„ZAKSA to nie potwory”
– Pod względem fizycznym i technicznym zaprezentowaliśmy się na tym samym poziomie, co nasi rywale. Tym razem o zwycięstwie kędzierzynian zadecydowały szczegóły takie jak perfekcyjne przyjęcie i obrona. Oni byli świetni, my natomiast popełnialiśmy błędy – przyznaje Xavier Kapfer, przyjmujący Farta Kielce.
Trzy grudniowe starcia w PlusLidze i tyle samo porażek. „Farciarze” w ostatnim miesiącu 2011 roku przegrali na wyjeździe z Treflem Gdańsk (2:3) i na własnym terenie z PGE Skrą Bełchatów (2:3) i ZAKSĄ (0:3). – Szkoda, że końcówka tego roku nie jest dla nas udana – kwituje zdenerwowany Michał Kozłowski. – Naprawdę nie wiem, co tym razem się z nami stało. Przecież w dwóch setach byliśmy dla gości równorzędnym przeciwnikiem. Zabrakło nam jakiegoś drobnego elementu. Graliśmy fajną siatkówkę, ale wygrała ZASKA – dodaje rozgrywający Farta.
Zawiedziony wynikiem jest również Michał Żurek. – Niezależnie od wrażeń kibiców, dla mnie to jest 0:3 i nie ma o czym mówić. Przegraliśmy i właśnie ten wynik pójdzie w świat. Ostatni set mógł podobać się publiczności, bo graliśmy jak trzeba. Wcześniej Kędzierzyn-Koźle narzucił nam swój styl gry. Lepiej zagrywali i to był ich klucz do zwycięstwa. Z zespołami takiej rangi trzeba zagrywać co najmniej dobrze. O ile ze Skrą w jakimś stopniu to zrealizowaliśmy, o tyle tym razem było trochę gorzej – mówi libero kieleckiej drużyny.
Podopieczni Grzegorza Wagnera w pierwszym secie byli ekipą wyraźnie słabszą od lidera PlusLigi. Jednak z każdą kolejną partią gra „Farciarzy” była efektywniejsza. – Zaczęliśmy źle, ale po pierwszej odsłonie powiedzieliśmy sobie: „OK. To już historia, zróbmy wszystko, by kolejne części spotkania były lepsze w naszym wykonaniu”. I powinniśmy je wygrać. Niestety, tak się nie stało – twierdzi niepocieszony Kapfer.
Zdaniem Kozłowskiego o zwycięstwie drużyny prowadzonej przez Krzysztofa Stelmacha zadecydowała dobra forma zawodników, w tym Antonina Rouziera. Kędzierzynianie mimo absencji Pawła Zagumnego, potrafili pokonać kielczan w trzech setach. – Pierwsza część potyczki kompletnie nam nie wyszła. Może chęć rehabilitacji po tym blamażu w pucharach trochę nas stremowała. Chcieliśmy aż zbyt bardzo. Potem to się ustatkowało i niewiele brakło, by coś urwać. Może ten mecz inaczej by się potoczył, gdybyśmy wygrali trzeciego seta.
Porażka kielczan nie była spowodowana stresem wywołanym przez grę z głównym faworytem do zdobycia mistrzostwa Polski. – Nie wiem, czy ZAKSA idzie na mistrza, ale sam jestem z Kędzierzyna-Koźla i życzę im jak najlepiej. Jednak nie przestraszyłem się i chłopaki też nie. Ze Skrą jakoś powalczyliśmy. Nie ma czego się bać – zaznaczył stanowczo Żurek.
– Przecież to nie są potwory! Po postu byli lepsi. Grali ze sobą już sporo spotkań, dzięki czemu są zgranym zespołem. Nie byłem przerażony, ale podekscytowany. Dlatego lubię sport i siatkówkę – tuta często trzeba konfrontować się z mocnymi rywalami – kwituje Francuz grający na pozycji przyjmującego.
Za nami ostatni w 2011 roku mecz „Farciarzy”. Czego życzą sobie w przyszłym roku siatkarze kieleckiej drużyny? – Mam nadzieję, że skończymy ligę na szóstym miejscu. Jednak moim marzeniem jest piata pozycja – przyznaje Kapfer.
Natomiast zarówno popularny „Kozi” jak i Żurek liczą, że w drugiej części rozgrywek cała ekipa Farta Kielce cieszyć będzie się zdrowiem i ciężką pracą. – Niczego więcej nam nie trzeba. Grając na takim poziomie, jesteśmy w stanie wygrać z każdym. Dajmy z siebie wszystko i będzie dobrze – mówi libero Farta.
Fot. Krzysztof Żołądek, swietokrzyskie.org.pl
Wasze komentarze
a moze chce sie chociaz troche poczuc jak prawdziwy sportowiec?