Albo dajemy z siebie wszystko, albo będziemy przegrywać
Zawodnicy Vive Targów Kielce zakończyli serię 53 ligowych zwycięstw z rzędu w PGNiG Superlidze. Pogromcą kielczan okazał nie kto inny, jak Orlen Wisła Płock. – Nie byliśmy zespołem i nie zagraliśmy na 100 procent swoich możliwości – przyznaje Daniel Żółtak. W play-offach ma się to zmienić.
– W niedzielę wygrał zespół lepszy. My nie byliśmy drużyną, a i indywidualnie spisywaliśmy się bardzo słabo. Ani obrona, ani atak nie były naszą mocną stroną. Jeżeli nie gramy na maksimum, to ciężko jest zdobywać dwa punkty. Każdy z nas musi dawać z siebie wszystko, bo inaczej kolejne mecze będą kończyły się tak samo – mówi szczerze obrotowy kieleckiej siódemki.
Żółtak automatycznie wraca też wspomnieniami do meczu sprzed dwóch tygodni, gdy w Płocku Vive Targi pokonało Wisłę i sięgnęło po Puchar Polski. – Wtedy cały zespół żył każdą akcją, wspieraliśmy się i cieszyliśmy. Teraz tego nie było widać. Każdy z nas ma duże pretensje do siebie o tę porażkę – przyznaje „Yellow”.
Tymczasem kieleccy kibice wciąż z niedowierzaniem wspominają początek drugiej połowy. Mistrzowie Polski do przerwy przegrywali 13:14, ale potem błyskawicznie doprowadzili do prowadzenia 17:15. – To było 5–6 minut naprawdę dobrej gry, gdy zaczęło to funkcjonować jak należy. Niestety, tylko tyle... Seria błędów w ataku i w obronie zadecydowała o tym, że Wisła nam uciekła. Gdybyśmy się bardziej spięli, to pewnie inaczej by się to potoczyło. Szkoda tego momentu – nie ukrywa Żółtak.
W niedzielę zakończyła się runda zasadnicza ekstraklasy szczypiornistów. Przed nami ćwierćfinały play-out. Wciąż nie wiadomo, kto będzie rywalem Vive Targów (wyjaśni się to po jutrzejszym spotkaniu Azotów Puławy z Zagłębiem Lubin), ale już wiemy, kiedy odbędzie się pierwszy mecz – w najbliższą sobotę o godz. 17 w kieleckiej Hali Legionów. Dzisiaj po godz. 15 rozpocznie się sprzedaż biletów na to spotkanie.
Kiedy w szatni było bardziej gorąco? W przerwie meczu z Wisłą czy po jego zakończeniu?
Daniel Żółtak: - W przerwie usłyszeliśmy wskazówki, a po spotkaniu... No w zasadzie też można to nazwać wskazówkami. Wytłumaczyliśmy sobie po prostu, dlaczego przegraliśmy ten mecz.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze