Wypuścili Olsztyn z garści. Jak wróbelka
Siatkarze Farta Kielce rywali z Olsztyna mieli praktycznie na widelcu. Kielczanie prowadzili 2:0, by ostatecznie przegrać z Indykpolem AZS UWM 2:3. – Nie wiem, naprawdę nie wiem, czego nam zabrakło. Może prądu? A może umiejętności? – zastanawia się rozgrywający beniaminka PlusLigi, Michał Kozłowski.
Po dwóch setach dla „Farciarzy”, wszyscy mieli nadzieję na pewne zwycięstwo. To wiązałoby się z przeniesieniem rywalizacji do Kielc i decydującym, piątym spotkaniem w Hali Legionów. Podopieczni rumuńskiego trenera, Gheorghe Cretu, wspięli się jednak na wyżyny swoich umiejętności. Doprowadzili do tie-breaka, którego wygrali bez najmniejszych problemów.
– Wszyscy wiemy, że gra się do trzech setów. Ale chyba o tym zapomnieliśmy... – nie ukrywa Kozłowski. – Tę najważniejszą część meczu wygrał Olsztyn, który przebudził się i złapał swój rytm. Na początku graliśmy dobrze, a skończyło się jak zwykle... Mieliśmy rywala w garści i znów go wypuściliśmy. Jak jakiegoś wróbelka – dodaje.
Jego partner z drużyny, Jan Król, również nie potrafił jasno wskazać, co zawiodło. – Nie mam pojęcia. Może zabrakło koncentracji, a na pewno sumienności w tych małych elementach, jak dogranie czy przebicie. Popełniliśmy kupę błędów, ale Olsztyn też miał troszeczkę szczęścia – twierdzi atakujący Farta.
Król zapewnia, że zespół był dobrze przygotowany pod względem mentalnym. – Zaczynaliśmy spokojnie, z wiarą i wiedzą, co mamy zrobić. Graliśmy bez fajerwerków, ale pewnie szliśmy po swoje. My wygrywaliśmy, gospodarze popełniali błędy. Potem się to zmieniło... – smuci się 21-letni zawodnik. Atakujący „Farciarzy” twierdzi jednak, że Indykpol utrzymał się zasłużenie. – Całą ligę grali słabo, ale przebudzili się na play-outy. Można tego żałować, ale przecież my też mieliśmy duże szanse na zwycięstwo. Zawaliliśmy – dodaje.
Teraz przed kielczanami rywalizacja z Pamapolem Wieltonem Wieluń do czterech zwycięstw. Pierwszy mecz już w przyszłą środę, 13 kwietnia, w Kielcach. Przegrany tej rywalizacji zostanie zdegradowany do niższej klasy. Zwycięzca rozegra baraż z pierwszoligowcem.
- Co dalej? Wygrywamy cztery mecze z Wieluniem, potem z rywalem z pierwszej ligi i utrzymujemy się w PlusLidze. Innej możliwości nie widzę – zapewnia Król.
To może nie być jednak proste zadanie. Wszystko wskazuje na to, że kielczanie od pewnego momentu będą musieli sobie radzić bez kadrowiczów powołanych na Ligę Światową – Amerykanina Richarda Lambourne’a oraz Francuzów Xaviera Kapfera i Ludovica Castarda. To podstawowi gracze Farta, bez których ciężko sobie wyobrazić teraz grę zespołu.
- Może się tak zdarzyć. Ale jeśli nawet, to będziemy starali się grać tymi, którzy zostaną w Kielcach. Chciałbym jednak oczywiście, żebyśmy sezon kończyli w pełnym składzie i mam nadzieję, że tak będzie – mówi Kozłowski.
Z Olsztyna Maciej Urban.
Wasze komentarze