Hajto? Niech przyjedzie i przekona się, czym jest Korona
O „Rycerzu jesieni”, odejściu Hernaniego, meczu z Jagiellonią Białystok – rozmowa z Krzysztofem Kierczem na krótko przed rozpoczęciem kolejnej fazy T-Mobile Ekstraklasy. – Nawet nie dopuszczam do siebie myśli, że tej wiosny może nam coś pójść nie tak – przekonuje obrońca Korony Kielce.
Przed rozpoczęciem sezonu głównym założeniem Korony było utrzymanie się w T-Mobile Ekstraklasie. Czy po udanej rundzie jesiennej wasze plany uległy zmianie?
Krzysztof Kiercz: – Cele są te same. Trener uczula nas i powtarza, że w dalszym ciągu nie możemy być pewni swego. Nadal walczymy o pozostanie na najwyższym szczeblu rozgrywek. Według założeń szkoleniowca, do pewnego zrealizowania założeń potrzebujemy jeszcze piętnastu punktów. Najpierw zdobądźmy je, a co będzie potem? Zobaczymy.
Co myślisz na temat napastników Daniela Gołębiewskiego, Mateusza Łuczaka oraz bramkarza Ołeksija Szlakotina, którzy tej zimy zasilili szeregi „złocisto-krwistych”?
– Wzmocnienia. Widać w nich chęć walki. Szybko się zaaklimatyzowali... Zresztą, u nas nawet nie ma czegoś takiego jak aklimatyzacja. Każdy jest przyjmowany jak do rodziny. Uważam, że ci piłkarze pomogą nam w lidze. Ale na ocenianie ich jest jeszcze za wcześnie. Sparingi tak naprawdę niczego nam nie mówią, a o oceny można pokusić się dopiero po kilku kolejkach, bądź po zakończeniu sezonu.
Z Korony odchodzi Hernani, co zarówno dla ciebie, jak i dla Piotra Malarczyka jest szansą na wskoczenie na stałe do pierwszego składu.
– Z pewnością nikt nam niczego nie da za darmo. Ja i Piotrek jesteśmy tego świadomi i nie zapominamy, że na środku mogą grać jeszcze Tadek Kijanskas, Pavol Stano, czy „Żuber” (Jakub Żubrowski). Nawet w okoliczności odejścia „Scottiego” nie możemy być pewni swego. Trzeba sobie na to zasłużyć.
Kiedy w inauguracyjnym meczu rundy jesiennej zobaczyłem cię w „jedenastce”, powątpiewałem w słuszność decyzji trenera Ojrzyńskiego. Jednak podczas dyskusji na temat słuszności tej decyzji, ludzie brali cię w obronę i mówili, że „Kiero” już dawno powinien grać w pierwszym składzie. Jak się później okazało, byłem w błędzie.
– Gdy słysze takie głosy, że kibice pokładają we mnie nadzieję, to ta pewna odpowiedzialność na barki wskakuje. Jednak nie chcę się do tego odnosić, bo to może mi tak naprawdę tylko zaszkodzić. Cały czas walczę o to miejsce w składzie. A jeżeli u trenera coś się należy, dostaje to i wychodzi na plac gry. Runda pokaże kto będzie w wyjściowej „jedenastce”. Najważniejsze, by drużyna zdobywała punkty. Kto nie wyjdzie, liczy się zwycięstwo.
Zapewne jeszcze siedem lat temu obserwowałeś Koronę z perspektywy kibica. Jak się czujesz z tym, że zawodnik z najdłuższym stażem odchodzi z klubu? Czy to jest dla ciebie koniec jakiejś epoki w historii „żółto-czerwonych”?
– Na pewno tak. „Scotty” miał aż sto siedemdziesiąt dziewięć występów w barwach Korony. On w ciągu tych sezonów praktycznie wszystkie starcia odgrywał w pełnym wymiarze czasowym. Więc był... Jest! Co ja mówię... Jest on silnym punktem w naszym zespole i tego nie można mu odebrać. Ma za sobą bardzo dużo pozytywnych występów i za to musimy być mu wdzięczni. Przyczynił się do zdobycia wielu punktów przez kielecką ekipę.
Wracając do kwestii rozgrywek, nie obawiasz się, że „złocisto-krwiści” po raz kolejny będą występować w roli „Rycerzy jesieni”?
– Nawet nie dopuszczam do siebie myśli, że coś w rundzie wiosennej może pójść nie tak. Jesteśmy do niej przygotowani i nie możemy się doczekać inauguracyjnego meczu z Jagiellonią Białystok. Mam nadzieję, że „Wiosna” będzie przynajmniej tak dobra, jak poprzednia faza rozgrywek.
Korona do przerwy zimowej uzbierała dwadzieścia pięć punktów, czyli o jeden mniej niż miało to miejsce w tym samym czasie sezonu 2010/2011. Wtedy było bardzo dobrze, a skończyło się fatalnie...
– Nie chciałbym tutaj nikogo rozliczać, ani patrzeć w tył. Mnie osobiście nie było w szatni, dlatego nie mogę nic powiedzieć na ten temat, bo byłoby to nie fair wobec kolegów i trenerów, którzy tutaj byli. Tak naprawdę nie znam sytuacji jaka miała miejsce, ani jej przyczyn, dlatego też nie chcę się wypowiadać.
Jednak liczymy, że tym razem będzie to wyglądało zupełnie inaczej. Pierwsza okazja, by to sprawdzić nadarzy się już w meczu z Jagiellonią Białystok, który Korona rozegra w poniedziałek na własnym terenie. Wygląda na to, że zagrasz w pierwszym składzie.
– Tego nie wiem. Rozmawiałeś z trenerem, może tobie coś powiedział (śmiech). Ja jeszcze niczego takiego nie słyszałem i nikt nie ma takich zapewnień. Jak każdy, nie mogę się doczekać, a co będzie, pokaże dopiero odprawa meczowa, bodajże o godzinie 17 w poniedziałek. Dopiero wtedy dowiemy się jak wygląda wyjściowa ekipa.
Z pewnością niemałym problemem będzie powstrzymanie Tomasza Frankowskiego.
– Jest to żyjąca i ruszająca się po boiskach ekstraklasy legenda. Bardzo dobry piłkarz, od którego wielu może się uczyć. Ale nie mogę patrzeć na zawodników wychodzących na murawę z jakimś strachem, czy niewyobrażalnym podziwem. Szanuję graczy za ich dokonania, ale moim celem jest ich powstrzymanie. Grałem przeciwko Marcinowi Żewłakowowi, który grał na mistrzostwach w Korei, trochę zachodu zwiedził. Też wielki piłkarz, a akurat on w meczu Korona – GKS Bełchatów bramki nie zdobył. Boisko wszystko weryfikuje.
Jakie to jest uczucie, walczyć na boisku z kimś, kogo jeszcze dziesięć lat temu podziwiało się w telewizji?
– Ciekawe doświadczenie. To jest w życiu najpiękniejsze – nigdy nie wiemy, co nas może spotkać. Chodzi tu zarówno o te szczęśliwe, jak i przykre chwile. Niczego nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Być może kiedyś w Europie pogra się z zawodnikami, którzy teraz biegają po boiskach Ligi Mistrzów? Nikt nie wie, co nas czeka.
Tomasz Hajto, czyli kolejna była gwiazda reprezentacji Polski oraz obecny trener „Jagi” powiedział o najbliższym starciu, że nie ma się czego bać, bo Korona to nie Real.
– W takim razie przekona się jak tu przyjedzie, czym jest Korona.
Rozmawiał Maciej Urban.
Komentarz:
Czy po odejściu Hernaniego, Krzysztof Kiercz i Piotr Malarczyk na stałe wejdą do pierwszego składu?
Leszek Ojrzyński (trener Korony): – Dla mnie, jak i dla klubu odejście Hernaniego jest dużą stratą. Może ostatnio nie grał wszystkiego, ale był filarem tej drużyny i zawsze mogliśmy na nim polegać. Niestety, na tę pozycję nie ściągnęliśmy żadnego nowego zawodnika. Podczas spotkań sparingowych w ostatnim okresie przygotowawczym na pozycji środkowego obrońcy wystawialiśmy Stano, Kiecza, Kijanskasa oraz Malarczyka. Najlepszą sprawą byłoby mieć na te dwie pozycje czterech piłkarzy i myślę, że tak już będzie.
Jarosław Niebudek (dyrektor sportowy Korony): – Prowadzimy pewną politykę kadrową. Otworzyliśmy szeroko drzwi na wychowanków i nowych zawodników. Odejście Hernaniego spowoduje pozytywy w postaci tego, że więcej szans na grę będą mieli Piotr Malarczyk i Krzysztof Kiercz. Z tego punktu widzenia, zrobiliśmy krok w kierunku, w którym chcemy iść. Naszym celem jest wprowadzanie młodych na boisko.
fot. Paula Duda, Oskar Patek
Wasze komentarze