Bełchatów dobije czy pozwoli odzyskać wiarę?
Wydawało się, że Korona, po remisie z Wisłą i zwycięstwie nad Śląskiem, złapała właściwy rytm. "Złocisto-krwiści zostali jednak sprowadzeni na ziemię przez Ruch Chorzów". W sobotę drużyna Marcina Sasala powalczy o kolejne przełamanie w Bełchatowie. – Odkąd pamiętam, nasze mecze zawsze były emocjonujące. I zazwyczaj kończyły się naszymi zwycięstwami – twierdzi obrońca GKS-u, Grzegorz Fonfara.
Marki Korony i GKS-u nie przyciągają największej uwagi piłkarskiej Polski, ale spotkania tych drużyn powinny to robić. Całej historii meczów nie będziemy przywoływać, wspomnimy tylko o ostatnim starciu na Arenie Kielc. Korona wygrała 3:1, mecz był bardzo ciekawy i to do tego stopnia, że sędzia nie wytrzymał napięcia i chciał go zakończyć w 80. minucie spotkania. Arbiter szybko zorientował się o swojej pomyłce, ale to, co się działo w pobliżu ławek rezerwowych (bełchatowianie chcieli faktycznie opuścić boisko oraz zejść do szatni) i tak poszło w świat.
Teraz podobnych cyrków nie należy się spodziewać, ale równie ciekawego meczu już tak. Korona i GKS zgarnęły póki co tyle samo punktów – po 31. Bełchatowianie jednak od czterech meczów nie potrafią wygrać spotkania. Tymczasem wciąż myślą o czołówce tabeli. – Musimy wygrać, żeby jeszcze liczyć się w lidze. Jeśli tego nie zrobimy, praktycznie już nie dogonimy liderujących zespołów. Podział punktów z Koroną nas nie interesuje – mówi oficjalnej stronie GKS-u Fonfara.
Czy remis zadowoliłby "złocisto-krwistych", o tym nikt w kieleckim klubie nie mówi. Ale piłkarze Sasala mają silną motywację, żeby wygrać. – Chcemy pokonać GKS i chodzić z podniesionymi głowami po Kielcach. Wiemy, że nasza sytuacja nie jest dobra. Ludzie pytają nas, czemu gramy tak słabo. Musimy to zmienić jak najszybciej – podkreśla Edi Andradina.
Według Brazylijczyka w meczu z Ruchem bardzo zabrakło na boisku Vlastimira Jovanovicia, którego Edi pochwalił za grę we Wrocławiu. Bośniak wraca jednak do drużyny po pauzie za żółte kartki. Sasal nie ma jednak pełnego komfortu, bo kontuzje z gry wyeliminowały Pawła Golańskiego i Sandera Puriego, co stwarza duże problemy na prawej stronie boiska.
Jak ta luka zostanie wypełniona? Wszystko wskazuje na to, że na obronie zagra przesunięty ze środka Piotr Malarczyk. Przed nim na skrzydle będzie biegał prawdopodobnie Paweł Sobolewski. W pierwszej jedenastce miejsce wywalczył też Grzegorz Lech, który jako jeden z niewielu w Wielką Sobotę zaprezentował się z dobrej strony. To oznacza, że na ławce usiądzie albo Aleksandar Vuković, albo Vlastimir Jovanović. Większe szanse na grę w pierwszym składzie ma chyba ten drugi.
Tak Korona cieszyła się z październikowego zwycięstwa
– Korona to godny przeciwnik, ale to drużyna, która potrafi wygrać z każdym i z każdym też może przegrać – mówi igol.pl Marcin Żewłakow. – Dlatego odpowiem może troszkę przewrotnie – w perspektywie tego meczu bardziej skupiamy się na sobie niż na przeciwniku. Musimy narzucić własny sposób gry. Nie chcemy dostosowywać się do rywala, tylko grać swoje i ewentualnie czekać na ich błędy.
Od postawy "złocisto-krwistych" zależy jednak bardzo dużo. – Runda wiosenna zabrała nam sporo pewności, a to jest ogromny problem. Straciliśmy wiarę w siebie i przyszedł krytyczny moment. Boimy się brać na siebie ciężar gry, ale to musi się zmienić – mówi Grzegorz Lech. Najlepiej już w sobotę. Mecz w Bełchatowie jest bardzo ważny, bo w kolejnej kolejce Korona zagra z Legią w Warszawie. A tam kieleckim piłkarzom zawsze grało się bardzo trudno. Przy Łazienkowskiej Korona nie wygrała jeszcze nigdy. Ba! Nie wywalczyła tam nawet punktu.
Mecz GKS-u z Koroną rozpocznie się o godz. 14.45. Oczywiście zapraszamy do naszego portalu na relację na żywo Scyzorykiem wyryte! prosto z Bełchatowa. Po spotkaniu nie zabraknie także komentarzy bohaterów widowiska, obszernej fotorelacji oraz filmowego reportażu.
Przewidywane składy:
GKS: Sapela – Fonfara, Lacić, Drzymont, Mysiak – Małkowski, Baran, Sawala, Cetnarski, Buzała – Żewłakow.
Korona: Małkowski – Malarczyk, Stano, Hernani, Lisowski – Sobolewski, Jovanović, Lech, Korzym – Niedzielan, Edi.
fot. Paula Duda
Może to i lepiej, że zagramy na wyjeździe? Marcin Sasal o meczu (czytaj więcej)
Wasze komentarze