Łuka: To było na własne życzenie
– Nie był to dla nas łatwy mecz. Olsztynianie zagrali świetnie w obronie, przez co mieliśmy problemy z wykończeniem akcji. Cieszę się, że wygraliśmy i tym samym zrobiliśmy pierwszy mały krok do utrzymania – mówi Piotr Łuka, zawodnik Farta Kielce.
W pierwszym meczu fazy play-out podopieczni Dariusza Daszkiewicza pokonali u siebie Indykpol Olsztyn 3:2. Tym razem walka o zwycięstwo toczyła się do samego końca. – Nawet wynik wskazuje, że nie było łatwo ograć olsztynian, ale to było na własne życzenie – mówi Piotr Łuka.
– Początek pierwszego seta ułożył się dla nas bardzo dobrze, jednak w końcówce zdołaliśmy go jeszcze przegrać – od tego zaczęły się nasze kłopoty. W drugiej odsłonie spotkania mieliśmy problemy z ustawieniem na parkiecie. Zagraliśmy niezbyt dobrze, ale zdołaliśmy go „wyciągnąć” na naszą korzyść. Trzecia część w naszym wykonaniu była całkiem niezła. Niestety, w czwartym secie mieliśmy przestój, zaczęliśmy od pięciopunktowej straty i nie podjęliśmy walki. Na koniec tie-break, czyli loteria. Jeżeli poziom obu zespołów jest podobny, wygrywa ten, kto ma więcej szczęścia – dodaje przyjmujący Farta.
„Farciarze” tym razem nie ustrzegli się błędów. – Szczerze mówiąc, nie zagraliśmy tym razem jakichś świetnych zawodów. Wydaje mi się, że w ostatnich meczach graliśmy lepiej. Cieszy to, że w tym pierwszym spotkaniu fazy play-out, który był dla nas nerwowy, potrafiliśmy wyjść z trudnej sytuacji i wygrać. Tak na dobrą sprawę, gdyby ktoś obiecał mi, że zwyciężyliśmy wszystkie starcia po 3:2, wziąłbym to w ciemno – podkreśla Łuka.
Prawie każdy zawodnik kieleckiego zespołu w meczu z Olsztynem zaliczył kilka niepotrzebnych omyłek. Najbliżej ideału był Richard Lambourne, Libero Farta. – Rich rzeczywiście w tym spotkaniu pokazał dobrą siatkówkę – świetnie wykonał swoje zadania. W przyjęciu zagrał bez zarzutów – zaznacza.
– Pozostali grali „falami”, co było naszą bolączką. Czasami jeden zawodnik nie gra dobrze, ale da się go jakoś schować, bo reszta to nadrabia. Tym razem nikt nie zagrał wybitnych zawodów. Każdy popełnił po dwa, trzy błędy w secie, co wystarczyło przeciwnikowi do wygrania danej partii. Musimy się tego wystrzegać. Myślę, że pierwsze nerwy już za nami i starcie w Olsztynie będzie wyglądało zupełnie inaczej – kwituje popularny „Lukas”.
Olsztynianie w Kielcach pokazali, że potrafią świetnie bronić. Miejscami jednak nie można było oprzeć się wrażeniu, jakoby „Farciarze” zagrali rywalom na przysłowiową „notę”. – Indykpol już od kilku spotkań pokazuje, że ma dobrze ustawioną defensywę, która na dodatek prawidłowo współpracuje z blokiem. Czasami ciężko było na czysto skończyć piłkę na pojedynczym bloku – twierdzi Łuka.
Fot. Paula Duda
Wasze komentarze