"Wściekło-krwiści" według Michniewicza. Ojrzyński: Daliśmy się zepchnąć
– Wspaniale rozpoczęliśmy ten mecz. Wiedzieliśmy, że w bramce Jagiellonii stanie młody zawodnik, dlatego chcieliśmy uderzać z dystansu i liczyć na dobitki. Niestety, potem daliśmy znów zaskoczyć się Tomaszowi Frankowskiemu – powiedział po remisie w Białymstoku trener Leszek Ojrzyński.
Leszek Ojrzyński (trener Korony): Za nami bardzo ciężki mecz. Chcieliśmy w Białymstoku zdobyć trzy punkty i byliśmy bardzo bliscy realizacji tego planu. Wiedzieliśmy, że nie możemy spuszczać z oczu Tomasza Frankowskiego. Niestety, jedna jego akcja sprawiła, że zremisowaliśmy, a powiedzenie „Franek łowca bramek” znów się potwierdziło. Szkoda, bo wspaniale rozpoczęliśmy ten mecz. Wiedzieliśmy, że w bramce Jagiellonii stanie młody zawodnik, dlatego chcieliśmy uderzać z dystansu i liczyć na dobitki. Ważnym momentem spotkania była kontuzja Maćka Korzyma, który jest w bardzo dobrej formie. Potem straciliśmy także Zbigniewa Małkowskiego i niepotrzebnie daliśmy się zepchnąć do obrony.
Czesław Michniewicz (trener Jagiellonii): Dla nas też był to trudny mecz. Szybko straciliśmy bramkę, a to spowodowało nerwowość w naszych poczynaniach. Przestrzegałem zawodników, że to nie jest ta sama Korona, co ostatnio przegrała w Białymstoku 0:4. Do Kielc przyszedł nowy trener i wprowadził swoje porządki. Teraz Korona to bardzo zdyscyplinowana drużyna. To nie są „złocisto-krwiści”, a raczej „wściekło-krwiści”, w dobrym znaczeniu tego słowa. Jestem pewien, że jeszcze wiele zespołów będzie miało problem z Koroną. W drugiej połowie dominowaliśmy, byliśmy przy piłce, ale niewiele z tego wynikało. Dzisiejszy wynik nie jest rezultatem naszych marzeń, ale szanuję ten jeden wywalczony punkt.
fot. Grzegorz Tatar
Wasze komentarze