W Wiśle głosy podzielone. Małecki: Zasłużyliśmy na zwycięstwo
Wisła Kraków w mocno rezerwowym składzie zremisowała bezbramkowo z Koroną Kielce. Na dwanaście możliwych punktów, w czterech kolejkach „Biała Gwiazda” zdobyła ich tylko sześć. – W Kielcach z przebiegu meczu byliśmy lepszą drużyną. Szkoda, że nie strzeliliśmy bramki, bo nam się ona należała – przekonuje Patryk Małecki.
Z podstawowego składu Wisły na Arenie Kielc od pierwszych minut zagrało tylko dwóch zawodników – bramkarz Sergei Pareiko oraz lewy obrońca Junior Diaz. To odbiło się na jakości gry zespołu z Krakowa. – Nie zgodzę się, że mimo naszych roszad wypadliśmy nieźle. Byłoby super, gdybyśmy ten mecz wygrali, a nie tylko zremisowali. Podkreślam, Wisła nie jest zadowolona po tym spotkaniu – przekonuje Cezary Wilk, który do Krakowa trafił właśnie z Korony.
– Jak smakował mi pobyt na stadionie w Kielcach? Najważniejszy był mecz, a to, że spędziłem tutaj 5 lat, miało dla mnie drugorzędne znaczenie – twierdzi Wilk. – Jak oceniam zachowanie kibiców Korony? Jestem teraz zawodnikiem Wisły Kraków i jedyni kibice, którzy mnie interesują, to kibice Wisły.
„Biała Gwiazda” przy Ściegiennego w sobotnie popołudnie nie stworzyła żadnej stuprocentowej okazji. Mimo to, niektórzy przyjezdni upierali się, że trzy punkty powinny trafić do Krakowa. - Byliśmy lepsi. Należała nam się bramka, szkoda, że nie wpadła – przekonuje Małecki. – Trzeba pochwalić młodych zawodników, którzy bez kompleksów weszli do pierwszego składu. Jedenastka były mocno eksperymentalna. Przed nami ważny mecz z Apoelem i trener musiał dać odpocząć niektórym zawodnikom. Ale pewnie gdybyśmy grali teraz z Lechem, Legią czy jakąś inną mocną drużyną, to tych zmian nie byłoby tak dużo.
Wisła, a przede wszystkim jej trener Robert Maaskant, przed spotkaniem obawiała się o agresywną grę zawodników Korony. Krakowianie jednak cały mecz przeżyli w dobrym zdrowiu i nikt z wiślaków nie zszedł z murawy kontuzjowany. Spięć boiskowych też zbyt dużo nie było. – To normalne, zdarza się. Jeśli kielczanie krzyczą, to my nie możemy stać biernie i się przyglądać – tłumaczy Wilk. – Aczkolwiek Korona wygląda teraz bardzo dobrze. Przy nowym trenerze drużyna nabrała charakteru, gra ambitnie i zespołowo. Widać, że w tej ekipie jest tzw. team spirit. To bardzo trudny przeciwnik.
W ocenie 25-letniego pomocnika trudno też dyskutować z końcowym rezultatem. – Obie drużyny miały swoje momenty. W drugiej połowie fajnie utrzymywaliśmy się przy piłce, która szybko krążyła między zawodnikami. Brakowało tylko ostatniego podania i wykończenia. Ale Korona też miała swoje sytuacje. Oceniając na chłodno, remis jest wynikiem sprawiedliwym – podkreśla Wilk.
Autor: Tomasz Porębski
fot. Paula Duda
Małecki: Powinniśmy wygrać
Wasze komentarze