Myślał indyk o niedzieli, a w czwartek...
Czwartkowy, wyjazdowy mecz Farta Kielce z Indykpolem AZS Olsztyn to pierwsze spotkanie 7. kolejki PlusLigi, a zarazem ostatni mecz drużyny Grzegorza Wagnera przed ponadmiesięczną przerwą. – W sobotę wreszcie wygraliśmy w Hali Legionów. Do Olsztyna jedziemy po kolejne trzy punkty – zapowiada Miłosz Zniszczoł.
- Być może czarownice, które pojawiły się w ostatnią sobotę wokół parkietu, pomogły nam nieco odczarować własny obiekt i wspólnie pozbyliśmy się tego złego uroku, który towarzyszył nam od początku sezonu – śmiał się po zwycięstwie 3:1 nad Jastrzębskim Węglem środkowy Farta. Wydaje się jednak, że i bez pomocy czarów kieleccy siatkarze pokonaliby klubowych wicemistrzów świata. Bo tego dnia byli po prostu lepsi.
Właściwie cała drużyna zagrała na medal, ale na szczególne brawa zasłużył Rafał Buszek, który zasłużenie został wybrany MVP spotkania. – Dziękuje kolegom, bo to cały zespół zapracował na to wyróżnienie – skromnie mówił przyjmujący drużyny, który do Kielc trafił na zasadzie wypożyczenia z Asseco Resovii Rzeszów. – Długo czekaliśmy na to przełamanie. W poprzednich spotkaniach graliśmy bardzo nierówno, a w sobotę wreszcie udało nam się utrzymać odpowiednią koncentrację przez cały mecz.
I chyba to właśnie właściwa koncentracja może być kluczem do sukcesu w Olsztynie. Indykpol w tym sezonie spisuje się dość przeciętnie, lecz to „przeciętnie” w tym przypadku oznacza – tak samo jak Fart. Gracze AZS-u w tabeli plasują się oczko niżej od kielczan, ale podobnie jak drużyna Grzegorza Wagnera wygrali dwa mecze, a przegrali aż cztery. W ostatniej kolejce Indykpol wyraźnie uległ na wyjeździe beniaminkowi ligi, Treflowi Gdańsk 0:3.
Od Pierre'a Pujola i Marcusa Nilssona będzie bardzo dużo zależało
Warto jednak dodać, że we własnej hali „Akademicy” rozegrali jak dotąd tylko dwa spotkania. Pierwszy wysoko wygrali z Tytanem AZS-em Częstochowa 3:0, a z Delectą Bydgoszcz przegrali dopiero w tie-breaku. – W Gdańsku nie udało nam się pokazać siatkówki, która w ostatnim czasie bardzo dobrze nam wychodziła. Na pewno nie jesteśmy słabsi od Trefla. Nie potrafiliśmy tylko sprzedać swoich umiejętności. Ciężko nam było ugryźć przeciwnika, nie kąsaliśmy ich zagrywką. To nas pogrążyło – tłumaczył siatkarz z Olsztyna, Wojciech Ferens.
To jednak nie wynik był najgorszą informacją przegranego meczu z Treflem. Bo właśnie w tym spotkaniu bardzo groźnej kontuzji nabawił się przyjmujący zespołu, Metodi Ananiev, na którego barkach spoczywał główny trud atakowania przeciwników. Diagnoza była bezlitosna - poważne uszkodzenia w obrębie stawu kolanowego, wymagające leczenia operacyjnego. A więc dłuższy rozbrat z siatkówką.
Takich problemów, na szczęście, nie ma trener Wagner (poza wyłączonym wciąż z gry Adrianem Staszewskim, który w tym sezonie pełnił funkcję jednego z ostatnich rezerwowych). – W sobotę w Kielcach zobaczyliśmy prawdziwych wojowników. Ale ten zespół stać na jeszcze więcej! Prosimy tylko o cierpliwość – mówił trener kieleckiej drużyny. Od soboty minęło pięć dni. Miejmy nadzieję, że to wystarczy, by pokonać Indykpola. Następna okazja do zwycięstwa dopiero 11 grudnia, gdy Fart zagra w Gdańsku z Treflem.
A czwartkowy mecz w Olsztynie rozpocznie się o godz. 18. Transmisja na żywo w Polsacie Sport, zaś my zapraszamy na naszą relację Scyzorykiem wyryte!
fot. Krzysztof Żołądek, świętokrzyskie.org.pl
Wasze komentarze