Małkowski: Ciężko cokolwiek powiedzieć
– Jest to już czwarty mecz z rzędu, w którym daliśmy sobie wbić trzy bramki. Pięć spotkań i trzynaście goli w „plecy”... Nie ma chyba takiego zespołu w jakiejkolwiek lidze, żeby tyle tracił. To nas najbardziej boli – mówi Zbigniew Małkowski.
Podopieczni Marcina Sasala w sobotę przegrali u siebie z Polonią Warszawa 1:3. – Początek meczu ułożył się dla nas wręcz fantastycznie, zdobyliśmy bramkę w drugiej minucie. Później wszyscy widzieli, co się stało. Ciężko zebrać jakieś słowa, by cokolwiek wytłumaczyć. Prowadziliśmy 1:0, żeby po dziewiętnastu minutach przegrywać już dwoma golami – mówi Małkowski.
„Złocisto-krwiści” w pierwszej połowie zagrali dość nietypowo, bo w ustawieniu 4-3-3. Czy ta zmiana miała wpływ na wynik końcowy? – Ja za taktykę nie odpowiadam. Zaczęliśmy świetnie... Ale cóż, tak się skończyło, jak się skończyło. Trudno jest coś powiedzieć na gorąco – podkreśla bramkarz Korony.
Jednym z niewielu kieleckich zawodników, których można pochwalić za dobry występ w sobotnim meczu, jest właśnie Małkowski. Bramkarz gospodarzy w ciągu trzydziestu sześciu minut (zastąpił kontuzjowanego Krzysztofa Pilarza) popisał się kilkoma świetnymi interwencjami. Między innymi w końcówce spotkania instynktownie wybronił strzał Euzebiusza Smolarka z bliskiej odległości. Warszawski napastnik tuż po ostatnim gwizdku sędziego stwierdził, że golkiper żółto-czerwonych wyjął tę piłkę nosem. – Zawsze śmialiśmy się, że mam duży nos. Dzisiaj się przydał – kwituje.
Czy dobra zmiana, jaką dał Małkowski, pomoże mu powrócić do dyspozycji z rundy jesiennej? – Co tu odbudowywać? Po raz kolejny straciliśmy trzy bramki i nie jest wesoło. Jest to już czwarty mecz z rzędu, w którym daliśmy sobie wbić tyle goli. Jak wcześniej potrafiliśmy w każdym starciu coś strzelić, tak teraz statystycznie tracimy trzy. To nas najbardziej boli – podkreśla golkiper Korony.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze
Nie to wina nawet nie obrony oprócz karnego to wina braku pomocy i rozbijania ataków przeciwnika, którzy przez naszą pomoc przechodzą jak chcą. Ediemmu trzeba postawić pomnik jedyny zawodnik, który rozbijał ataki i walczył o piłkę