Puchar jest nasz! Ten puchar do nas należy!
Miało być ciekawie, a wyszło... jak zawsze. Wisła Płock na własnym parkiecie była tylko tłem dla doskonale dysponowanych szczypiornistów Vive Targów. Podopieczni Bogdana Wenty w finale Pucharu Polski pokonali „Nafciarzy” aż 35:22 i nie oddali trofea zdobytego rok temu w Lublinie!
Nikomu nie trzeba przypominać, jak wielkie emocje wzbudza rywalizacja kielecko-płocka w szczypiorniaku. Niechęć obu klubów do siebie też jest bardzo znana, dlatego nie dziwił fakt, że „żółto-biało-niebiescy” w Płocku w wielkim finale Pucharu Polski nie zostali przywitani szczególnie przyjaźnie... Tym bardziej cieszy fakt, że to właśnie na terenie rywala Vive wywalczyło ósmy w historii puchar krajowy. Tysiąc kieleckich kibiców, którzy wybrali się do Płocka, musiało mieć ogromną satysfakcję.
W „świętej wojnie” jak to w „świętej wojnie” – nie brakowało ostrych starć, o czym już w pierwszych minutach przekonał się Henrik Knudsen trafiony przez jednego z rywali w... bardzo czułe miejsce. Wiele było też spięć między zawodnikami, które sędziowie Paweł Koszubski i Piotr Wojdyr temperowali wysyłaniem krewkich szczypiornistów na ławkę kar.
Niesieni dopingiem kibiców „Nafciarze” lepiej zaczęli finałowe spotkanie. Gospodarze dzięki obronom Marcina Wicharego i skutecznym kontrom wyszli na prowadzenie 4:2. Na szczęście za szybko poczuli się zbyt pewnie, co oczywiście ograni w Lidze Mistrzów kielczanie skrzętnie wykorzystali. Podopieczni Bogdana Wenty najpierw doprowadzili do wyrównania 4:4, a następnie od stanu 5:5 odskoczyli na 10:5!
A było jeszcze lepiej. O nokaucie Wisły świadczy fakt, że Vive powiększało przewagę nawet wtedy, kiedy grało w osłabieniu. Duża w tym zasługa Marcusa Cleverliego, który bronił na bardzo wysokim procencie. Kielczanie też zdecydowanie żwawiej od przeciwników rozgrywali piłkę, dlatego dochodzili do większej ilości czystych sytuacji. A że obrońcy tytułu mieli w niedzielę bardzo dobry dzień, to piłka co rusz lądowała w siatce Marcina Wicharego i Mortena Seiera. Po 30 minutach Vive całkowicie zasłużenie prowadziło już 19:9 i w zasadzie już wtedy zapewniło sobie zwycięstwo w pucharze.
W drugiej połowie kielczanie doskonale kontrolowali sytuację na parkiecie. Do tego bez większych problemów mnożyli kolejne bramki przewagi. A Wisła jak nie istniała w pierwszej odsłonie, tak samo źle prezentowała się po przerwie. Ostatecznie Vive wygrało aż 35:22, a najskuteczniejszymi szczypiornistami w naszej ekipie byli Mirza Dzomba, Rastko Stojković oraz Tomasz Rosiński, którzy rzucili po 5 bramek.
Finał Pucharu Polski miał być bardzo ciekawym wydarzeniem, a okazał się wielkim niewypałem. Oczywiście triumf podopiecznych Bogdana Wenty cieszy niezmiernie, ale brak sportowych emocji w spotkaniu najlepszych drużyn w kraju musi martwić. Oby kolejne „święte wojny” pod tym względem były bardziej atrakcyjne.
Orlen Wisła Płock – Vive Targi Kielce 22:35 (9:19)
Wisła: Wichary, Seier – Backstrom 1, Miszka 2, Wiśniewski, Kwiatkowski, Kuzelev 3, Chrapkowski 6, Samdahl 1, Kuptel, Kavas 6, Dobelsek 3, Twardo, Paczkowski
Vive: Cleverly, Kotliński – Kuchczyński 4, Dzomba 5, Jachlewski 2, Gliński 2, Grabarczyk, Stojković 5, Żółtak 1, Zaremba 2, Jurasik 4, Knudsen 4, Rosiński 5, Zorman 1.
Wasze komentarze
P.S Pytanie do redakcji - czy będą jakieś zdjęcia z tego finału?
Na podstawie tego raportu zostaną wyciągnięte wnioski oraz ewentualne konsekwencje.
Ten puchar jest NASZ I hala też NASZA !!!