, Piwko, Stojković 11, Gliński, Żółtak, Knudsen 3, Rosiński 3, Konitz, Nat 3
Bosna: Grahovac, Uvodic - Doborac, Medjic, pucelj, Ovcina, Bozolja, Vaselinow, Banic, Kapisoda, Efendic, Nekic, Vrazalic, Melic
Sędziowie: Per Olesen, Lars Ejby Pedersen (Dania)
fot. Paula Duda
Henrik Knudsen w akcji
Wasze komentarze
Bogdan Wenta:,, był to mecz w strefie zawału''.
Bogdan Wenta:,, był to mecz w strefie zawału''.
Super , ze chłopcy wygrali.
Szkoda tylko ze ktoś ,,życzliwy ''ukradł mi kurtkę , a miałam takie dobre zdanie o kibicach Vive...
wiem nie wszyscy są złodziejami