Kal: Mogę być z siebie zadowolony
- Gdyby nie czerwona kartka dla Nikoli Mijajlovica, ten mecz mógłby mieć inne zakończenie. Grając w pełnym składzie bylibyśmy w stanie wygrać z Wisłą – twierdzi Paweł Kal.
- Był to mój drugi mecz w ekstraklasie, ale pierwszy w Kielcach. I to od razu z Wisłą Kraków. Wprawdzie przegraliśmy, ale myślę, że ze swojej gry mogę być zadowolony – stwierdził Kal, który piątkowy mecz rozpoczął na pozycji lewego pomocnika, by po czerwonej kartce dla Mijajlovica wcielić się w rolę lewego obrońcy.
- Na początku wyszedłem troszkę spięty na to spotkanie. Z minuty na minuty było jednak coraz lepiej. Chciałem grać, przyjmowałem piłkę, starałem się „jechać po linii’, dośrodkowywać. Starałem się jak mogłem – dodał.
Według zawodnika Korony kluczowym momentem spotkania była 22. minuta, kiedy to po brutalnym faulu na Wojciechu Łobodzińskim czerwoną kartką ukarany został Mijajlovic. - Gdyby nie ta czerwona kartka, ten mecz mógłby się potoczyć inaczej. Jeszcze w pierwszej połowie dwie bardzo dobre sytuacje miał Piotrek Malarczyk. Za pierwszym razem uderzył minimalnie niecelnie, a później trafił piłką w poprzeczkę. Mecz był na początku wyrównany i myślę, że gdybyśmy grali do końca w „jedenastkę”, to moglibyśmy spokojnie go wygrać – przyznał.
Wychowanek Korony ma również nadzieję, że piątkowy mecz nie był jego ostatnim w trwającej rundzie. - Liczę na występ w spotkaniu z Lechią w Gdańsku. Mamy dużo czerwonych kartek, zwłaszcza w obronie, stąd myślę, że trener nadal będzie na mnie stawiał - zakończył piłkarz „żółto – czerwonych”.
fot. Paula Duda