Szmal: Zrobimy wszystko, żeby kibice mieli udaną podróż powrotną do Kielc
– W zespole z Berlina są raczej niżsi zawodnicy. Tu upatruję szansę, bo będziemy mogli łatwiej dojść do sytuacji rzutowych – mówi Sławomir Szmal. Już w niedzielę zespół Vive Targi Kielce zagra na wyjeździe z berlińskimi „Lisami”, a w kolejny czwartek z Czechowskimi Niedźwiedziami.
W niedzielę zagracie w Berlinie z „Lisami”. Zdajecie sobie sprawę z tego, jak ważny jest to dla Was mecz?
Sławomir Szmal (Vive Targi Kielce): – Każdy mecz jest bardzo ważny, zarówno w polskiej lidze, jak i Lidze Mistrzów. Spotkanie w Berlinie jest o tyle trudne, bo jest na wyjeździe i to z bardzo dobrym zespołem. Oni w tym sezonie stracili punkty tylko raz w Goppingen i pokazuje to, że mają jakieś braki i niedoskonałości. Mam nadzieję, że trafimy na taki dzień, że będziemy mogli ich ograć. Jest to dobry, młody zespół, który w tym składzie gra już ze sobą trzy lata. To jest ich przewagą nad nami.
Miałeś okazję grać z „Lisami” w Bundeslidze. Jakie są według Ciebie ich mocne i słabe strony?
– Mają mocnego bramkarza – Heinevettera. Jest on tego typu bramkarzem, który, jak się mówi w naszym potocznym slangu, jak zamuruje, to trudno przebić się przez niego. Mają agresywną obronę, ale nie grają wysoko. Jak widzieliśmy w meczu z Veszprem, mieliśmy problemy z tymi dwumetrowymi olbrzymami, a w zespole z Berlina są raczej niżsi zawodnicy. Tu upatruję szansy, bo będziemy mogli łatwiej dojść do sytuacji rzutowych. Bardzo dobrze ciągną kontratak. Mam nadzieję, że przy naszej obronie powinniśmy dać sobie radę z ich atakiem.
No i gra tam Bartek Jaszka, Twój kolega z reprezentacji.
– Bartek jest bardzo nieprzyjemnym zawodnikiem, bo potrafi oddawać kamuflowane rzuty. To jest trudne dla bramkarza, bo ten rzut jest mocny, a niewidoczny. Nieźle gra pod chłopaków. Będziemy widzieli parę spięć między „Grabarem” i Bartkiem (śmiech).
A to, że znasz go i wiesz, jak gra, będzie dla Ciebie ułatwieniem, gdy rzuci w Twoją bramkę?
– Bartek stara się dochodzić do sytuacji z sześciu metrów, a takie rzuty to loteria dla bramkarza, ale miejmy nadzieję, że nie zrobi nam dużo szkody.
Teraz, analizując już na spokojnie, powiedz, co według Ciebie było przyczyną porażki z MKB Veszprem?
– Veszprem postawiło bardzo mocne warunki w obronie, Alilović dobrze bronił cały mecz. My cały czas szybko chcieliśmy zniwelować straty i to było dla nas zgubne, bo przy naszej szybkiej grze robiliśmy proste błędy. Tego musimy się ustrzec, nawet przy wyższym prowadzeniu rywala trzeba zachować głowę i spokojnie odrabiać straty.
No właśnie – Ty, Marcus Cleverly i obrona zagraliście dobrze, a główną Waszą bolączką były m.in. słaba skuteczność i błędy w ataku, które ostatecznie prowadziły do kontr rywala.
– Tak, było widać, że jeżeli ustawiliśmy swoją obronę, to oni nie dochodzili do swoich sytuacji. Mieliśmy problem z powrotem do obrony, ale to było chyba spowodowane naszą gorącą głową.
Po meczu w Berlinie wracacie do Kielc, ale następnego dnia już jedziecie do Moskwy, gdzie w czwartek zagracie z Niedźwiedziami. Co możesz powiedzieć o tym zespole?
– To jest reprezentacja Rosji z dwoma nowymi zawodnikami grającymi tam obecnie drugi rok. Chodzi o Harboka i Shelemnko, którzy otrzymali już rosyjskie paszporty. Jest to zespół dobrze grający pierwszą połowę, dużo biegają. Zawsze, czy to w kadrze, czy klubie robili nam wtedy krzywdę. W drugiej połowie grają słabiej i tutaj upatruję naszych szans – o ile oczywiście dobrze zagramy w pierwszej połowie – na przywiezienia dwóch punktów z Moskwy. „Niedźwiedzie” to drużyna w naszym zasięgu, chociaż stoją tam dwumetrowe chłopy w obronie i bardzo przeszkadzają. Na pewno stać nas na zwycięstwo z tą drużyną. Graliśmy z nimi w turnieju towarzyskim i udało nam się wygrać.
To zwycięstwo z nimi w Heide Cup wpłynie na Was jeszcze bardziej mobilizująco czy może jednak uspokajająco?
– My jesteśmy profesjonalistami i zawsze musimy grać na 100 procent. Na pewno pomoże nam respekt ze strony przeciwnika, bo jednak z nimi wygraliśmy.
Oglądałeś mecz pierwszej kolejki Ligi Mistrzów, gdzie Czechowskie Niedźwiedzie zremisowały u siebie z „Lisami”?
– Niestety nie oglądałem, ale troszeczkę słyszałem. Wynik mnie zaskoczył, bo myślałem, że Fuechse wywiozą dwa punkty.
Do Berlina jedzie około ćwierć tysiąca kibiców z Kielc. Ich wsparcie będzie chyba dla Was ważne?
– Na pewno, bo choćby mecze o „dziką kartę” pokazały, jak wiele może pomóc publika, oni wywierają jakąś małą presję na sędziów. Mam nadzieję, że w Berlinie zrobimy niespodziankę i kibice będą mieli udaną podróż powrotną do Kielc, podobnie jak my.
Rozmawiał Wojciech Staniec
Fot. Patryk Ptak
Wasze komentarze