Bo nie tylko siatkówką człowiek żyje!
Co porabiają „Farciarze” podczas przygotowań do meczu z Indykpolem AZS UWM Olsztyn? Okazuje się, że naszym zawodnikom nie tylko siatkówka w głowie, o czym przekonaliśmy się podczas czwartkowego porannego treningu Farta Kielce.
- Trzeba ich szybko przebudzić z rana! – powiedział Dariusz Daszkiewicz bojowym tonem na samym początku treningu. I jak postanowił, tak zrobił. Po krótkiej, ale bardzo dokładnej rozgrzewce trener rzucił do swoich podopiecznych piłkę. Nie wyglądała ona jednak tak, jak zwykle na zajęciach. Charakterystyczne biało-czarne łatki nie pozostawiały wątpliwości. Była to pospolita futbolówka zwana po prostu „biedronką”.
Jak z tym fantem poradzili sobie „Farciarze”? Okazało się, że wszyscy z nich z nie jednego pieca chleb jedli. Kielczanie sprawnie podzielili się na składy i rozegrali niezwykle zacięte derby. – Ty też grasz? – spytał się z niedowierzaniem popularnego „Daszka” Nicola Vettori. – A jakże! – potwierdził trener. I okazało się, że jego drużyna miała z niego niezwykłą pociechę. Szkoleniowiec wyróżniał się wśród zawodników niezwykłym przeglądem pola oraz świetnym instynktem strzeleckim. Daszkiewicz miał też wsparcie we francuskiej szkole piłki, którą sprawnie dowodzili Ludovic Castard i Xavier Kapfer oraz w polskiej ambicji i walce w postaci Tomasza Drzyzgi i Michała Kozłowskiego. Tak dobrze obsadzonej ekipy przestraszyłaby się pewnie każda inna drużyna, ale nie druga grupa „Farciarzy”, czyli szalejący skrzydłami Adam Swaczyna i Kacper Bielicki, wszędobylski Adrian Staszewski, dysponujący mocnym strzałem z dystansu Miłosz Zniszczoł oraz znakomity w obronie Jan Król.
Rezultat rywalizacji? Oj działo się działo! Team Daszkiewicza na początku prowadził 2:1. – Ale to jest proste! – wykrzyknął Castard po pięknej asyście. Wtedy jednak do pracy wzięli się rywale. - Adasiowi trzeba podawać niżej! – radził swoim kolegom Król. I miał racje, bo m.in. dzięki Swaczynie padły dwie kolejne bramki. To jednak nie był koniec emocji, bo niedługo potem po sytuacji sam na sam wyrównał niezawodny „Daszek”. Gra więc zaczęła się toczyć do „złotej bramki”, której strzelcem okazał się, a jakże, Xavier Kapfer.
Następnym punktem treningu była siłownia. – Dzisiaj nie dajemy dużego wycisku siatkarzom. Bardziej intensywne ćwiczenia na siłowni zarządzamy na początku tygodnia – wyjaśnił trener. Nie znaczy to jednak, że potem zawodnicy dostali już wolne na cały dzień. O godzinie 17.30 rozpoczęły się drugie zajęcia, na których królowała już tylko siatkówka.
Wasze komentarze