Hernani: Jak ja bym mógł stąd odejść?
– Gdy przychodziłem do Kielc, mało kto słyszał o naszym klubie. Teraz Korona ma swoją markę i każdy musi się z nią liczyć. Czas jednak stawiać sobie nowe cele. Chciałbym, aby także w Europie ludzie dowiedzieli się, że w Kielcach jest całkiem fajna drużyna – mówi obrońca Korony Kielce, Hernani.
Długo zastanawiałeś się nad przedłużeniem wygasającego w czerwcu kontraktu?
Hernani Jose da Rosa: – Nie, decyzję podjąłem dosyć szybko. Odbyłem trzy spotkania w sprawie nowej umowy, i ostatecznie postanowiłem zostać w Kielcach na dłużej. Miałem wprawdzie kilka propozycji z innych klubów ekstraklasy, ale to Korona miała pierwszeństwo w negocjacjach, była dla mnie opcją numer jeden. Od początku zresztą wiedziałem, że chcę tutaj zostać. To było moje marzenie.
Naprawdę?
– Tak. Przeszedłem z tą drużyną bardzo długą drogę. Gdy przychodziłem do Kielc w 2005 roku był tutaj niewielki – raczej mało znany w Polsce – klub. Teraz Korona ma swoją markę i każdy musi się z nią liczyć. Osiągnęliśmy przez ten czas naprawdę dużo, ale mam nadzieję, że w ciągu następnych czterech lat przyjdą kolejne sukcesy. Tak jak wcześniej rozsławiliśmy nazwę tego klubu w Polsce, tak teraz chciałbym, aby przynajmniej jakaś część Europy dowiedziała się, że w Kielcach też całkiem fajnie potrafią kopać w piłkę.
A nie korciło cię, aby spróbować jakiś nowych wyzwań? Ponoć zainteresowana Tobą była nawet Legia.
– (chwila zastanowienia). Wiesz, jako młody chłopak marzyłem o tym, aby być piłkarzem, aby grać w dobrym klubie, czuć się dobrze w danym miejscu. Tutaj – w Koronie, mam to wszystko. Sprawy finansowe nie są dla mnie w życiu najważniejsze. W Kielcach czuję się jak u siebie w domu. Mam tutaj mnóstwo kolegów, znam dobrze miasto, przywiązałem się już do tego miejsca. Naprawdę cieszę się, że dalej będę występował w tym klubie. To była najlepsza decyzja z możliwych.
Powoli stajesz się symbolem tego klubu. Już masz najdłuższy staż w Koronie, a po wypełnieniu nowego kontraktu ciężko będzie cię chyba pod tym względem przebić…
– Wcale się tym nie przejmuje (śmiech). Zresztą nie jest powiedziane, że w 2015 roku nie podpiszę kolejnej umowy z klubem. Będę mieć wtedy 31 lat, czyli chyba nie aż tak dużo. Mam nadzieję, że kibice mnie jeszcze będą tutaj chcieli (śmiech). Zresztą chciałbym w ich kierunku skierować podziękowania. Za wsparcie, za te 5 lat, jestem im naprawdę bardzo wdzięczny. Na początku – gdy tutaj przychodziłem – było mi ciężko, wiadomo zresztą jak wyglądała sytuacja. Teraz jednak od kibiców czuję tylko i wyłącznie wsparcie. Kielce stały się natomiast moim drugim domem.
Miniony tydzień był dla ciebie szczególny nie tylko z powodu parafowania nowej umowy. 27 stycznia otrzymałeś wreszcie polski paszport. Franciszek Smuda na razie nie dzwonił?
– Nie, póki co jego numer się jeszcze nie wyświetlił (śmiech). Ale czekam. Gdy zadzwoni, z chęcią porozmawiam. Oczywiście po polsku.
Euro 2012 to Twój główny cel?
– Do Mistrzostw Europy jest jeszcze daleka droga. Nie ukrywam jednak, że już cztery lata temu – gdy złożyłem pierwsze dokumenty w celu przyznania mi obywatelstwa – marzyłem o grze w reprezentacji. Teraz myślę o tym wszystkim nieco szerzej. Mam żonę Polkę, niebawem zostanę tatą (dziś na świat przyszedł syn Hernaniego, Eryk - przyp. red.), chcę w tym kraju ułożyć swoje życie. A kadra? Mogę obiecać, że gdy pojawi się powołanie, będę grał całym sercem dla polskiej reprezentacji. Zaangażowania na pewno mi nie zabraknie.
Nie obawiasz się głosów przeciwko Twojej grze z orzełkiem na piersi? W Polsce cały czas pamięta się jeszcze przypadki innych naturalizowanych piłkarzy – Emmanuela Olisadebe oraz Rogera.
– Moja sytuacja jest chyba nieco inna niż wspomnianej dwójki. Mam tu dom, rodzinę, chcę dalej żyć w tym kraju. Mówię po polsku – wiadomo, że nie tak płynnie jak prawdziwy Polak, ale staram się cały czas poprawiać swoją polszczyznę. Jestem związany emocjonalnie z tym krajem, wiążę z nim swoją przyszłość. Na pewno zostanę tutaj na długo. Mam w związku z tym nadzieję, że tego typu głosy nie pojawią się przy moim ewentualnym powołaniu.
Czego można ci zatem życzyć na najbliższe lata?
– Przede wszystkim występów w europejskich pucharach z Koroną. Wierzę w to, że uda nam się osiągnąć ten cel. Powalczymy także o mistrzostwo Polski. To byłby wspaniały prezent dla kibiców. Oni z roku na rok są coraz lepsi. My również musimy im pod tym względem dorównać.
Rozmawiał Grzegorz Walczak
fot. Paula Duda
Wasze komentarze