„Fart mocny, ale powinniśmy wygrać za trzy punkty”
Kamień spadł z serca zawodnikom Politechniki po wygranym po tie-breaku sobotnim meczu z kieleckim Fartem. Po trzech porażkach z rzędu, „Inżynierowie” zanotowali pierwsze w tym sezonie zwycięstwo w PlusLidze. – Szkoda tylko, że nie skończyliśmy tego meczu szybciej – przyznał libero warszawian, Damian Wojtaszek.
Nie udało się z Delectą, Jastrzębskim Węglem oraz z Indykpolem. Co innego z Fartem. Choć i tu siatkarze z Warszawy wygrać wcale nie musieli. – Mecz był bardzo wyrównany, a o końcowym zwycięstwie przesądziły detale – zauważył libero Politechniki, Damian Wojtaszek. – O wyniku meczu zadecydowały błędy w kluczowych momentach. My ich popełnialiśmy mniej i dzięki temu wgraliśmy – przyznał z kolei Paweł Mikołajczak, wybrany w sobotę MVP całego meczu. 23-letni atakujący w drugim secie zastąpił Grzegorza Szymańskiego.
Zastąpił to zresztą mało powiedziane. Mikołajczak swoją dobrą grą zrobił kielczanom więcej krzywdy niż były reprezentant Polski. – Może i nieładnie to zabrzmi, ale cieszę się, że trochę kłopotów udało mi się sprawić – mówił z uśmiechem. – W sobotę Grzesiek miał troszkę słabszy dzień, wszedłem za niego i starałem się robić co w mojej mocy, aby go godnie zastąpić. Nie chciałem, żeby później wszyscy mówili: „ Szymański zszedł i nie ma nikogo za niego, jest za to dziura”. Udowodniłem, że można na mnie liczyć – dodał po chwili.
Trudno było za to liczyć na występ w Kielcach byłego zawodnika Farta, Macieja Krzywieckiego, który w zespole z Warszawy odgrywa raczej drugoplanową rolę. Mimo kontuzji jednego ze swoich konkurentów do gry – Vida Jakopina, eks-Farciarz nie zagrał ani minuty. – Pierwszy skład prezentował się na tyle dobrze, że nie było takiej potrzeby – tłumaczył po meczu Wojtaszek. – Czy nakręcaliśmy go jakoś szczególnie na to spotkanie? Nie, Maciek grał w wielu klubach, więc gdybyśmy na każde spotkanie z byłym zespołem mieli go dodatkowo motywować, to podejrzewam, że zabrakłoby nam sił na grę – stwierdził.
Krzywiecki, podobnie jak i jego koledzy, miał jednak po meczu powody do zadowolenia. Politechnika wygrała, chociaż przed spotkaniem wielu spisywało ją na straty. – Wiedzieliśmy z kim gramy. Od początku sezonu postrzegaliśmy Fart jako bardzo dobrą drużynę. Zwycięstwo kielczan w Częstochowie nie było więc dla nas jakimś wielkim zaskoczeniem. Tym bardziej doceniamy to, że udało nam się na tym ciężkim terenie wygrać – stwierdził Mikołajczak. – To jest PlusLiga. Tu każdy może wygrać z każdym. My to potwierdziliśmy – zaznaczył.
Lekko niepocieszony po sobotnim zwycięstwie był za to Wojtaszek. – Wygrana oczywiście cieszy, ale ten mecz powinniśmy skończyć wcześniej. Mogliśmy, a nawet powinniśmy wyjechać z Kielc z kompletem punktów – ocenił. – Boli zwłaszcza czwarty set, który powinniśmy spokojnie wygrać. Nie udało się, przez co mecz musiał toczyć się dalej. Walka była wyrównana, a o końcowym zwycięstwie zadecydowały szczegóły – dodał po chwili.
W centrum uwagi w końcówce czwartego seta znaleźli się także sędziowie. Siatkarze z Warszawy przez długi czas nie mogli pogodzić się z decyzją arbitrów, którzy to przyznali – ich zdaniem niesłusznie – 25 punkt drużynie gospodarzy. – Było małe spięcie między nami, ale nie wracajmy do tego. Wiadomo, w takich sytuacjach stykowych, każdy opowiada się po swojej stronie. Gdy emocje opadną, wszystko wraca do normy. Przynajmniej były emocje, rozgrzaliśmy trochę atmosferę – stwierdził z uśmiechem libero „Inżynierów”.
fot. Paula Duda