Bielecki: Vive zdecydowanym faworytem
- Najlepsza recepta dla kielczan na pokonanie Bośni to po prostu „siąść” na nich od pierwszych sekund i nie dopuścić, by choć przez chwilę uwierzyli w nawiązanie równorzędnej walki z Vive - powiedział podczas krótkiego pobytu w Kielcach Karol Bielecki.
Krystian Stępień: Kilka dni temu podczas towarzyskiego turnieju przydarzyła wam się „wpadka” z zespołem Rosji. Mimo, że zdobyłeś siedem bramek okazało się to zbyt mało na pokonanie ekipy, która w ostatnich latach zawsze musiała uznawać waszą wyższość. Co zdecydowało o tej porażce?
Karol Bielecki: - Cała drużyna zagrała w tym meczu poniżej oczekiwań. W naszej grze było zdecydowanie za mało ruchu, co przełożyło się na pasywną grę w defensywie. Również w ataku zagraliśmy zbyt czytelnie i schematycznie. Myślę, że powodem naszej dyspozycji był fakt, że czas, który spędziliśmy podczas zgrupowania został przez nas bardzo ciężko przepracowany. Większość chłopaków w meczu z Rosją była już chyba myślami w domu, ze swoimi rodzinami. Możemy przełknąć tę pigułkę, jeśli „sborna” będzie wygrywała z nami tylko towarzysko, a nie w meczach o stawkę (śmiech).
Jeśli chodzi o Ligę Mistrzów, nie powinieneś mieć jednak powodów do narzekań. Po efektownym zwycięstwie z Bośnią Sarajewo twój zespół awansował na pierwsze miejsce w grupie B i zapewne zrobicie wszystko, by nikt nie odebrał wam tej pozycji...
- Moim zdaniem kwestia awansu może rozstrzygnąć się dopiero w ostatnim meczu, kiedy to przyjdzie nam zmierzyć się na wyjeździe z MKB Veszprem. Bardzo istotne będzie też spotkanie z Vive, które odbędzie się w Kielcach 10 lutego. To właśnie te dwa pojedynki pokażą, na którym miejscu zakończymy rozgrywki. My nigdy nie stawialiśmy się w roli murowanego faworyta naszej grupy. Oczywiście – chcemy ją wygrać, ale takie mecze, jak ten z Vive w Karlsruhe udowodniły wszystkim, że musimy się też liczyć z innymi rywalami.
W najbliższą sobotę to kielczanom przyjdzie zmierzyć się z drużyną Bośni. Czy uważasz, że naszą ekipę stać na równie wysokie zwycięstwo?
- Ciężko powiedzieć... Bośnia jest bowiem takim typem drużyny, który jeśli poczuje, że może wygrać, wówczas staje się naprawdę groźnym rywalem. My zagraliśmy z nimi bardzo dobrze w obronie, stawiając im od pierwszych sekund bardzo twarde warunki. Myślę, że w głównej mierze to właśnie solidna defensywa zdecydowała o naszym wysokim zwycięstwie.
Czy jest więc coś, czym bośniacy mogą zagrozić drużynie Vive?
- Mocną strony tej drużyny jest agresywna, czasem wręcz denerwująca obrona. Z przebiegu meczu z Rhein Neckar mogę stwierdzić, że Bośnia gra bardzo dobrze, dopóki wierzy w korzystny wynik. Kiedy jednak odskoczyliśmy im na 6-7 bramek, kompletnie odpuścili i przestali walczyć. Dlatego najlepsza recepta dla kielczan na pokonanie tego rywala to po prostu „siąść” na nich od pierwszych sekund i nie dopuścić, by choć przez chwilę uwierzyli w nawiązanie równorzędnej walki z Vive. Oczywiście życzę chłopakom, by równie łatwo poradzili sobie z bośniakami, bo przed nimi przecież bardzo trudny tydzień.
Dokładnie, bowiem zaledwie cztery dni po emocjach Ligi Mistrzów przyjdzie czas na pierwszą odsłonę „świętej wojny” między drużynami Vive i Wisły Płock. Nie będę pytał komu kibicujesz, bo odpowiedź jest chyba oczywista, ale jak sądzisz - kto ma większe szanse na zwycięskie wyjście z tego pojedynku?
- Nie mam najmniejszych wątpliwości, że Vive jest obecnie zespołem dużo lepszym niż Wisła Płock. Przede wszystkim kielczanie są dużo bardziej poukładani i grają dobrze opracowanymi schematami. Ekipa z Płocka natomiast wciąż boryka się z problemami – a to zdrowotnymi, a to wewnątrz klubu. Dlatego też w środowym pojedynku w roli faworyta stawiam na drużynę aktualnego Mistrza Polski.
Porozmawiajmy jednak o tobie. W Niemczech, w ośmiu meczach Bundesligi pokonałeś bramkarzy rywali aż 50 razy i znajdujesz się w ścisłej czołówce klasyfikacji strzelców. Kibice mogą więc definitywnie zapomnieć o problemach, które jakiś czas temu dręczyły Karola Bieleckiego?
- Masz rację, były takie dwa lata, kiedy grałem non-stop, bez chwili wytchnienia. Zmęczenie zrobiło swoje i przez pewien czas naprawdę miałem dość piłki ręcznej... Na szczęście przyszły wakacje, odetchnąłem i z nowymi siłami przystąpiłem do kolejnego sezonu. Dobrze przepracowałem okres przygotowczy, na dodatek pojawił się nowy trener i kilku świeżych zawodników. Wszystko to sprawiło, że znowu nabrałem chęci do grania i przede wszystkim do życia.
Jakie cele stawia się więc przed twoim zespołem w tym sezonie?
- Oczywiście staramy się walczyć o najwyższe cele. Mamy założenie, żeby wygrać któryś z tytułów, choć będzie to bardzo trudne zadanie. THW Kiel i Hamburg dysponują bowiem w tym sezonie naprawdę mocnymi ekipami i ciężko będzie nawiązać z nimi walkę. Ale dopóki piłka w grze, będziemy bili się o każde cenne zwycięstwo...
Rozmawiał Krystian Stępień
Karol Bielecki stał się jednym z naszych najwierniejszych czytelników
Wasze komentarze