Debiut-marzenie wychowanka. „Jamro” na ustach wszystkich kibiców
Takiego rozpoczęcia rundy wiosennej w wykonaniu Korony nie spodziewał się chyba nikt! Kielczanie pewnie pokonali u siebie Jagiellonię 2:0. Jednak największe zaskoczenie wywołało pojawienie się w pierwszej „jedenastce” Łukasza Jamroza, wychowanka „żółto-czerwonych”, który w swoim debiucie zdobył dwie bramki! – Na początku byłem trochę stremowany – przyznaje bohater gospodarzy.
Popularny „Jamro” jest szczęśliwy ze zwycięskiego spotkania z białostoczanami. Nic w tym dziwnego skoro zdobył dwie bramki. Jednak jak sam przyznaje, nie spodziewał się, że otrzyma szansę od Leszka Ojrzyńskiego na występ od pierwszej minuty meczu. – Do pewnego momentu byłem zaskoczony tym, że zagram, ale cieszę się, że zadebiutowałem i udało się nam zgarnąć trzy punkty – zaznacza wychowanek „złocisto-krwistych”.
– Przed strzeleniem pierwszej bramki byłem trochę stremowany, ale potem było już lżej i nerwy opadły – dodaje. Jamróz potyczkę z „Jagą” zaczął jako wysunięty napastnik, przez co często musiał walczyć o piłkę z doświadczonymi obrońcami gości. „Jamro” ze swoich pojedynków często wychodził obronną ręką, co docenia nawet Tomasz Hajto, nowy szkoleniowiec Jagiellonii, który przyznaje, że debiutant Korony sprytnie radził sobie z jego defensorami: – Świetnie się zastawia, bardzo dobrze gra ciałem i tyłem do bramki. Ciężko z nim było wygrać pojedynek główkowy. Jego gra w znacznym stopniu pomogła Koronie. Dzięki temu, że skupiał na sobie uwagę obrońców, kielczanie zyskiwali przewagę.
Przed tym spotkaniem wszystko wskazywało, że szansę na grę od pierwszego gwizdka dostanie ktoś z pary Mateusz Łuczak-Daniel Gołębiewski. Lecz w przypadku trenera Ojrzyńskiego można było się spodziewać wszystkiego – także tego, że postawi na któregoś z wychowanków. „Jamro” jest więc kolejnym po Krzysztofie Kierczu czy Piotrze Malarczyku młodym graczem, który ma szansę na dłużej załapać się do pierwszego zespołu.
Z debiutu swojego kolegi zadowolony był także Daniel Gołębiewski, który jest bezpośredni rywalem Jamroza do walki o miejsce w podstawowym składzie. Były gracz Polonii Warszawa twierdzi, że jego młodszy kolega zasłużył na swoją szansę, a fakt, że wykorzystał ją w dwustu procentach, przyniosło tylko korzyść dla całej drużyny. – Jestem zadowolony, że wygraliśmy mecz. Też chciałbym strzelić w końcu bramkę. Dziś trener postawił na Łukasza i był to dobry wybór. Mnie też to cieszy, ponieważ jest to chłopak, który na to zasługuje. Wiem jak on tego bardzo potrzebował – zauważa nowy zawodnik „złocisto-krwistych”.
Słowa uznania dla trenera Korony kieruje także Jacek Kiełb. Jego zdaniem szkoleniowiec wiedział co robi, wstawiając 22-latka do wyjściowego składu. – Trener miał nosa, że na niego postawił i uwierzył w jego możliwości, on natomiast mu się za to odwdzięczył. Wielkie słowa uznania dla Łukasza za te dwie bramki.
„Ryba” może zazdrościć koledze debiutu, bo on w swoim gola nie zdobył. Inna sprawa, że miał wówczas zaledwie 17 lat.
Trener Ojrzyński co prawda ściągnął Jamroza z boiska chyba zbyt wcześnie, ale zrobił to z przyczyn... Wychowawczych. Szkoleniowiec całą sytuację komentuje z uśmiechem: – Specjalnie zdjąłem go wcześniej z boiska, żeby hat-tricka nie upolował, bo wtedy już w ogóle by zwariował. Już teraz ciężko go było znaleźć w szatni.
Jednak kadra Korony nie jest zamknięta na nowych. Występ kolejnego wychowanka jest sygnałem dla pozostałych młodych graczy kieleckiego zespołu. – Wystarczy się starać, traktować piłkę poważnie, można otrzymać szansę i zadebiutować z takim właśnie efektem – mówi Ojrzyński
Strzelec dwóch bramek dla „żółto-czerwonych” swoje trafienia zadedykował kolegom z zespołu, którzy wspierali go zarówno w szatni jak i na boisku. – Dalej będę pracował nad sobą, by móc występować w pierwszej drużynie. Koledzy oraz trener pogratulowali mi w szatni w przerwie. Komentując pierwszego gola Łukasz Jamróz zauważył, że błąd popełnił obrońca gości, co ułatwiło mu skierowanie futbolówki do siatki.
Szansę na ponowne pokonanie bramkarza ekipy przeciwnej popularny „Jamro” być może otrzyma już w przyszłą niedzielę, kiedy to Korony zmierzy się w Krakowie z miejscową Wisłą.
fot. Grzegorz Tatar
Wasze komentarze