Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. Korona jedzie do Wrocławia
O pełną pulę oraz pokazanie, że miłą dla oka techniczną grę można łączyć z agresywnym stylem wpajanym przez trenera Leszka Ojrzyńskiego, zagrają „złocisto- krwiści” w niedzielne popołudnie we Wrocławiu ze Śląskiem. Mecz dwóch drużyn z góry tabeli zapowiada się na ciekawe spotkanie z gatunków tych za sześć punktów.
Śląsk bez wątpienia był rewelacją rundy jesiennej T-Mobile Ekstraklasy. Do końca zeszłego roku zgromadził 37 punktów i przewodził tabeli. Wydawało się, że Orest Lenczyk przeprowadził mądre transfery, sprowadzając do swojego zespołu występującego wcześniej w Lidze Mistrzów w barwach słowackiej Żyliny Patrika Mraza oraz Słoweńca Dalibora Stevanovicia. Śląsk jednak zanotował na wiosnę falstart. W trzech meczach zdobył zaledwie dwa punkty i spadł na drugie miejsce za Legię, z którą przegrał już w bezpośrednim starciu 0:4. Co ciekawe, Śląsk dwa z trzech spotkań na wiosnę zagrał u siebie. Nowy stadion wyraźnie nie służy wrocławianom - do tej pory na obiekcie tym rozegrali cztery mecze: raz wygrali, raz zremisowali i dwa razy schodzili z boiska pokonani.
Obaj trenerzy mają problem z zestawieniem składu. W Koronie za nadmiar żółtych kartek na pewno nie zagra Jacek Kiełb, niepewne w dalszym ciągu są występy Pawła Golańskiego i Tomasza Lisowskiego, którzy narzekają na urazy. We wrocławskiej drużynie kontuzje również dotknęły ważnych zawodników pierwszego planu. Wiadomo, że w starciu z Koroną na boisko nie wybiegną Dalibor Stevanović oraz Dariusz Sztylka.
W zeszłym tygodniu Korona potwierdziła swoje aspiracje dotyczące pozycji w górnej połowie tabeli. Wygrywając z Podbeskidziem na własnym terenie na dłuższy czas zadomowiła się w czubie. Śląsk natomiast zremisował jedynie w Łodzi z Widzewem, tracąc bramkę w ostatnich sekundach meczu. - Gdybyśmy zagrali tak jak z Widzewem, to nie byłbym spokojny o wynik, bo wyżej oceniam bojowość i doświadczenie drużyny Korony. Są też po serii trzech wygranych, a Widzew wygrał tylko jeden mecz – mówi Orest Lenczyk.
Na tym jednak komplementy szkoleniowca Śląska pod adresem Korony się skończyły. Lenczyk stwierdził, że Korona bardziej kopie niż gra w piłkę i liczy, że nie pomogą jej w tym warunki atmosferyczne: - Wczoraj trening się odbył niestety w deszczu na boisku możliwie najlepiej przygotowanym. Mam jednak nadzieję, że w niedzielę nie będzie padać, bo w takich warunkach gorzej będzie grać, łatwiej kopać. Trener wrocławskiej ekipy porównał również żółto- czerwonych do drwali, ludzi, którzy brak czysto piłkarskich umiejętności nadrabiają walką, a czasem nawet brutalnością.
Ojrzyński nie przejął się jednak zbytnio opinią mentora polskich trenerów. - Każdy trener ma swój rozum, język i robi z tego pożytek. Będziemy chcieli pokazać się tam z dobrej strony i na tyle skutecznie, by rozwiązać je na swoją korzyść – stwierdził sternik Korony. Dodał również, że wierzy w umiejętności własnej drużyny i sądzi, że jest ona w stanie narzucić Śląskowi swój styl gry: - Myślę jednak, że nie damy się sprowokować, wykażemy się mądrością i dyscypliną. Rozegramy to spokojnie i na naszych warunkach.
Ostatnie spotkania ze Śląskiem kończyły się dla Korony zwycięstwami. W zeszłym sezonie kielczanie pokonali drużynę z Dolnego Śląska u siebie 2:1, a we Wrocławiu zwyciężyli 1:0. W minionej rundzie obecnego sezonu Korona przy Ściegiennego odniosła skromne zwycięstwo 2:1. Ogólny bilans spotkań z wrocławianami jest dla „złocisto- krwistych” korzystny. Odnieśli oni trzy zwycięstwa, dwa spotkania zremisowali ,a dwa razy opuszczali plac gry pokonani.
Niedzielny pojedynek poprowadzi pan Tomasz Musiał z Krakowa. W tym sezonie sędziował on Koronie jeden mecz - wygrany 1:0 u siebie z Lechią Gdańsk. Pokazał wówczas dwie żółte kartki zawodnikom z Kielc (ukarani zostali Tomasz Lisowski i Maciej Korzym).
Początek tego arcyważnego dla układu górnej części tabeli meczu zaplanowany jest na godzinę 17 w niedzielę. W przypadku wygranej Korona zbliżyłaby się do Śląska na dwa punkty. Czy drwalom z Kielc uda się ściąć wrocławskie drzewo? Czy to Korona wróci do Kielc z podkulonym ogonem? A może obie strony pogodzi remis? Na te pytania poznamy odpowiedź tuż po zakończeniu spotkania. Ze swojej strony tradycyjnie zapraszamy na relację na żywo Scyzorykiem wyryte! z tego pojedynku.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze
doping w dzisiejszych czasach nie ma sensu.Po co drzeć japę,skoro można obejrzeć mecz,porozmawiać(czyli miło spędzić czas)zamiast wysłuchiwać pieśni pijanych rozwydrzeńców.Piłka norzna dla kibiców!