Atmosfera jak na Krakowskiej. „Marcus zniszczył rywali”
Ogromne emocje towarzyszyły meczowi Vive Targów Kielce z Fuechse Berlin. Spotkanie to ostatecznie zakończyło się wygraną gospodarzy 32:29. Dzięki temu zwycięstwu kielczanie nadal mają szansę na awans do kolejnej fazy Ligi Mistrzów.
To spotkanie obejrzał komplet publiczności, czyli około 4 tysiące kibiców. - Mecz był rozgrywany w świetnej atmosferze. Najlepszej na tej hali, ale nie w Kielcach. Hala na Krakowskiej miała w sobie to coś, tę atmosferę. Dzisiaj udowodniliśmy, że można stworzyć taką atmosferę jak właśnie tam. To było wspaniałe co działo się na trybunach – mówił po końcowym gwizdku sędziego Mariusz Jurasik nawiązując do hali przy ulicy Krakowskiej 72, w której przez 21 lat swoje mecze rozgrywali piłkarze ręczni „żółto-biało-niebieskiego” klubu.
- Mecz można podzielić na dwie, trzy części. Na początku my wygrywaliśmy, następnie Berlin, cały czas do końca pierwszej połowy. Później ich dogoniliśmy i wróciliśmy do gry, choć w pewnej chwili przegrywaliśmy już czterema bramkami. W drugiej połowie odrobiliśmy już wszystkie straty i wyszliśmy na prowadzenie. Można powiedzieć, że tą jednobramkową przewagę dowieźliśmy do 50. minuty – mówił rozgrywający kieleckiej drużyny. - Znów się tak stało, że dziś mieliśmy więcej kar niż przeciwnicy. Wyciągnęliśmy wnioski z Berlina, były zimne głowy. Piłkę w ataku dobrze rozgrywał Uros Zorman, który w ostatnich minutach wziął ciężar gry na siebie i rzucił dwie bramki – dodał Jurasik. W świetnym humorze był także Rastko Stojković. - Jestem bardzo szczęśliwy, bo mamy dwa punkty więcej. Wygraliśmy z bardzo dobrym zespołem – powiedział obrotowy Vive Targów Kielce.
Po pierwszej połowie kielczanie przegrywali 15:17. Trener Bogdan Wenta w przerwie odmienił jednak swoją drużynę. Strzałem w dziesiątkę było postawienie na Marcusa Cleverly’ego. Duńczyk zastąpił w bramce słabo spisującego się Sławomira Szmala i został bohaterem meczu. - Marcus może dzisiaj dostać od nas skrzynkę szampana – śmiał się Jurasik. - Powiem brzydko, ale on zniszczył skrzydłowych z Berlina – dodał po chwili rozgrywający Vive Targów. Cleverly obronił 15 rzutów zawodników „Lisów” i miał ponad 55% skuteczności. - Marcus dzisiaj wszystko zamykał i bronił. Gratulacje dla niego, bardzo dużo dla nas zrobił – chwalił bramkarza swojej drużyny Stojković.
Niestety ten mecz miał również swoje złe oblicze. W 36. minucie groźnie wyglądającej kontuzji łokcia nabawił się Bartłomiej Tomczak. - Ja niepotrzebnie wstałem. Ten łokieć nie był na swoim miejscu. Ciarki mi przeszły przez skórę, powiedziałem to też Sławkowi i jemu także zrobiło się niesmacznie – tak do zdarzenie opisywał Jurasik. - Szkoda, ale to jest właśnie pika ręczna, z niczego można doznać poważnej kontuzji. To była bardzo ważna piłka, brawa dla Bartka, bo super domknął skrzydłowego. Później dzięki temu wyszliśmy na prowadzenie – zaznaczył rozgrywający kieleckiej drużyny.
Sporo kontrowersji wzbudziła również postawa zespołu z Berlina. - Oni nie grają czysto tylko brudno, ale to jest piłka ręczna – mówił Rastko Stojković. Serb odniósł się również do sędziów tego spotkania. - Dzisiaj dobrze gwizdali. My i berlińczycy zrobiliśmy trochę teatru. Było dużo emocji, a wtedy więcej wolno – zakończył.
To był ostatni w tym roku mecz Vive Targów Kielce w Lidze Mistrzów. Zanim kielczanie udadzą się na święta rozegrają jeszcze cztery spotkania. Już w najbliższą środę przed własną publicznością zmierzą się Jurandem Ciechanów. To będzie mecz 1/4 finału Pucharu Polski.
Vive Targi Kielce – Fuechse Berlin 32:29 (15:17)
Vive Targi Kielce: Cleverly, Szmal – Grabarczyk, Tomczak 2, Jurecki 2, Tkaczyk 3, Zaremba, Olafsson 4, Jurasik 3, Jachlewski, Stojković 6, Przybylski, Buntić 5, Zorman 4, Rosiński 3.
Fuesche Berlin: Heinevetter, Stochl – Laen 4, Spoljaric 1, Richwien 3, Pevnov, Romero, Stenbacken, Bult, Sellin, Jaszka 1, Nincevic 8, Petersson 6, Christophersen 6.
Fot. Patryk Ptak
Wasze komentarze
PATRZ NA ZNAKI !