Szmal: Mam uraz kolana. Będą jeszcze dalsze ustalenia, co z tym zrobić
- Nasze jesienny występy w polskiej lidze oceniam na 5 z plusem – mówi przed ostatnim meczem Vive Targów Kielce w tym roku Sławomir Szmal. W niedzielę do Kielc przyjdzie Tauron Stal Mielec. – To bardzo ciekawy zespół – uważa kielecki bramkarz.
Przed wami jeszcze jeden ligowy mecz, ale chyba wszyscy powoli myślą już o świętach?
Sławomir Szmal: - Zgadza się, święta zbliżają się i to widać po wystawach w sklepach. Ja się stresuję, bo nie mam jeszcze prezentów i jak zwykle zostawię ich zakup na ostatnie minuty (śmiech). Teraz gramy jeszcze ze Stalą i mam nadzieję, że będzie to takie dobre podsumowanie całej pierwszej rundy i kawałeczka drugiej. Przez ten czas zrobiliśmy kawał dobrej roboty.
Zespół z Mielca to chyba wymagający przeciwnik?
- W porównaniu z innymi drużynami naszej ligi oni mają bardzo mocną drugą linię, ich rzuty są silne. Grają bardzo ciekawą piłkę ręczną, dużo biegają. Ten mecz będzie bardzo dynamiczny, to może podobać się publiczności i chyba każdy z kibiców, życzy sobie, aby tych bramek było jak najwięcej, oczywiście, aby było ich dużo więcej z naszej strony. Stal to bardzo fajny zespół i dobrze ogląda się ich mecze.
Jak trzeba zagrać w niedzielę, aby wygrać?
- Chłopaki z Mielca dużo biegają, wiec my też tak musimy robić. Trzeba szukać dobrych pozycji do rzutów, bo inaczej oni będą wykorzystywać kontry. Musimy zagrać twardo w obronie i niezbyt pasywnie.
Ty nie zagrasz w tym meczu. Możesz zdradzić jak teraz wygląda sytuacja z twoim zdrowiem?
- Mam uraz kolana. Na razie nie chciałbym nic więcej mówić. Zobaczymy, co dalej, bo będą jeszcze ustalenia, co z tym zrobić.
Został jeszcze jeden mecz, ale możesz chyba już jakoś podsumować jesień w waszym wykonaniu?
- Polską ligę oceniam na 5 z plusem, bo nie straciliśmy punktu. Graliśmy w miarę dobrze we wszystkich meczach, oczywiście kilka z nich wyglądało dosyć sennie, ale mniej więcej tak wygląda nasza liga. W Lidze Mistrzów oczekiwaliśmy od siebie zdobycia wszystkich punktów w domu, ale tego się nie udało. Odrobiliśmy te punkty w Moskwie. Spotkania Ligi Mistrzów oceniam jako taki plusik dla nas. Wykonaliśmy nasze założenia i to jest chyba ważne, że zdobywaliśmy te punkty i dalej mamy szansę na wyjście z grupy.
Co najbardziej zapadło ci w pamięci z tej jesieni?
- W sumie to mam trzy takie momenty, które były dla mnie ważne i wszystkie wydarzyły się w Lidze Mistrzów. Ostatni mecz z Berlinem, wspaniała gra Marcusa, jak i całej drużyny. Wygraliśmy i to nas utrzymało w dalszej grze. Spotkanie w Moskwie, gdzie w końcówce dzięki Panu Bogu i szczęściu wygrywaliśmy. Fajną bramkę rzucił wtedy Michał Jurecki w ostatnich sekundach. Zapamiętam również mecz z Rhein-Neckar Loewen, który dał nam szansę gry w Lidze Mistrzów, te emocje na hali, dogrywkę...
Na wiosenne spotkania możecie chyba czekać z dużą nadzieją i optymizmem?
- Jako sportowcy na wszystko musimy patrzeć z optymizmem. Ja nie chcę niczego prorokować, ale założyliśmy sobie, że będziemy walczyć o mistrzostwo i Puchar Polski. Władze klubu tego od nas wymagają i będziemy starali się to zdobyć. W Lidze Mistrzów musimy dalej walczyć, bo tylko dzięki walce możemy coś uskubać.
W Lidze Mistrzów macie dobry terminarz. Najpierw wyjazd do Veszprem i Silkeborga, a na sam koniec spotkanie z Niedźwiedziami.
- Z trzech meczów musimy prawdopodobnie wygrać dwa, żeby grać dalej. Czeka nas ciężki wyjazd do Veszprem, gdzie Berlinowi udało się wygrać dosyć wysoko. To pokazało, że jest to twierdza, którą można zdobyć. Później jedziemy do Silkeborga, który nie zdobył jeszcze punktów i mam nadzieję, że tak już zostanie. Mam jednak wielki respekt dla tej drużyny, bo jest ona groźna, ostatnio mieli wiele kontuzji. Na koniec do Kielc przyjadą Niedźwiedzie i to będzie dla nas taki mały finał w tej grupie, o wyjście z niej.
Fot. Paula Duda/VTK Media