Edi ma dość. Koniec wiosennej męki Korony w Kielcach
Wydawało się, że środowy mecz – ostatni w tym sezonie w Kielcach - Korony z Górnikiem Zabrze będzie spotkaniem o „pietruszkę”, bez historii. To się jednak zmieniło. Już wiadomo, że z "żółto-czerwonymi" po sezonie pożegna się Edi Andradina, który w klubie ze Ściegiennego spędził ostatnie cztery lata.
To, że latem dojdzie do sporych zmian kadrowych w Koronie, jest pewne. Ale tego, że szeregi zespołu opuści 36-letni Brazylijczyk, spodziewało się niewielu. Tym bardziej, że Edi wciąż jest gotowy do walki i ani myśli zakończyć karierę. – To ja podjąłem decyzję, nie zarząd. Zdaję sobie sprawę z tego, że mam swoje lata i już nie potrafię dać wiele drużynie – powiedział na wtorkowej konferencji prasowej, ale to inne zdanie było najważniejsze. – W ostatnim meczu czułem, że powoli zaczyna brakować mi serca na boisku – dodał po chwili. Jakie są tego przyczyny? Tego Brazylijczyk nie chciał zdradzić, ale za kulisami sporo mówi się o tym, że Edi zwyczajnie nie dogadał się z władzami klubu odnośnie do swojej przyszłości – i to niekoniecznie tej piłkarskiej. Swoje zrobiła także sprzeczka z kibicami po wyjazdowym spotkaniu ze Śląskiem Wrocław...
Edi do Kielc trafił cztery lata temu, po trzech sezonach gry w Pogoni Szczecin. W Koronie od początku był kluczową postacią zespołu – miał lepsze i gorsze chwile, ale i tak najczęściej wybiegał na boisko w podstawowej jedenastce. Jego technika i przegląd pola były wykorzystywane w różny sposób – czasami grywał w roli napastnika, częściej jednak jako ofensywny pomocnik. Przez wiele miesięcy sprawował funkcję kapitana drużyny i też jako kapitan tę drużynę wkrótce opuści. Za darmo, bo jego kontrakt wygasa z końcem czerwca.
Być może wpływ na decyzję Brazylijczyka miały również fatalne wyniki Korony w rundzie wiosennej. Kielczanie uniknęli degradacji, choć jej widmo już mocno zaglądało "żółto-czerwonym" w oczy. Teraz piłkarze nie walczą prawie o nic – oczywiście poza pieniędzmi, jakie otrzyma klub w zależności od zajętego miejsca na koniec sezonu. Ale że to czynnik słabo motywujący, zawodnicy Korony pokazali w ostatni weekend w Białymstoku, gdzie Jagiellonia rozgromiła „złocisto-krwistych” 4:0.
– Drużyna była za bardzo rozproszona po meczu z Arką, które niemal zapewniło nam utrzymanie – usprawiedliwiał we wtorek swoich piłkarzy trener Włodzimierz Gąsior. – Ale chcemy o tym spotkaniu zapomnieć. Teraz interesują nas tylko trzy punkty z Górnikiem. Chcemy ładnie i zwycięsko pożegnać się ze swoimi kibicami. Korona już w niedzielę zakończy bowiem ten nieudany sezon – w ostatniej kolejce zagra w Poznaniu z ubiegłorocznym mistrzem Polski, Lechem.
Dlatego Gąsior chce zaryzykować. W osiemnastce nie brakuje młodych zawodników – w kadrze znaleźli się Artur Cebula, Andrzej Paprocki i Jakub Bąk, który prawdopodobnie wyjdzie w pierwszym składzie. Poza składem są za to Jacek Markiewicz, Sander Puri oraz Maciej Tataj, co bynajmniej nie jest efektem ich kłopotów zdrowotnych. To kara za słabą dyspozycję w ostatnich dniach. Cała trójka zagra jutro w Zabrzu, w drużynie Młodej Ekstraklasy.
Szkoleniowiec Korony, który – to pewne niemal na 100 procent – stołek trenerski opuści wraz z końcem rundy wiosennej, mówi o zwycięstwie, ale łatwo nie będzie. Górnik ma wciąż całkiem duże szanse, by znaleźć się na podium ekstraklasy i wywalczyć przepustkę do europejskich pucharów. Zabrzanie do trzeciej Lechii Gdańsk mają tylko punkt straty. W niedzielę Górnik zagra u siebie z Widzewem Łódź, więc zawodników Adama Nawałki stać na zdobycie sześciu punktów.
Ale w Zabrzu z tej szansy... dowcipkują. „– Trochę sobie żartujemy z tego tematu w szatni – przyznaje Marcin Wodecki. – To prawda. Podchodzimy do tego na luzie. Dlaczego? Bo nawet wygrywając dwa mecze, może się okazać, że tych pucharów w Zabrzu nie będzie – potwierdza Aleksander Kwiek (...). Podejście z przymrużeniem oka do tematu pucharów nie oznacza, że równie na luzie zabrzanie podchodzą do spotkania z Koroną Kielce. – Już przed spotkaniem ze Śląskiem Wrocław założyliśmy sobie, że chcemy wygrać wszystko do końca sezonu. Zobaczymy, co nam to da – dopowiada Grzegorz Bonin, były gracz złocisto-krwistych” – czytamy w serwisie sportslaski.pl.
Mecz Korony z Górnikiem rozpocznie się o godz. 19.00. Oczywiście zapraszamy do naszego portalu na relację na żywo Scyzorykiem wyryte! z tego spotkania.
Przewidywane składy:
Korona: Szamotulski – Golański, Stano, Hernani, Lisowski – Bąk, Lech, Jovanović, Sobolewski – Niedzielan, Edi Andradina.
Górnik: Stachowiak – Bemben, Danch, Banaś, Magiera – Bonin, Marciniak, Kwiek, Gaszparik - Jeż - Sikorski.
Kadra Korony na mecz z Górnikiem:
Bramkarze: Zbigniew Małkowski, Grzegorz Szamotulski.
Obrońcy: Piotr Malarczyk, Pavol Stano, Hernani, Tomasz Lisowski, Paweł Golański, Junior da Silva, Artur Cebula.
Pomocnicy: Vlastimir Jovanović, Jakub Bąk, Paweł Sobolewski, Maciej Korzym, Grzegorz Lech, Andrzej Paprocki.
Napastnicy: Edi Andradina, Andrzej Niedzielan, Dawid Janczyk.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze
Edi się sprzeczał z kibicami?
wie ktoś o co chodzi?
jeśli to prawda co piszesz,to są bezmózgie gnidy a nie kibice i niech walą się ze swoim protestem(który popierałem).Jeśli takich mamy idiotów na młynie to trzeba będzie w nowym sezonie zorganizować jakiś doping bez młynu
EDI jesteś wielki!!!
Osraj tych gnoi którzy mocni są tylko w grupie co pokazały ostatnie zatrzymania przez policję.
Sprzedają swoich kolesi bez zmruzena oka tacy z nich bohaterowie.
Zawsze zostaniesz w moim sercu, sercu kibica.
Pozdrawiam.