Mamy inną energię
Początek zapowiadał tragedię, koniec zwieńczył dzieło. Fart w trudnym momencie nie odpuścił, zachował zimną krew i wygrał. – Podnieśliśmy się z tego i pokazaliśmy dobrą siatkówkę. Kiedy gramy dobrze, rywalowi muszą się przytrafiać błędy – podkreśla Adam Swaczyna.
Kiedy Fart ostatni raz wygrał na własnym parkiecie? – Oj, nie pamiętam – przyznaje Adam Swaczyna. Miało to miejsce dokładnie 12 marca 2011 roku. „Farciarze” ogrywając Olsztyn 3:2, zainaugurowali pierwszą rundę play-out. Od tamtej pory kielczanie nie zaznali na własnym terenie smaku zwycięstwa.
Brak wyników na parkiecie odbił się na frekwencji na trybunach. Śmiało można powiedzieć, że zainteresowanie widowiskiem znacznie spadło. Kto jednak nie był w Hali Legionów w ostatnią środę, niech żałuje. Na brak emocji nie można było narzekać.
Szczególnie, że rywalizacja pomiędzy Fartem a Pamapolem jest... szczególna. – Z nimi zawsze mieliśmy problemy. Kilka razy było blisko zwycięstwa, ale zazwyczaj minimalnie przegrywaliśmy – mówi Adam Kamiński. Kielczanie w rundzie zasadniczej ulegli Wieluniowi aż trzy razy. Początek konfrontacji o miejsca 9-10 również nie napawał optymizmem – podopieczni Schuichiego Mizuno pokonali w Kielcach „Farciarzy” 3:2.
W środę wszystko zapowiadało powtórkę z „rozrywki”. – Początek mieliśmy słaby. Popełniliśmy dużo błędów w zagrywce i nie mogliśmy się pozbierać – kwituje Kamiński. – Ciężko powiedzieć, czy to był przestój, czy może zawodnicy z Wielunia grali bardzo dobrze – dodaje Swaczyna.
Ponoć trzeba się znaleźć na samym dnie, by można było się od niego odbić. „Farciarze” w spotkaniu z Wieluniem właśnie tak uczynili. Podopieczni Grzegorza Wagnera w drugim secie przegrywali już sześcioma punktami, ale nie odpuścili, wyrównali i wygrali 26:24. Później już wszystko poszło zgodnie z planem.
– Może w poprzednich spotkaniach mieliśmy trochę szczęścia, ale tym razem zagraliśmy bardzo słabo. Wszystko zaczęło się psuć w drugim secie, kiedy straciliśmy wyraźną przewagę nad rywalem. W naszej ekipie żaden z zawodników nie zagrał na swoim poziomie – twierdzi Sergiy Kapelusz, zawodnik Pamapolu.
Adam Swaczyna wreszcie na parkiecie
Andrzej Stelmach uważa, że zwycięstwo kieleckiej drużyny jest przede wszystkim zasługą nowego szkoleniowca. – Odkąd do Farta przyszedł Grzesiek Wagner, ten zespół zmienił swe oblicze. Nowy trener wszystko poustawiał. Będziemy dalej walczyć, ale jest nam bardzo ciężko. Jesteśmy rozbici psychicznie – zaznacza kapitan Wielunia.
– Zmiana trenera dała nam inną energię. Coś się zmieniło – przyznaje Kamiński, który pierwszy raz w tym sezonie zdobył statuetkę MVP. – Było dobrze, ale w mojej grze jest jeszcze wiele do poprawiania. Przez cały sezon nie grałem zbyt dużo. Z pewnością wykorzystam kolejne szanse, jakie da mi trener – dodaje Kanadyjczyk.
Z meczu jest również zadowolony Adam Swaczyna, który po długiej przerwie mógł w końcu „poczuć” parkiet PlusLigi. – Dobrze, że mogłem wystąpić. Nie grałem od początku roku, więc miło było znów pojawić się na boisku. Mam nadzieję, że wrócę do gry i stanie się to jak najszybciej – podkreśla. Prawdopodobnie dojdzie do tego już w następny czwartek, ponieważ Richard Lambourne dziś wyjeżdża na zgrupowanie reprezentacji USA. Kibice powinni jednak być spokojni – patrząc na nie najlepszą grę Amerykanina oraz dobrą zmianę jaką zrobił Swaczyna w meczu z Wieluniem, można stwierdzić, że Fart poradzi sobie z Pamapolem i bez doświadczonego libero.
Współpraca: Karol Macek (Radio Planeta Kielce)
fot. Grzegorz Pięta
Wasze komentarze