Ojrzyński znów zaskakuje składem. Jadą bez Hernaniego, ale z nadzieją
W maju tego roku przegrali tam 0:4. Teraz chcą wziąć rewanż za wstydliwą porażkę. Piłkarze Korony Kielce w sobotę w Białymstoku walczyć będą o drugie w tym sezonie ligowe zwycięstwo. – To trudny teren dla Korony? Gdybyśmy tak myśleli, na Cracovię też nie mielibyśmy po co jechać – mówi z uśmiechem Leszek Ojrzyński.
Prawda jest jednak taka, że Korona w ekstraklasie nigdy w stolicy Podlasia nie wygrała. Ba, w trzech ostatnich meczach w Białymstoku (liga plus Puchar Polski) „złocisto-krwiści” nie strzelili nawet bramki. A ich rywale? We wspomnianych spotkaniach aż 9 razy pokonywali bramkarzy z Kielc. Nic dziwnego, że akurat wypraw na północno-wschodni kraniec Polski nikt w klubie z ulicy Ściegiennego nie wspomina szczególnie dobrze.
Co innego ci, którzy w Kielcach są od niedawna. – Ja tam w barwach Widzewa wygrywałem z Jagiellonią każdy mecz – śmieje się obrońca Korony, były gracz łódzkiego Widzewa, Tomasz Lisowski. – Nie można w ten sposób rozpamiętywać tych porażek. Gdybyśmy tak do tego podchodzili, to i na Cracovię nie mielibyśmy po co jechać, bo w minionym sezonie przegraliśmy tam 0:1. A jak widać – jechać nam się mimo wszystko opłaciło – mówi Ojrzyński.
Trener Korony nie chce zdradzić jednak swojego pomysłu na pokonanie drużyny Czesława Michniewicza. – Oglądałem mecz Jagi z Podbeskidziem, także z Lechią, więc o samym zespole naszych rywali mam jakąś wiedzę. Inna sprawa, że w drugim meczu zespół z Białegostoku zagrał już nieco inaczej niż z Podbeskidziem. Kilka rzeczy zostało zmienionych, co zresztą nie dziwi – w Bielsku-Białej panowały anormalne warunki do gry, w meczu z Lechią Jaga mogła grać już zupełnie inaczej – przyznaje opiekun Korony.
I dodaje: – Musimy być czujni przez cały mecz, od 1. do 90. minuty. Czy da się wyeliminować z gry Frankowskiego? Jakby to było możliwe, to nie miałby strzelonych 150 bramek w lidze, tylko 20 czy 30. To bardzo inteligentny piłkarz. Nie można mu przydzielić „plastra”, bo on takiego zawodnika jest w stanie z łatwością zgubić. Trzeba jednak cały czas być blisko niego, nie pozwolić mu na większą swobodę.
Co ciekawe, zadanie pilnowania „Franka” nie zostanie na pewno powierzone Hernaniemu, który – mimo iż z Ruchem zagrał w wyjściowym składzie – teraz nie załapał się nawet do meczowej „18”. W kadrze na spotkanie z Jagiellonią nie brakuje zresztą innych niespodzianek. Do Białegostoku nie pojadą na pewno Dawid Janczyk, Jakub Bąk oraz Paweł Kaczmarek. W autokarze znajdzie się za to miejsce dla Łukasza Cichosa, Mateusza Jańca, Łukasza Maliszewskiego oraz wracającego do zdrowia Tadasa Kijanskasa.
– Miałem uraz przed meczem z Ruchem, naciągnąłem mięsień, ale teraz jestem już do dyspozycji trenera – mówi ten ostatni. Litwin w sobotę może zatem zagrać na stadionie swojego byłego klubu. I to być może nawet od 1. minuty. Duże szanse na grę od początku – tak jak w poniedziałek – ma również Michał Zieliński. – Spisuje się ostatnio bardzo dobrze – zachwala swojego podopiecznego Ojrzyński, który jednak nie chce zdradzić, jakich zmian w składzie możemy się spodziewać.
– Jedno jest pewne. Jedziemy na trudny teren, ale znów będziemy chcieli pokazać się z jak najlepszej strony. Jak nam to wyjdzie, okaże się już w sobotę – kończy z uśmiechem. Początek meczu w Białymstoku o 13.30.
Kadra Korony na mecz z Jagiellonią:
Bramkarze: Zbigniew Małkowski, Wojciech Małecki
Obrońcy: Paweł Kal, Krzysztof Kiercz, Pavol Stano, Tadas Kijanskas, Tomasz Lisowski, Kamil Kuzera
Pomocnicy: Artur Lenartowski, Aleksandar Vuković, Grzegorz Lech, Vlastimir Jovanović, Paweł Sobolewski, Mateusz Janiec, Łukasz Maliszewski
Napastnicy: Łukasz Cichos, Maciej Korzym, Michał Zieliński
fot. Paula Duda
Wasze komentarze