Wenta: Tkaczyk przemówił w przerwie do zespołu
- To co najbardziej mnie ujęło, to sytuacja w przerwie meczu. Dwa zdania kapitana wystarczyły, żeby całkowicie odmienić grę drużyny. Widać było reakcje chłopaków w drugiej połowie – powiedział po zwycięstwie nad Powenem Zabrze trener Vive Targów Kielce, Bogdan Wenta.
Bogdan Zajączkowski (trener Powenu): To oficjalna okazja, żeby złożyć życzenia Bogdanowi Wencie. Witaj w klubie 50! Po tym wieku już inaczej liczy się czas... A co do meczu, chyba każdy ma podobne wrażenia. Do przerwy była duża wola walki z naszej strony, odpowiednia mobilizacja. Potem niestety odeszliśmy od takiej gry. Nie mogliśmy narzucić swojego rytmu, pudłowaliśmy, a gospodarze zaczęli przeważać. Walczyliśmy do końca, do ostatniej sekundy, ale zwycięstwo kielczan jest oczywiście zasłużone.
Adrian Niedośpiał (zawodnik Powenu): Przyjechaliśmy i walczyliśmy. To jest ważne w meczu z wicemistrzem Polski, żeby nie nastawiać się na to, że dostaniemy baty. Trochę przysporzyliśmy nerwów Vive i to było fajne.
Bogdan Wenta (trener Vive): Wszyscy mi przypominają dzisiaj, jaki stary jestem... (śmiech) Ale wszystkim za te życzenia serdecznie dziękuję. Co do meczu – w pierwszej połowie Zabrze grało bardzo konsekwentnie. Gdy Witek (Witalij Nat – przyp. red.) jeszcze grał w Kielcach, już wtedy mówiłem, że to zawodnik, który potrafi konstruować akcje. Dzisiaj był prawdziwym reżyserem. Najjaśniejszą postacią naszego zespołu był za to Marcus Cleverly.
To co najbardziej mnie ujęło, to sytuacja w przerwie meczu. Dwa zdania kapitana wystarczyły, żeby całkowicie odmienić grę drużyny. Widać było reakcje chłopaków w drugiej połowie. Trzeba szanować każdego przeciwnika. Jeśli jest walka, wtedy można wygrać mecz różnicą umiejętności. Jeśli jej brakuje, rodzi się problem. To dla nas nauczka. Trochę w głowach siedziała jeszcze pewnie porażka z Atletico. Przeciwnik obnażył nas, pokazał różnicę. Do tego kontuzja Michała Jureckiego, nie grał dzisiaj też Piotrek Grabarczyk. Musieliśmy kombinować z obroną, ale potem pokazaliśmy, że agresja plus dobrze dysponowany bramkarz robią świetny efekt. Obrona z kontratakiem to najłatwiejszy sposób gry i to chcieliśmy dzisiaj pokazać. Dobrze, że w drugiej połowie się to właściwie ułożyło.
Bartłomiej Tomczak (zawodnik Vive): Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu zbyt ospała. Nie byliśmy dostatecznie skoncentrowani. To się zmieniło w drugiej połowie – mocna defensywa, szybkie kontry. Szkoda tylko, że tak późno się obudziliśmy. Trochę się pogubiliśmy przed przerwą, ale cieszę się, że ostatecznie wygraliśmy różnicą ponad 10 bramek.
fot. Grzegorz Tatar, Patryk Ptak
Wasze komentarze
A tak naprawdę to od dłuższego czasu swoją grą na krajowym podwórku robicie sobie kpiny z kibiców.
Trochę to przykre.