Servaas: Wszyscy widzieli, że między zawodnikami były niedomówienia
– Widać było, że zawodnicy zbyt egoistycznie podchodzili do sprawy, że byli za pewni siebie. Muszą to przyznać. Dla nas wszystkich to jest lekcja pokory. I może była potrzebna – mówi w ekskluzywnym wywiadzie właściciel Vive Targi Kielce, Bertus Servaas.
Porażka z Orlenem Wisłą Płock w finale play-off PGNiG Superligi wciąż mocno boli?
– Przegraliśmy? Naprawdę? Już zapomniałem o tym (śmiech). Trzeba zawsze patrzeć do przodu, do tyłu nie ma sensu. Jest nadzieja na dziką kartę, trzeba o nią walczyć i tym się teraz zajmujemy. Łatwo nie jest, ale co zrobić? 18 czerwca będzie decyzja.
Ta przegrana z pewnością jest sporym ciosem dla zawodników, którzy już kilka miesięcy temu podpisali kontrakty z Vive i liczyli na grę w Lidze Mistrzów.
– Takie jest życie. Rozmawiałem ze Sławkiem Szmalem, wiem, że dla „Kasy” to jest szok, ale on myśli tak jak ja – kiedy coś się straci, trzeba zrobić wszystko, żeby to jak najszybciej odzyskać.
Szmal, Grzegorz Tkaczyk, Denis Buntić i Bartłomiej Tomczak – to dotychczasowe transfery. Czy klub będzie stać na utrzymanie tych zawodników, biorąc pod uwagę niewielkie szansę na grę w Lidze Mistrzów?
– Jeśli sponsorzy by się odwrócili, mielibyśmy duży problem. Ale analizowaliśmy już wszystko na szybko i wychodzi nam, że nie jest tak źle. Bardzo dużego zagrożenia nie ma. Oczywiście, że niektórzy odejdą, ale po rozmowach, które już za mną, wiem, że większość jest rozczarowana, jednak zamierza z nami zostać. Kilku sponsorów stracimy, ale lawiny, mam nadzieję, nie będzie.
Czy porażkę z Wisłą traktuje pan tylko jako wypadek przy pracy?
– Wypadek przy pracy może być jeden. My przegraliśmy cztery z pięciu ostatnich meczów z Wisłą. To trzeba solidnie przeanalizować, a nie mówić, że zdarzył nam się wypadek przy pracy. Oczywiście trzeba też ochłonąć i podjąć dobre decyzje.
Czy zostawienie Bogdana Wenty to dobra decyzja? Już w niedzielę w mediach ukazywały się pana wypowiedzi o tym, że selekcjoner dalej będzie prowadził kielecki klub.
– Ja nie powiedziałem, że Wenta na sto procent zostanie. Ja tylko mówiłem, że nie zwolnię go w emocjach, bo to byłoby chore. Pan Wenta usiadł ze mną, z zarządem, przeanalizowaliśmy, co było dobre, co złe i poszukaliśmy drogi do przodu. Znaleźliśmy ją, a teraz przed nami nowy start.
Wenta został na stanowisku, za to prawdziwą rewolucję przechodzi kadra drużyny.
– Nie tylko trener zawinił. My jako zarząd zrobiliśmy błędy, trener, zawodnicy też. Trzeba tych błędów nie powtarzać. Byliśmy długo niepokonani, a teraz w krótkim czasie przegraliśmy cztery razy. Ja zawsze patrzę na siebie, analizuję swoje błędy. Widać było, że zawodnicy zbyt egoistycznie podchodzili do sprawy, że byli za pewni siebie. Muszą to przyznać. Dla nas wszystkich to jest lekcja pokory. I może była potrzebna. Czasami jest tak, że trzeba zrobić krok do tyłu, żeby zrobić później dwa do przodu. Trzeba być zawsze czujnym, a nie myśleć, że nam już nikt nie zagrozi. Odbudowaliśmy Płock, odnowiliśmy ich wiarę. Tu są błędy trenera, zawodników, zarządu. Nie straszyłem jednak, że pozycja Wenty jest zagrożona, ale czekałem, co on nam powie, jakie błędy wskaże. Zwalniać go nie chcemy, bo co wtedy? Będzie lepiej?
Podpowiadamy kandydata: gdyby pan sprowadził Lino Cervara, kibice pewnie by się nie pogniewali?
- A on zdobył te medale Polakami?
Nie, ale przecież w Vive nie grają tylko Polacy. Jest Zorman, będzie Buntić, macie bardzo silną kadrę, którą stać na sukcesy.
– Ja myślę, że z Bogdanem zarząd osiągnął konsensus. Wszystko sobie wyjaśniliśmy, znaleźliśmy wspólny język, dlatego to on może poprowadzić nas do dużych sukcesów.
Czyli trener musiał was przekonać, że nadal ma w sobie pasję potrzebną do pociągnięcia drużyny?
– Musiał nam powiedzieć, jaką ma wizję zespołu. Jak on to widzi, kto ma być liderem tego zespołu naprawdę. Przecież każdy widział, że między zawodnikami są niedomówienia. To główne słabości drużyny. Trener musiał nas przekonać, że takie problemy się nie powtórzą. Bo jeśli by się powtórzyły, znów byłoby bardzo niedobrze.
Źródło: własne/Metro, Łukasz Jachimiak
fot. Paula Duda, Patryk Ptak
Wasze komentarze
Każdy w życiu doświadcza uczucia porażki. Człowiek osiągający sukces upada tyle samo ile każdy inny zwykły człowiek, ale wyróżnia go szybkość z jaką zapomina o porażkach i dalej z jeszcze większą determinacją brnie do celu. On wie, że : "Potykając się można zajść daleko; nie wolno tylko upaść i nie podnieść się" - Johann Wolfgang Goethe
DO DOMU !!
Jurasik i tak dla kibiców już nie istniejesz" czyli między innymi w moim imieniu.
TO NIECH TEGO NIE ROBI. Kto ci dał prawo wypowiadać się w imieniu wszystkich kibiców, nieważne nawet na jaki temat.
Następny: "Jurasik już nie ma wyboru w oczach kibiców."
Jeśli się wypowiadasz JEDEN z DRUGIM rób to ZAWSZE w swoim imieniu. Jasne?
Jeśli ktoś ma zamiar wypowiadać się w imieniu wszystkich kibiców to niech wstąpi do stowarzyszenia i swoje wypowiedzi podpisuje IMIENIEM i NAZWISKIEM.
Jeden kibic, jedno zdanie, ilu kibiców, tyle zdań na każdy temat. Łatwość w formułowaniu myśli w imieniu całych grup w internecie jest wprost proporcjonalna do wieku Autora. Pozdro KIBICE.