Cracovia podzielona - jedni czuli niedosyt, drudzy byli zadowoleni
Korona grała brutalnie, a sędzia popełnił dużo błędów – krakowscy piłkarze i dziennikarze po sobotnim meczu wypowiadali się jakby nie byli świadkami spotkania w T-Mobile Ekstraklasie, a brali udział w krwawej jatce. Natomiast Andrzej Niedzielan nie udzielił żadnego komentarza.
Do „żółto-czerwonych” chyba już na stałe przylgnęła łatka drużyny grającej agresywnie i brutalnie. W sobotnim starciu Cracovia zaliczyła cztery żółte kartki, Korona tylko dwie. Kto był brutalem? Oczywiście „złocisto-krwiści”. Po ostatnim gwizdku można było usłyszeć od krakowskich mediów, że gospodarze grali bardzo ostro. Jednak chyba żaden z nich nie widział agresywnego faulu Niedzielana na Piotrze Malarczyku z ostatnich minutach meczu, za który były zawodnik kieleckiego zespołu otrzymał żółty kartonik.
– Sędziowie dziwnie oceniali tę walkę. Cracovia dostała cztery żółte kartki, miejscowi dwie. Trzeba jednak zauważyć, że przewinienia Korony były o kilka klas ostrzejsze – stwierdził jeden z krakowskich dziennikarzy. Na to założenie również znalazł się odpowiedni argument. Arbitrem głównym tego meczu był Paweł Raczkowski, który zdaniem Arkadiusza Radomskiego wielu przewinień drużyny Leszka Ojrzyńskiego po prostu nie zauważył: – Ten sędzia nam nie leży. Kiedy nam sędziuje, popełnia dużo błędów. Ale skoncentrujmy się na sobie. Jeżeli zdobylibyśmy bramkę, nie byłoby mowy o błędach sędziego.
Cracovia co prawda gola nie straciła, ale z wyniku była usatysfakcjonowana. Dzięki temu punktowi „Pasy” znalazły się na przedostatnim miejscu w tabeli ekstraklasy... – Na pewno pozostał nam jakiś niedosyt. Mieliśmy swoje okazje na zdobycie bramki. Musimy szanować ten jeden punkt – stwierdził Mateusz Żytko, który za kadencji trenera Marcina Sasala był na testach w Koronie.
Na kolejne pytanie przedstawicieli krakowskich mediów o wręcz „brutalną” grę kieleckiego zespołu, Żytko dyplomatycznie przyznał, że „złocisto-krwiści” są zespołem bardzo walecznym: – Korona personalnie może nie jest najlepszą drużyną w lidze, ale pod względem woli walki zajmują pierwsze miejsce. Wiedzieliśmy, że jeżeli chcemy coś ugrać, musimy zagrać równie walecznie. Udało się. Myślę nawet, że w tej pierwszej połowie przewaga w tej walce była po naszej stronie.
Zdaniem Milosa Kosanovicia punkt w meczu z Koroną to powód do zadowolenia: – Mieliśmy swoje sytuacje. Uważam, że Aleksejs Viśnakovs był faulowany w polu karnym i sędzia powinien wskazać na wapno. Już przed spotkaniem wiedzieliśmy, że kielczanie będą bardzo dużo walczyć. Ten zespół punkty zdobywa poprzez walkę. Musieliśmy zagrać tak samo jak oni, albo i lepiej. Dlatego też cieszymy się z tego wyniku.
Kieleccy dziennikarze jeszcze długo po zakończeniu sobotniego starcia wyczekiwali Andrzeja Niedzielana. Gdy ten wreszcie się pojawił, spojrzał na wszystkich i oznajmił, że nie chce się przeziębić. Na chwilę wskoczył do budynku klubowego, po czym szybkim krokiem udał się do autokaru. – Ja z nim rozmawiałem, kiedy było znacznie chłodniej i wtedy nie narzekał – przyznał z przekąsem jeden z dziennikarzy. Tak na marginesie, Zbigniew Małkowski ubrany w krótkie spodenki, kurtkę i klapki nie miał żadnych przeciwwskazań, by chwilę postać i odpowiedzieć na kilka pytań.
fot. Oskar Patek
Wasze komentarze