Korona postawiła autobus. Vuković: To był nasz błąd
Idealny początek meczu i perfekcyjna realizacja założeń taktycznych – strzał z dystansu, czyhanie na błąd młodego bramkarza Jagiellonii i skuteczna dobitka. Wymarzony scenariusz? Nie do końca. – Ta bramka ustawiła spotkanie, ale w takim sensie, że nasza gra nie wyglądała później najlepiej – powiedział Aleksandar Vuković.
Kibice w Białymstoku w 3. minucie spotkania przecierali oczy ze zdumienia. Na bramkę gospodarzy uderzył Vlastimir Jovanović, 20-letni Jakub Słowik wypluł piłkę przed siebie, a wślizgiem wpakował ją do bramki Michał Zieliński. – Młody zawodnik zanim stanie się naprawdę dobrym bramkarzem, musi popełnić kilka głupich błędów – powiedział tuż przed spotkaniem Czesław Michniewicz, trener Jagiellonii. Nie przypuszczał jednak, że Słowik, dla którego był to dopiero drugi występ w ekstraklasie, pomyli się tak szybko.
20-latek musiał jednak zagrać, bo „Jaga” pozbyła się reprezentanta Polski, Grzegorza Sandomierskiego. Nieoficjalnie mówi się, że białostoczanie za tego golkipera od belgijskiego KRC Genk otrzymają 2 mln euro. Poważny zastrzyk finansowy wiążę się jednak z dużą stratą boiskową. – Wszyscy ponosimy winę za tego gola, bo w głupi sposób straciliśmy piłkę na własnej połowie – mówił Dawid Plizga, ale ciężko pozbyć się wrażenia, że Sandomierski bez problemu obroniłby strzał pomocnika Korony.
Słowik nie pomylił się już za to w drugiej akcji "złocisto-krwistych", gdy wybronił strzał Macieja Korzyma. Skrzydłowy z Kielc uderzał jednak swoją słabszą, prawą nogą. Gdyby trafił, Jagiellonia mogłaby się po tym ciosie już nie podnieść. Tym bardziej, że grała słabo, zwłaszcza w pierwszej połowie. – O niej musimy jak najszybciej zapomnieć. Graliśmy fatalnie – przyznał Hermes. – Na boisko wyszło 11 facetów, a nie drużyna – uzupełniał Plizga.
Z perspektywy pomeczowej można żałować, że Korona nie zdecydowała się przed przerwą mocniej przycisnąć białostoczan. – Chcieliśmy za wszelką cenę utrzymać to prowadzenie. I może to był nasz błąd, bo przestaliśmy grać... A nie dało się przez niemal całe spotkanie tylko bronić. Wielka szkoda, trzy punkty były tak blisko… – stwierdził Vuković. To właśnie na ultra defensywną grę rywali narzekali piłkarze Jagiellonii. – Można powiedzieć, że Korona postawiła autobus przed własną bramką. Bramka Zielińskiego była dla nas szczególnie kłopotliwa właśnie z tego względu, że po niej goście mocno się cofnęli – zauważył Słowik.
Kielczanie jak jeden mąż po meczu powtarzali: „Przed spotkaniem remis wzięlibyśmy w ciemno”, ale szybko dodawali: „Teraz czujemy ogromny niedosyt”. Wszystko przez Tomasza Frankowskiego, który znakomicie przyjął piłkę, wykorzystał poślizgnięcie się Tadasa Kijanskasa i uderzył tuż przy słupku. Wojciech Małecki, który z konieczności musiał zastąpić w bramce kontuzjowanego Zbigniewa Małkowskiego, był bez szans. – Cały mecz udawało nam się blokować gospodarzy, zneutralizowaliśmy ich, ale na koniec musiał przytrafić się ten jeden, głupi błąd – żalił się Kijanskas.
To nie nowość. Już niejeden zespół przecież wracał z Białegostoku w złych humorach za sprawą jednego człowieka – Frankowskiego. – Szkoda, że trafiłem dopiero tak późno. Gdybyśmy mieli więcej czasu, moglibyśmy jeszcze dorzucić drugiego gola – powiedział „Franek”. Dla 37-letniego snajpera Jagiellonii, a zarazem trenera napastników reprezentacji Polski, był to czwarty gol w tym sezonie T-Mobile Ekstraklasy. Jest liderem najskuteczniejszych piłkarzy ligi.
Dobra wiadomość jest taka, że nieustannie goni go... Michał Zieliński, który na swoim koncie ma już trzy trafienia. Tyle samo bramek zdobyli jednak także Bruno (Polonia Warszawa), Jacek Popek (GKS Bełchatów), Artjoms Rudņevs (Lech Poznań) oraz Dudu Biton (Wisła Kraków).
W najbliższą sobotę dojdzie więc do rywalizacji dwóch „trójek” – Zielińskiego oraz Bitona. Korona w 4. kolejce zmierzy się u siebie z mistrzem Polski, Wisłą Kraków (początek o godz. 18.00). Dla „Białej Gwiazdy” będzie to przerywnik między dwumeczem o awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów z Apoelem Nikozja.
Źródło: własne, jagiellonia.pl
fot. Michał Kardasz, jagiellonia.net
Wasze komentarze