Edi Andradina: Nie planowałem nauki polskiego
Jeszcze nigdy w historii naszej ekstraklasy po boiskach nie biegało tak wielu zawodników z zagranicy. W siedmiu spotkaniach 16. kolejki piłkę kopało łącznie 193 piłkarzy, w tym aż 74 obcokrajowców. Czy powinniśmy się cieszyć, że polska liga staje się coraz bardziej atrakcyjna, czy martwić, że musimy sięgać po posiłki, bo sami nie mamy zbyt wielu dobrych piłkarzy?
Piotr Kalisz: Jesteś przykładem piłkarza z zewnątrz, który na dobre zadomowił się w naszej lidze. Mieszkasz w Polsce już sześć lat, w barwach Pogoni Szczecin i Korony rozegrałeś ponad 150 meczów. A podobno nie chciałeś tu w ogóle przyjeżdżać...
Edi Andradina: - Nie wiedziałem, co mnie czeka. Miałem za sobą grę w Rosji i Japonii, gdzie niespecjalnie mogłem się odnaleźć i było mi ciężko. Nie miałem zamiaru uczyć się polskiego języka, nie sądziłem, że będzie mi potrzebny, bo długo tu nie posiedzę. Ale okazało się, że Polska to zdecydowanie bardziej przyjazne miejsce dla obcokrajowców niż Rosja czy Japonia. Szybko się zaaklimatyzowałem. Miałem szczęście, że trafiłem na fajnych kolegów, którzy pomagali mi poznawać nowe słowa.
Niedługo to polscy piłkarze będą musieli uczyć się obcych języków, bo w lidze jest coraz więcej graczy urodzonych poza granicami Polski. W wyjściowej jedenastce Korony na mecz z Zagłębiem Lubin łącznie z tobą było aż siedmiu takich zawodników.
- Ale i tak wszyscy w szatni rozmawiają po polsku lub próbują to robić. Oczywiście, na początku dla każdego obcokrajowca język stanowi duży problem. Ale czas leci i każdego dnia czegoś nowego się uczymy. Trzeba być tylko otwartym na wiedzę. Ja byłem i już na przykład normalnie czytam polskie gazety. Poza tym z dogadaniem się nie ma żadnego kłopotu, bo wszyscy mamy jeden cel - wygrywać.
Wiesz, że pojawiły się głosy, że obcokrajowców w ekstraklasie jest za dużo?
- Ale to nie są przypadkowi ludzie, tylko zazwyczaj naprawdę dobrzy piłkarze, od których młodzi polscy zawodnicy mogą się uczyć futbolu, poznawać nowe style gry. Dla przyszłości polskiej piłki to chyba dobrze? A przy tym liga jest bardziej różnorodna.
Czyli tak duża liczba obcokrajowców podnosi poziom ekstraklasy?
- Podnosi, jeśli jest spełniony jeden warunek. Obcokrajowiec musi być lepszy od Polaka. Nie może grać słabo. Bo inaczej to nie ma sensu. Jeśli nie grasz dobrze, to nie przyjeżdżaj tu na wycieczkę.
A czy taki zaciąg z zagranicy nie świadczy o tym, że w Polsce nie ma zbyt wielu dobrych piłkarzy?
- Polska piłka jest na bardzo dobrym poziomie. Zauważmy, że najlepsze zespoły z największych lig też mają w swoich szeregach mnóstwo obcokrajowców. Takie czasy. To już nikogo nie powinno szokować.
Nie martwisz się, że w PZPN-ie pojawiły się pomysły wprowadzenia limitu obcokrajowców?
- Przepisy unijne nie pozwolą na coś takiego. W erze Unii Europejskiej wielu piłkarzy nie można już traktować jak cudzoziemców. Europejczycy tworzą pewną wspólnotę, to naturalne, że przemieszczają się z jednego kraju do drugiego. Obcokrajowcami powinni być nazywani tylko Brazylijczycy, Japończycy czy Afrykanie.
Ale nie wiem w ogóle skąd te obawy. Polskiej lidze nie grozi sytuacja, że nagle 90 procent graczy będzie zza granicy. Jest tu sporo młodych utalentowanych ludzi. Wiem, bo obserwuję młodzieżowe drużyny Korony. Oni muszą się tylko bardzo starać i pokazać, że są na tyle dobrzy, że nie ma potrzeby nikogo sprowadzać.
To prawda, że po zakończeniu kariery chciałbyś trenować polską młodzież?
- Byłoby fajnie, chciałbym zostać przy futbolu. No i w Polsce. Tu mieszka moja kobieta i tu jest mi dobrze.
Rozmawiał Piotr Kalisz (dziennik Metro)
Wasze komentarze