Okiem kobiety: Ostatnia szansa Grzegorza Wagnera?
Po porażce Farta Kielce z rzeszowskim zespołem w jedenastej kolejce PlusLigi, w sieci rozgorzała dyskusja na temat przyszłości Grzegorza Wagnera w kieleckim klubie. Kolejnym przeciwnikiem „Farciarzy” będzie już na własnym terenie Tytan AZS Częstochowa. Czy trener zdoła przerwać passę porażek kieleckiej drużyny?
Wagner - jeszcze pod koniec ubiegłego sezonu chwalony przez kibiców, dziś obwiniany z powodu pogarszających się wyników zespołu. Trener został zatrudniony w krytycznym dla kieleckiego beniaminka momencie, gdy zespół przegrał rywalizację w play-outach z Indykpolem Olsztyn oraz mecz w fazie play-off z Pamapolem Wielton Wieluń.
Dlatego to jemu została przypisana zasługa pozostania Farta na najwyższym szczeblu polskich rozgrywek ligowych. Przyszedł jednak kolejny sezon, nowi, światowej klasy gracze, a wraz z nimi wygrane w dwóch memoriałach. Pomimo wcześniejszych zapewnień, że celem drużyny jest szóste miejsce w tabeli, oczekiwania obserwujących transfery kibiców, na pewno wzrosły. Balon został napompowany. Czy słusznie?
Cieszyć oczy kibiców mogły na pewno efektowne spotkania z Jastrzębskim Węglem (wygrane przez kielecki zespół 3:1) oraz rozgrywany na terenie rywala mecz z Olsztynem (3:0). Jak się jednak okazuje, po wzlotach musiał przyjść również spadek formy i gra falami. Po słabym występie w turnieju o Puchar Prezydenta Miasta Krosna oraz porażce z Treflem Gdańsk, zespołem zajmującym ostatnie miejsce w ligowej tabeli, „Farciarze” rozegrali dobry mecz z siedmiokrotnym mistrzem Polski – Skrą Bełchatów, przegrany dopiero po tie-breaku. Kompletnym szokiem można nazwać jednak odpadnięcie Farta z Pucharu Polski po przegranej z pierwszoligowym MOS-em Będzin.
Niemałym zaskoczeniem były też słabe wyniki zespołu w meczach z ZAKSĄ Kędzierzyn - Koźle i brak woli walki w spotkaniu z Asseco Resovią. W rezultacie po jedenastu kolejkach Fart zajmuje niezbyt satysfakcjonujące siódme miejsce. Kielczanie zgarnęli dwanaście oczek. Zaraz za nimi w tabeli plasują się „Akademicy” z Warszawy, mający na swoim koncie 11 punktów. Tylko dwa „oczka” mniej od „Farciarzy” posiadają olsztynianie.
Po ostatnich niepowodzeniach zespołu kibice kieleckiej siatkówki podzielili się na zwolenników i przeciwników pozostania na stanowisku trenerskim Wagnera. Sympatycy jako przyczynę pasma słabych wyników Farta wskazują słabą formę tegorocznego „hitu transferowego” – Pierre’a Pujola. A na dowód podają coraz częstsze wejścia na parkiet jego mniej słynnego, ale bardziej zgranego z drużyną zmiennika, Michała Kozłowskiego. Nie byłby to pierwszy (i zapewne nie ostatni) nieudany transfer do polskiej ligi.
Przeciwnicy Grzegorza Wagnera wspominają zaś o kompletowaniu składu według upodobań trenera, późnym reagowaniu w trakcie meczów na słabą grę drużyny, czy obarczaniu zawodników winą za przegrane spotkania, co kibice mogli zobaczyć na konferencji po meczu z ZAKSĄ.
Jedno jest pewne. „Farciarzy” stać na obronę celu postawionego na początku sezonu i jeżeli tylko pokażą wolę walki, są w stanie odnieść sukces. Potrzebna jest jedynie wiara w to, że nawet z najlepszym zespołem można odnieść zwycięstwo. Siatkówka już nie raz udowadniała, że to nie „nazwiska” grają, ale zawodnicy potrafiący zostawić serce na parkiecie.
Sądzę również, że trenera Wagnera można będzie w pełni osądzać dopiero po spotkaniach z drużynami z drugiej części tabeli: Częstochową, Politechniką czy Delectą. To one wykażą, czy zła passa „Farciarzy” to chwilowy spadek formy, niemoc w grze przeciwko „wielkim” przeciwnikom czy jednak błędna taktyka, zły kontakt z zawodnikami - swoiste „wypalenie się” trenera. Póki co, Wagner powinien w Kielcach pozostać i udowodnić, że potrafi wprowadzić świeżość w grę zespołu po raz drugi.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze