Co dwóch Adamów to nie jeden
Tuż przed rozmową pomeczową z Adamem Swaczyną Janek Król delikatnie zabrał mi dyktafon, uruchomił nagrywanie i śmiało zapytał: – Jak zaczęła się twoja przygoda z dziennikarstwem? Po chwili atakujący Farta skierował rejestrator dźwięku w kierunku Adasia. – Daj spokój – skwitował kielecki libero.
Po chwili rozluźniania przystąpiliśmy ze Swaczyną do krótkiej, aczkolwiek merytorycznej rozmowy na temat niedzielnej potyczki. Zdaniem 22-letniego siatkarza Farta Jadar w sobotę zagrał trochę lepiej niż w drugim starciu. – Nie mówię, że w niedzielę położyli się na parkiecie, ale w pierwszym spotkaniu radomianie chyba nie przejmowali się zbytnio nieudanymi akcjami i setami, tylko starali się dobrze grać i to im wychodziło – stwierdził.
Kolejnym z przepytywanych był Adam Kamiński, zdaniem którego „Farciarze” zagrali dobre zawody. – W drugim spotkaniu rywale raczej nie sprawili nam większych problemów. Myśleliśmy, że w pierwszym meczu będzie łatwo, ale tak nie było. Radom zagrał dobrze, nam natomiast coś nie wyszło i stąd niespodzianka w postaci straconego seta – podkreślił Kanadyjczyk.
W najbliższą środę podopieczni Grzegorza Wagnera zmierzą się w Radomiu z Jadarem. Będzie to już trzecia i być może ostatnia partia Farta w barażu. – Musimy poprawić kilka rzeczy przed następnym starciem. Czasami popełniamy głupie błędy, które trzeba wyeliminować – skwitował Swaczyna.
– Nie będzie łatwo. W zakończeniu tej rywalizacji z pewnością nie pomogą nam mała hala oraz kibice drużyny przeciwnej. Ale musimy wygrać, bo chcemy już zakończyć ten sezon i jechać w końcu na wakacje – dodał Kamiński.
Warto podkreślić, że o ile wcześniej Swaczyna, jak i Kamiński nie grali zbyt dużo, o tyle teraz prezentują się dobrze i pokazują, że zasługują na zaufanie ze strony szkoleniowca. – Trzeba pamiętać, że nie grałem chyba z cztery miesiące. Tym bardziej cieszę się, że mogę brać udział w całych spotkaniach – stwierdził libero Farta.
Okres posuchy w występach na parkietach siatkarskiej ekstraklasy nie wpłynął źle na Swaczynę. Adaś w tym czasie mógł podglądać i sięgać porad u doświadczonego Richarda Lambourne’a. – Zakolegowałem się z Richem – może przez to, że gramy na tej samej pozycji. Miałem do niego dużo pytań i nigdy nie odmówił mi pomocy. Są rzeczy, których nie da się poprawić z treningu na trening, ale uważam, że jego wskazówki teraz procentują – podkreślił.
To już prawie koniec, więc siatkarze muszą być w dobrych nastrojach
Fot. Tomasz Porębski