Korony z Arką mecz o wszystko. Ratownik Gąsior uratuje tonący okręt?
Tsunami przeszło, straty zostały poniesione, teraz jednak czas na stopniową odbudowę. Alarm o nazwie: „ekstraklasa dla Korony jest zagrożona” został już wprawdzie ogłoszony, ale w sobotę może być szybko odwoływany. Stanie się tak pod jednym warunkiem: jeśli kielczanie pokonają na własnym stadionie Arkę.
O tym, że stawka jest wysoka, a sytuacja do najłatwiejszych jednak nie należy, świadczy czwartkowa decyzja władz kieleckiego klubu. Po ponad 17 miesiącach pracy z Koroną pożegnać się musiał jej dotychczasowy trener, Marcin Sasal. Wszystkiemu winne były wyniki, a raczej – w przypadku Sasala – ich brak. Wystarczy wspomnieć, że na ostatnich 17 meczów piłkarze Korony wygrali tylko raz! W całej rundzie wiosennej „żółto-czerwoni” zgromadzili zaledwie sześć punktów, najmniej spośród wszystkich ligowych zespołów.
Czarę goryczy przelała jednak ostatnia, środowa porażka z Lechią. Kielczanie jeszcze w 66. minucie prowadzili z zespołem z Pomorza 2:0, w 85. minucie 2:1, a mimo to… mecz przegrali. Po tym spotkaniu jasnym stało się, że drużyną trzeba wstrząsnąć. To zadanie powierzono już nie Sasalowi, ale Włodzimierzowi Gąsiorowi, który objął stery w zmierzającym na dno okręcie. Dla doświadczonego trenera, a zarazem byłego opiekuna „żółto-czerwonych”, potyczka z Arką ma być ekstraklasowym debiutem w roli szkoleniowca.
Czy wymarzonym? To już zależy od wyniku. Tak czy siak wszyscy liczą na tzw. efekt nowej miotły. Problem w tym, że w obecnym sezonie w ekstraklasie nie do końca on działa. W trakcie obecnych rozgrywek pracę zaczynało 11 szkoleniowców. Zwycięstwo w swoim pierwszym meczu odniosło zaledwie trzech. Aby Gąsior był tym czwartym, Korona musi wyciągnąć wnioski z ostatnich spotkań, w tym zwłaszcza ze środowego pojedynku z Lechią.
Zdaniem Gąsiora problem kieleckiego zespołu leży przede wszystkim w… głowach zawodników: – To widać było w ostatnim spotkaniu, na to zwrócili zresztą uwagę sami piłkarze. Z Lechią grali dobrze, ale w ostatnich minutach jednak przegrali. Zabrakło konsekwencji, determinacji do końcowego gwizdka. Może za wcześnie uwierzyli, że ten mecz wygrają? Ta sfera mentalna odegrała bardzo dużą rolę w tej środowej porażce – zauważa.
W psychice, a dokładniej – w jej poprawie, znajduje się zatem klucz do sukcesu w sobotnim meczu. – Jeżeli głów nie poprawimy, to wiele już nie zrobimy – mówi Andrzej Szołowski, od czwartku trener przygotowania fizycznego w pierwszym zespole. Trudno się z tymi słowami nie zgodzić. Tym bardziej, że czasu na poprawę elementów taktycznych oraz czysto piłkarskich nie ma za dużo. A mankamentów w grze – jak zaznacza Gąsior – nie brakuje.
Największy to defensywa. Korona w 11 meczach tej rundy straciła aż 23 bramki. – To dla nas spory kłopot – przyznaje nowy opiekun Korony. – Nie chodzi mi tutaj tylko o postawę obrońców. W tym elemencie prezentujemy się słabo jako cały zespół. Gramy za daleko od siebie, jesteśmy za bardzo rozciągnięci na boisku. Przez to tracimy tak dużo bramek – zaznacza Gąsior, któremu problemów przed sobotnią potyczką nie brakuje.
Wiadomo już, że z Arką nie zagrają na pewno pauzujący za kartki Andrzej Niedzielan oraz Maciej Korzym. – To dwaj zawodnicy, którzy w meczu z Lechią pokazali się z bardzo dobrej strony – przypomina 63-letni szkoleniowiec. Pod znakiem zapytania w stoi za to występ Aleksandara Vukovica, który w środę na skutek kontuzji musiał przedwcześnie zejść z boiska. Serb znalazł się w kadrze meczowej, ale wątpliwym jest to, aby wyszedł na boisko od 1. minuty.
Swoje problemy – i to zapewne większe niż te Korony – ma także Arka. Gdynianie po ostatnim meczu z Ruchem, przegranym 0:2, spadli na ostatnie miejsce w ligowej tabeli. – Jeszcze jeden mecz przegracie, murowany wpier… macie – krzyczeli rozzłoszczeni kibice na stadionie przy ulicy Olimpijskiej. Część z nich czekała także na piłkarzy pod szatnią, gdzie też wyraziła im swoje niezadowolenie z ostatnich słabych wyników.
Dla Arki mecz z Koroną jest spotkaniem o życie. Jeśli gdynianie w Kielcach przegrają, wówczas będą już jedną nogą w I lidze. W Trójmieście zdają sobie sprawę z powagi sytuacji, dlatego też – tak jak w stolicy świętokrzyskiego – postanowiono wstrząsnąć zespołem. Szkoleniowiec „żółto-niebieskich”, Frantisek Straka, na mecz do Kielc nie zabrał kilku ważnych zawodników, w tym podstawowego dotychczas bramkarza Marcelo Moretto oraz reprezentanta Albanii, Ervina Skeli. Z Koroną na pewno nie zagra także pauzujący za kartki Marciano Bruma.
Wszystko wskazuje na to, kielczanie w sobotę radzić będą sobie musieli bez wsparcia trybun. – Podjęliśmy decyzję o tym, że na meczu z Arką Gdynia nie będzie prowadzony doping, nie zostaną wywieszone żadne flagi, a my – nie pojawimy się na stadionie. Apelujemy także o to, aby sektor młyn pozostał na tym meczu pusty – czytamy w komunikacie wydanym przez Stowarzyszenie Kibiców Korony Kielce. W ten sposób fani Korony zamierzają kontynuować zapoczątkowany od meczu z Lechią protest.
Początek spotkania o godzinie 14.45. Do naszego portalu tradycyjnie zapraszamy na relację Scyzorykiem wyryte! z tego pojedynku.
fot. Oskar Patek, Paula Duda
Zobacz ten mecz wraz ze swoimi znajomymi w Cafe Pub Taboo (ul. Leonarda 16, róg Wesołej). Po podaniu przy barze hasła "Piwo CKsport" otrzymasz 50% zniżkę na piwo!
Zobacz także inne spotkania polskiej ekstraklasy. Tutaj znajdziesz pełną ofertę!
Wasze komentarze