Korona liczy na tłumy kibiców. „Chcemy Legii utrzeć nosa”
– „Legioniści” są rozpędzeni i obecnie grają najlepszą piłkę w kraju. W spotkaniu z tak klasowym rywalem brak skuteczności może się zemścić, więc musimy strzelić, co się da. W meczu ze Śląskiem Wrocław dało to efekt. W obronie natomiast chcemy zagrać na zero – mówi Leszek Ojrzyński, szkoleniowiec Korony Kielce.
Rozegranie najbliższego starcia bez straty bramki może okazać się dla kielczan trudnym zadaniem. „Złocisto-krwiści” w potyczce z Widzewem Łódź stracili dwóch defensorów – Krzysztofa Kiercza i Hernaniego. którzy muszą pauzować za kartki. – Ogranicza nam to pole manewru. Musimy tak to poukładać, by mieć bardzo duże szanse na dobry wynik. Wiemy jak gra Legia i chcemy ją zatrzymać. Będzie to fajne widowisko. Cieszymy się na spotkanie z takim przeciwnikiem. Jeżeli wygramy, będziemy mieć satysfakcje. Chcemy utrzeć im nosa – podkreśla trener Korony.
Brak dwóch obrońców nie jest jedyną bolączką trenera. Pod znakiem zapytania stoi również występ Kamila Kuzery i Jacka Kiełba. – Niektórzy zawodnicy narzekają, ale szykuje się bardzo dobry mecz i na takie widowisko pasowałoby się wykurować. Mam nadzieję, że się wyliżą i zagrają - tłumaczy kielecki szkoleniowiec.
Jest o co walczyć. W przypadku zwycięstwa z Legią i korzystnych wyników innych spotkań T-Mobile Ekstraklasy, „żółto-czerwoni” mogą na koniec rundy jesiennej zająć nawet czwartą lokatę. – Lubię patrzeć na tabelę dopiero na koniec sezonu. To gdzie byliśmy miesiąc, czy trzy tygodnie temu pozostanie historią, ale nie będzie ważne. Liczy się efekt końcowy, a do tego daleka droga. Wygrajmy, potem będziemy się martwić – podkreśla Ojrzyński.
W ugraniu trzech punktów na własnym stadionie Koronie może przeszkodzić Danijel Ljuboja, napastnik warszawskiej ekipy. – Jest to klasowy zawodnik, który z niejednego pieca jadł chleb. Przed nami ciężkie zadanie, ale musimy jakoś utrudnić mu grę, by nie strzelił żadnej bramki. Ogólnie nie ma ich wiele na swoim koncie – tylko siedem. Jakby u nas Michał Zieliński był skuteczny, zdobyłby więcej od Serba. Jest nad czym pracować. Mamy jednak piłkarzy, którzy potrafią strzelać - zapewnia opiekun Korony.
Dla szkoleniowca Korony mecz z Legią jest na swój sposób wyjątkowy. – Swoją pracę zaczynałem w CWKS Legia. Nakłonił mnie do niej Maciej Skorża. Byliśmy na jednym obozie i przez krótki czas prowadziliśmy ten sam zespół. Sentyment pozostał. W trakcie szkoły przyjeżdżałem na wielkie mecze z Interem, Barceloną, później z Valencią. Mam dużo kolegów w tym klubie. Ale już w sobotę to rozrzewnienie zniknie – twierdzi trener.
W środę Legia wygrała w zaległym spotkaniu 1. kolejki z Zagłębiem 3:0. – Byłem wczoraj w Warszawie i rozmawiałem z kilkoma osobami, które grały przeciwko Koronie w Kielcach. Znają specyfikę tych pojedynków i wiedzą, że Legia przyciąga tu tłumy. Dlatego tez ciężko im się gra na Arenie Kielc. Drużyna Skorży jest przygotowana na to, że będzie z nami dwunasty zawodnik w postaci kibiców. Życzę sobie i klubowi, żeby te tłumy w sobotę zjawiły się na Arenie – zaznacza szkoleniowiec „złocisto-kwistych”.
Podczas konferencji padło również pytanie o popularne pierogi, którymi w jednym z klubów zajadał się Jakub Wawrzyniak. Ojrzyński w kwestii współpracy sprzed kilku lat przyznaje, że nie pamięta z jakim farszem one były, jednak z pewnością Wawrzyniaka na nie zaprosi: – Wolałbym przed meczem, ale nie wiem, czy uda mi się go wyciągnąć na te pierogi. Po spotkaniu? Zobaczymy. Będzie okazja, by porozmawiać i powspominać. Z pewnością w tym roku to załatwimy.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze