Jurasik: Musimy przycisnąć ich do muru berlińskiego
W niedzielę zespół Vive Targów Kielce przed własną publicznością podejmować będzie Fuesche Berlin. Kielczanie, jeżeli chcą awansować do kolejnej fazy Ligi Mistrzów, muszą wygrać. – Liczymy na wsparcie kibiców – mówi Mariusz Jurasik.
Przy okazji meczu z Berlinem odbędzie prezentacja klubowego kalendarza. Występujecie w nim w roli gladiatorów i chyba właśnie jak gladiatorzy musicie zagrać w niedzielę?
Mariusz Jurasik: - O to się nie martwię. Musimy wyjść z zębem, pokazać charakter i od razu przycisnąć berlińczyków do tego muru berlińskiego (śmiech). Chcemy pokazać im, że jesteśmy silną drużyną. Przy tym trzeba grać z głową i zespołowo. Nie tak jak u siebie z Madrytem, czy z Veszprem, gdzie każdy chciał indywidualnie rozstrzygnąć losy spotkania na swoją korzyść. To nas skarciło i przegraliśmy sromotnie.
W Madrycie zagraliście dobrze, z dużym spokojem w ataku. Podobnie musi być w niedzielę?
- O to właśnie chodzi, żeby grać w ataku z głową, spokojnie, do pewnej piłki, nie forsować tempa, żeby wybijać berlińczyków z rytmu. Oni tego nie lubią, bo wolą, jak to się mówi w żargonie, „grę w dwa ognie”. Kluczem do zwycięstwa będzie właśnie wybijanie ich z rytmu.
W tym meczu będzie też jak takie podrażnione lwy, po poprzednim waszym spotkaniu z „Lisami”, gdzie m.in. było dużo kontrowersji sędziowskich?
- Na pewno, to bardzo bolało. Lepiej było przegrać to spotkanie dziesięcioma bramkami i wiedzieć, że było się gorszym, niż przegrać trójką i to w ostatnich 5-7 minutach, gdzie sędziowie, moim zdaniem, które dalej utrzymuje, nie uczciwie nas karali i odsyłali na ławkę kar. Ostatnie dziesięć minut graliśmy praktycznie bez jednego lub dwóch zawodników, a wtedy z takim zespołem jak Berlin ciężko jest wygrać.
Oglądałeś ostatnie dwa mecze „Lisów”?
- Widziałem ten wtorkowy mecz z Rhein-Neckar. Tego w Veszprem nie oglądałem, słyszałem tylko o nim. Ich forma jest ustabilizowana, od pewnego czasu grają swoją piłkę na wysokim poziomie. W bramce świetnie spisuje się Silvio Heinevetter i jeśli go rozpracujemy tak jak ostatnio w Berlinie, gdzie nie zagrał rewelacyjnie, to będzie dobrze. Tam dopiero jego zmiennik Stochl odbił kilka piłek i to była jego zasługa, że wygrali z nami.
Byłeś zaskoczony ich zwycięstwem w Veszprem?
- Tym, że wygrali w Veszprem to nawet nie, bo wiedziałem, że ich na to stać. Ale wygrana aż dziewięcioma bramkami mnie zaskoczyła, to była sensacja. Nie wiem, czy w Veszprem jakiś zespół wygrywał tyloma bramkami. Nie oglądałem tego meczu, więc nie mogę wiele powiedzieć. Oni zagrali na swoim poziomie, ale Veszprem zagrało poniżej oczekiwań.
Te niespodziewana wygrana „Lisów” utrudniła waszą sytuację w grupie. Teraz, aby pozostać w walce o awans musicie ograć Niemców u siebie.
- Tak, zgadza się. Jeżeli nie wygramy w niedzielę to nasza sytuacja będzie bardzo trudna.
Znów będziecie mogli liczyć na wsparcie kibiców...
- Potrzebujemy dopingu, szalonej atmosfery. Wiem, że tak będzie. Kibice jeszcze nigdy nas nie zawiedli i wiem, że na niedzielę nie ma już biletów i atmosfera będzie doskonała.
Rozmawiał Wojciech Staniec
fot. Krzysztosz Żołądek - świętokrzyskie.org.pl, Patryk Ptak, Paula Duda
Wasze komentarze