Sobolewski: Nie wygląda to źle. Nie czujemy się słabsi niż wiosną
Przygotowania do nowego sezonu zakończone. Korona Kielce w ostatnim sparingu przed inauguracją T-Mobile Ekstraklasy zremisowała z Widzewem Łódź, choć była bliższa zwycięstwa w tym spotkaniu. – Na pewno z kilku zagrań, akcji możemy być zadowoleni. Ale musimy przyznać też, że w 2-3 sytuacjach powinny paść bramki – mówi Paweł Sobolewski.
„Sobol” miał swój wkład przy jedynym trafieniu dla żółto-czerwonej drużyny. To po jego dośrodkowaniu Pavol Stano odegrał głową piłkę do Macieja Korzyma, który – również głową – skierował ją do siatki. Niestety, mimo że kielczanie gola zdobyli dopiero w 80. minucie spotkania, to i tak nie zdołali utrzymać prowadzenia. Sześć minut później Princewill Uschie Okachi wykończył świetne dośrodkowanie Dudu. – Nie możemy tracić takich bramek w końcówce. Długo walczyliśmy o strzelenie gola, a zaraz po tym w nasze poczynania wkradła się dekoncentracja i Widzew wyrównał. Teraz niewiele to zmienia, ale w lidze oznaczałoby to stratę dwóch punktów. Dobrze, że wydarzyło się to tylko w sparingu... To taka mała lekcja na koniec – przyznaje Michał Zieliński.
Wydaje się jednak, że to, co kieleckich kibiców mogło po meczu niepokoić najbardziej, to nie strata gola, lecz mała ilość dogodnych okazji, jakie wypracowali sobie złocisto-krwiści. – Ale z tego co pamiętam, to w tamtej rundzie też nie stwarzaliśmy sobie tak dużo sytuacji – tłumaczy Paweł Sobolewski. – W sobotę mogliśmy zdobyć więcej niż jednego gola, ale zabrakło nam skuteczności. Poza tym jednak nasza gra, jak na ten moment, nie wyglądała źle. Była walka, bieganie, wślizgi, czyli to, co kibice lubią najbardziej. Mamy nową drużynę, z nowym trenerem i potrzebujemy czasu, żeby to wszystko się zazębiło.
Sprawy nie ułatwiła taktyka, którą zarządził na pierwszą połowę trener Leszek Ojrzyński, a która nie przynosiła pożądanych efektów. Korona zagrała w ustawieniu 4-2-3-1, przy czym wysuniętym napastnikiem był Zieliński, a środkowym pomocnikiem Sobolewski. Na skrzydłach zagrali Maciej Korzym oraz Jakub Bąk. – Tak chciał trener, bo stara się próbować różnych rozwiązań – mówi „Sobol”, po którym wyraźnie widać, że w tym ustawieniu nie czuł się zbyt dobrze. – To nie jest nowa taktyka, bo z Zagłębiem w Grodzisku zagraliśmy podobnie. Trener powtarza nam, że taktykę będziemy wybierać pod konkretnego przeciwnika, dlatego ćwiczymy różne rozwiązania. W jakim ustawieniu czuje się lepiej? Nie ma to znaczenia. Teoretycznie łatwiej powinno mi się grać z drugim napastnikiem, a nie w roli osamotnionego snajpera, ale w tej drugiej sytuacji ma się przecież duże wsparcie od pomocników – dodaje Zieliński.
Zieliński: – W defensywie jesteśmy solidni. Nie będziemy tracić dużo bramek
Pytanie, której zadają sobie kibice w całej Polsce, brzmi: czy obecna Korona – bez Andrzeja Niedzielana czy Ediego Andradiny – będzie dużo słabsza niż ta z poprzedniego sezonu? – Absolutnie nie czuję, żebyśmy byli słabsi. Uważam, że brakuje nam tylko zgrania, ale cały czas nad tym pracujemy. Kilka sytuacji – choćby w meczu z Widzewem – pokazało, że potrafimy grać w piłkę – przekonuje Sobolewski. – W zespole nastąpiło trochę zmian. Na pewno trener Ojrzyński dużą uwagę zwraca na defensywę i raczej nie wygląda to tak, żebyśmy mieli tracić dużo bramek. W obronie jesteśmy solidni – zauważa Zieliński.
Korona kolejny sezon ekstraklasy zainauguruje w sobotę wyjazdowym meczem z Cracovią, w barwach której powinien zagrać Andrzej Niedzielan. Ostatni raz przy Kałuży "złocisto-krwiści" przegrali aż 0:3 – to dodatkowy czynnik, który powinien wpłynąć mobilizująco na kielczan. – Nie chciałbym porównywać Widzewa z Cracovią. Teraz graliśmy u siebie, w sobotę zmierzymy się na wyjeździe. Jest też wiele innych aspektów, które trzeba brać pod uwagę. Będziemy walczyć, biegać... Krótko mówiąc, robić wszystko, żeby wygrać – podkreśla Sobolewski.
– Brakuje nam już adrenaliny meczowej i tej walki o punkty. Czekamy na ligę z utęsknieniem – zaznacza Zieliński.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze
ZBIERAĆ SIĘ TAM PO OSIEDLACH I LECIMY!!!