Mogli mieć wakacje, ale muszą zdać ciężką poprawkę
Gdzie ta sprawiedliwość? Siódmy po dwóch fazach sezonu Fart wciąż musi walczyć o utrzymanie, podczas gdy autsajder ligi już cieszy się z wakacji... Czy jednak tylko nowy system rozgrywek PlusLigi jest winien całego zła „Farciarzy”? Zdecydowanie nie, bo kieleccy siatkarze sami naważyli sobie takiej ilości piwa, które muszą zacząć spijać już w środę w meczu z niewygodnym Pamapolem Wieluń.
O niesprawiedliwości systemu Polskiej Ligi Siatkówki napisano i powiedziano już wiele. Na łamach naszego portalu na ten temat wypowiadał się m.in. Maciej Dobrowolski. – Trochę źle została zaplanowana strategia całego sezonu. Sumując wszystkie spotkania z rundy zasadniczej i grupy spadkowej, moglibyśmy przegrać wszystkie 24 rywalizacje. Na końcu wystarczyłyby jednak wygrać 3 razy w play-out, aby się utrzymać. Uważam, że to jest trochę bez sensu – przyznał 2 miesiące temu kapitan Farta. I wykrakał... Choć w roli opisywanej przez rozgrywającego wystąpił nie kielecki klub, a Indykpol AZS UWM Olsztyn. „Akademicy”, którzy w trakcie sezonu zdecydowanie odstawali od reszty stawki potrafili zmotywować się w najważniejszym momencie i w niesamowitych okolicznościach w 4 meczach pokonać, co by nie mówić, faworyzowanego Farta.
Nie ma jednak co narzekać tylko na system, bo takiego dramatu można było uniknąć. „Farciarze” w ostatnim meczu w Olsztynie mieli już rywala na kolanach, bo wygrywali 2:0. I gdy wydawało się, że decydujące piąte spotkanie rozegrane zostanie w Kielcach, nastąpiła prawdziwa tragedia. AZS w cudowny sposób zdołał najpierw wyrównać stan rywalizacji, a następnie we wspaniałym stylu wygrać tie-break... – Jest takie znane siatkarskie powiedzenie – kto nie wygrywa 2:0, ten przegrywa 2:3. W tym wypadku to się sprawdziło – powiedział smutny Sławomir Jungiewicz. I radości w stolicy Warmii i Mazur nie było końca. To wszystko musieli oglądać zdołowani kielczanie, do których w tym momencie doszło, że ich walka o utrzymanie w zasadzie dopiero się rozpoczyna.
Droga do pozostania w PlusLidze wydłużyła się niesamowicie. Zamiast wakacji trzeba bowiem stoczyć rywalizację do czterech wygranych z Pamapolem Wielton Wieluń. I jakby tego było mało, potem na zwycięzcę tych potyczek czeka druga drużyna I ligi, z którą rozegrane zostaną baraże. – Nie mamy się czym stresować. Musimy grać dalej. Chcemy wygrać w środę z Wieluniem. Musimy patrzeć w przyszłość. Nadłożyliśmy sobie pracy, więc musimy zapracować na utrzymanie się w PlusLidze – stwierdził Jungiewicz.
Wieluń jednak nie leży kielczanom. W tym sezonie obie ekipy rozegrały między sobą 4 spotkania, z czego 3 wygrał Pamapol. „Farciarze” przełamali klątwę wielunian dopiero w drugiej fazie rozgrywek, i co ważne – korzystny wynik osiągnęli w meczu wyjazdowym. – Pamapol cały sezon grał w kratkę, ale nam wyjątkowo nie leżał. Myślę jednak, że może to się zmienić – wierzy atakujący kielczan.
Niestety w sobotniej rywalizacji nie zagra Ludović Castard, który w ubiegłym tygodniu doznał poważnej kontuzji ścięgna Achillesa. – „Ludo” grał znakomicie na przyjęciu, jak i w ataku. Ostatnio prezentował naprawdę wysoki poziom. Nie jest to dla nas łatwa sytuacja. Nie możemy jednak zwieszać głów i musimy sobie jakoś z tym poradzić – powiedział Jungiewicz, na którym w meczu z Pamapolem będzie spoczywać spory ciężar zdobywania punktów.
Co więc będzie kluczem do zwycięstwa nad niewygodnym rywalem? – W rywalizacji z Wieluniem nie zagrywka, przyjęcie czy atak pomogą nam zwyciężyć. Najistotniejsza będzie wola walki i chęć osiągnięcia naszych założeń. Środowy mecz będzie najważniejszy. Moim zdaniem jeżeli wygramy, to zmagania z Pamapolem mogą się skończyć w stosunku 4:0 albo 4:1 dla nas – obstawia Jungiewicz.
Początek meczu pomiędzy Fartem a Pamapolem w środę o godzinie 18. Tych, których zabraknie w Hali Legionów zapraszamy serdecznie na relację z cyklu Scyzorykiem wyryte!
Sławek Jungiewicz zaprasza na mecz!
Wasze komentarze