„Wygrać jedną czy sześcioma bramkami... Co to za różnica?”
Faworyci wygrali. Drużyna Vive Targów Kielce typowana przez wielu jako wręcz murowany kandydat do złota zwyciężyła w pierwszej bitwie z Orlenem Wisłą Płock 31:25. Spotkaniu towarzyszyło wiele emocji i kontrowersji, jednak ci, którzy wybrali się na mecz, z całą pewnością nie żałowali. To była prawdziwa „święta wojna”.
„Żółto-biało-niebiescy” potrzebowali dłuższej chwili, aby dobrze wejść w mecz. Pierwsze bramki padły dla „Nafciarzy” (prowadzenie 2:0) i dopiero po upływie kilku minut kielczanie złapali wreszcie właściwy rytm. Mimo znacznego prowadzenia Vive po pierwszej części spotkania na kilkanaście minut przed końcem tablice pokazywały remis. Dopiero sama końcówka pojedynku zadecydowała o końcowym triumfie gospodarzy.
Radości, ale i ulgi po końcowym gwizdku nie krył rozgrywający Vive Targów, Matusz Zaremba: – Gramy finał mistrzostw Polski i wiadomo: jedna i druga drużyna chce wygrać. Płock dobrze stał w obronie, my także w tym elemencie im nie ustępowaliśmy. Można powiedzieć, że od 40. minuty był to mecz obrony z dwóch stron – przyznał. Rzeczywiście, obie drużyny broniły się zacięcie, a gdyby nie Marcus Cleverly wyczyniający w bramce istne cuda, ostateczny rezultat mógłby być zupełnie inny.
– To było bardzo wyrównane spotkanie. Było dużo walki, dużo fajnych akcji, trochę błędów, ale to się zdarza w spotkaniach o taką stawkę – zaznaczył z kolei Patryk Kuchczyński – Ten mecz mógł skończyć się wcześniej – dodał. To prawda, bitwa na parkiecie trwała dość długo, a to za sprawą udzielających się piłkarzom emocji. Zegar zatrzymywany był dość często, a nerwowa i brutalna nieraz gra powodowała, że co chwila któryś z piłkarzy leżał na parkiecie. – To są mecze o najwyższą stawkę w tym kraju, więc nerwy, emocje są zawsze do samego końca – podsumował „Chińczyk”.
Czy jednak kielczanom nie żal tego, że nie udało się wygrać bardziej przekonująco? – To, czy wygramy jedną bramką, czy też sześcioma, nie ma znaczenia. To są play-offy, tu liczą się zwycięstwa – podkreślił Zaremba, który nie omieszkał również powiedzieć kilka słów o kieleckiej publice. – To super uczucie – wejść na parkiet i zobaczyć całe trybuny ubrane na żółto, usłyszeć ludzi, którzy nas tak świetnie dopingują. Wielkie dzięki dla kibiców.
Czy jutro drużyna Bogdana Wenty odniesie zatem kolejne zwycięstwo i zrobi tym samym drugi krok do mistrzowskiego tytułu? – Będziemy walczyć. Zobaczymy na parkiecie. Jeżeli damy z siebie serce – tak jak dzisiaj, jest szansa – stwierdził dosyć enigmatycznie popularny „Zarek”. Nam pozostaje trzymać kciuki za kieleckich szczypiornistów. Z tego spotkania również przeprowadzimy relację Scyzorykiem wyryte!, na którą oczywiście już teraz serdecznie zapraszamy.
fot. Paula Duda/Tomasz Kubicki
Wasze komentarze