Gołębiewski: Mam w sobie ten „koroniarski” charakter
Z nowych zawodników ma największe szanse na to, aby grać. Nie bez powodu. W okresie przygotowawczym był w końcu najlepszym strzelcem kieleckiej drużyny. Daniel Gołębiewski, bo o nim mowa, już pali się do gry w „żółto-czerwonych” barwach. - Wierzę, że trener mi zaufa - przyznaje.
Argumenty, aby tak się stało, są. A mowa tu o trzech bramkach, jakie Gołębiewski strzelił w zimowych sparingach. - No tak, ale dużej wagi do tego akurat bym nie przykładał - tłumaczy nam 24-letni zawodnik.
I dodaje: - Strzelałem bramki, ale laurek za nie sobie bym nie stawiał. To robota kolegów, dostawałem piłki na nos, albo na czubek buta, mówiąc wprost - piłka mnie nie tyle szukała, co po prostu we mnie trafiała, wystarczyło tylko nie zmarnować okazji. Ale to też dobrze świadczy, bo znaczy że są tu świetni asystenci.
Takich, być może, brakowało w Zabrzu. Tam Gołębiewski przez całą rundę uzyskał tyle trafień... co tu przez miesiąc. Stąd i decyzja śląskiego klubu, aby bez żalu, przed końcem wypożyczenia, pożegnać napastnika Polonii Warszawa. W zamian klub z Roosevelta wypożyczył Michała Zielińskiego, czyli... napastnika Korony.
Gołębiewski o pobycie w Zabrzu rozmawia niechętnie. - Nie ma co do tego wracać. To był zły czas dla mnie - tłumaczy. A wspomniani asystenci? - Nie mam zamiaru usprawiedliwiać się w ten sposób. Niemniej jednak, tyle ile grałem, tyle też strzeliłem bramek. Czyli niewiele, prawie nic. Teraz trzeba odkuć ten zły czas.
Inna sprawa, że już po pierwszym sparingu w barwach klubu z Kielc Gołębiewski oświadczył: Korona to piłkarsko lepszy zespół niż Górnik. - I dalej to podtrzymuje. To zespół z charakterem, zdeterminowany w osiąganiu zamierzonego celu, ale przy tym potrafiący grać naprawdę dobrą piłkę - podkreśla.
Dobrą i agresywną - znaczy... „wściekło-krwistą”. - To znaczy, że drużyna ma styl. Cieszę się, że trafiłem do takiej charakternej ekipy - zaznacza. Sam jednak nie czuje się gorszy od innych, wiodących prym w boiskowych starciach. - Czy mam „koroniarski” charakter? Wierzę, że tak. Wszystko jednak zweryfikuje boisko. Już wcześniej jednak można mnie było poznać z takiej walecznej strony. Jednym się to podobało, innym nie.
Czy spodoba się szkoleniowcowi Korony, Leszkowi Ojrzyńskiemu? Wszystko wskazuje na to, że w poniedziałek, w meczu z Jagiellonią, Gołębiewski będzie jokerem w jego talii. W pierwszym składzie, na szpicy ataku, powinien raczej grać od początku Maciej Korzym. Gołębiewski na boisku być może pojawi się w drugiej połowie.
- Tak czy siak, trener może na mnie liczyć. Chciałbym zagrać od pierwszej minuty, ale jeśli tak się nie stanie, płakać nie będę - zaznacza.
Nie przeszkadza mu też preferowana przez Ojrzyńskiego gra z jednym napastnikiem. - Gra mi się dobrze w takim ustawieniu. To zresztą pewien trend w futbolu. Nie tylko Korona gra w ten sposób. Ja lubię się rozpychać z obrońcami, na pewno nie będę narzekał na tę taktykę. Zresztą, najważniejsze to grać - przyznaje.
Leszek Ojrzyński o Danielu Gołębiewskim: Nie żałuję tego, że go tu sprowadziliśmy. W sparingach spisywał się dobrze, ale to aż tak istotne nie jest. Ważne, aby wykorzystywał swoje szanse w meczach o punkty. To już takie łatwe nie jest. Tam dochodzi presja, trzeba sobie radzić ze stresem, z oczekiwaniami kibiców. Stąd z oceną dla Daniela się wstrzymuję. Na pewno ma jednak potencjał, chce coś udowodnić po nieudanym pobycie w Górniku. To dobrze, bo zyskujemy zawodnika zmotywowanego, który nie przychodzi do nas, aby odcinać kupony. Przed nim jeszcze kawał gry na dobrym poziomie.
fot. Paula Duda, Krzysztof Żołądek, swietokrzyskie.org.pl
Wasze komentarze